Wielu moich znajomych narzeka na jakosc tutejszego chleba, twierdzac ze trzeba go ssac jak wate (?) - i ze nijak mu do polskiego chleba... Ba, twierdza nawet ze oddaliby "wszystko" za kromke "polskiego" chleba...
Hm... No coz, wg mnie wynika to z pewnego... nieporozumienia. Kiedy mowie, ze w Cork (i w innym miastach w Irlandii z cala pewnoscia rowniez) mozna nabyc bardzo dobry chleb - nawet w Tesco, to niektorzy patrza na mnie jakos dziwnie :-)
Dlaczego tak jest? Ano dlatego, ze wiekszosc Rodakow nabywa tutaj najtanszy krojony chleb, ktory miesci sie w przedziale cenowym 35-65 centow. Tymczasem jest to chleb ktory swietnie smakuje - ale w postaci bardzo popularnych tutaj tostow. Czy polski chleb tostowy naprawdę smakuje inaczej niż irlandzki chleb tostowy? Próbowałem jednego i drugiego - nie znalazłem żadnej różnicy.
Natomiast chleb do ktorego smaku teskni wiekszosc Rodakow rowniez mozna nabyc tutaj bez trudu - ale jego cena oscyluje w granicach 2,5 - 4 euro. To i tak niewielka cena w porownaniu z wczesniejsza deklaracja oddania "wszystkiego" za kromke tegoz chleba...
Ale - wiadomo, deklaracje deklaracjami, a w praktyce czesc Rodakow chcialaby miec chleb za 35 centow, ktory by smakowal jak ten za 3,5 euro... Tak sie nie da, niestety...
Ale jest proste rozwiazanie: aklimatyzacja do tutejszej kulinarnej kultury - i nabycie tostera :-) Ceny tosterow zaczynaja sie od 8 euro - wwzyz. Jednorazowy wydatek - a radykalnie "poprawia" smak pieczywa :-)
Moi drodzy, czy ktoś z Was wyobraża sobie spożywanie ziemniaków bez wcześniejszego przygotowania ich (poprzez gotowanie, pieczenie czy smażenie)? Dlaczego inaczej ma być z chlebem tostowym?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz