Niezwykle realistyczny opis 39 katastrof statków pasażerskich w których życie straciło tysiące ludzi. Często przez niefortunny zbieg okoliczności, pozornie błahe zaniedbania, błędy konstrukcyjne ale również - przez niepotrzebną brawurę. Mnóstwo encyklopedycznych wręcz szczegółów i zdjęcia opisywanych statków czynią z tej książki publikację popularno-naukową, ale czyta się świetnie - nie mogłem się oderwać.
Ze wstępu: "Gdyby zrobić uliczną sondę i zapytać, która z katastrof morskich była największa, to zdecydowana większość zapewne odpowiedziałaby: Titanic. Może ktoś słyszał jeszcze o Heweliuszu czy Estonii, może komuś wpadła w ucho nazwa Wilhelm Gustloff. I tyle. A przecież statki i okręty tonęły na morzu od zawsze i zawsze - mimo postępu technicznego - tonąć będą. Dlatego chciałbym przypomnieć te katastrofy, które z różnych powodów nie przedostały się do społecznej świadomości. (...) Zadano mi kiedyś pytanie, skąd u mnie fascynacja Morzem. Odpowiem słowami, które usłyszałem od Jerzego Porębskiego: Choroba morska trwa dzień. Czasem dwa dni. Ale niektórzy chorują całe życie..."
Jest to pierwsza z zapowiadanej przez Autora we wstępie serii książek dotyczących katastrof morskich. Otwierający ją tytuł dotyczy, jak wspomniano, katastrof statków pasażerskich. Kolejne mają dotyczyć katastrof okrętów, żaglowców oraz jednostek transportowych. Osobną z książek Vito Werner chciałby poświecić katastrofom pod polską banderą.
Warto przeczytać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz