Na glownej ulicy w Cork miala byc jakas impreza, ale pogoda sie nagle zrobila baaardzo irlandzka (czyli spadl obfity deszcz) - i nic z tego nie wyszlo. Przemoczone grupki ludzi czekaly jedyni na sztuczne ognie, ktore pojawily sie - ale w bardzo skromnej ilosci.
Tak na marginesie: w Irlandii jest zakaz sprzedazy fajerwerkow. Piszac szczerze - podoba mi sie to. W Polsce mialem juz serdecznie dosc odglosow "eksplozji" wywolywanych na moim osiedlu przez kilkunastoletnich (choc nie tylko) mlodych ludzi. Pol biedy, gdyby te zabawy trwaly tylko w noc sylwestrowa, ale rozochocona mlodziez rozpoczynala je pare dni przed, a konczyla pare dni po tej dacie... Tutaj tego nie ma :-)
/Powyżej: wraz z przyjaciółmi witamy Nowy Rok ;-)/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz