W rozmowach ze znajomymi czasami poruszamy kwestie irlandzkiej mentalnosci - i kulturowych roznic miedzy nami a nimi. Ale - czy Irlandczycy rzeczywiscie roznia sie od nas? W kocu oni - sa potomkami Celtow, a my - Slowian :-) Prawde piszac, dzisiejsi Irlandczycy maja tyle wspolnego z Celtami, co my - z dawnymi Slowianami. Cale stulecia wedrowek ludow na mniejsza czy wieksza skale w polaczeniu z mniej lub bardziej dobrowolna chrystianizacja kraju i wplywami sasiadow - zrobily swoje, w wiekszym lub mniejszym stopniu "makdonaldyzujac" nas wszystkich...Wiec: czy roznimy sie tak bardzo? Wg mnie: nie. W koncu: i my, i oni - jestesmy mieszkancami tego samego kontynentu, wiekszosc czlonkow naszych spoleczenstw wyznaje ta sama, katolicka religie, mielismy podobne problemy z naszymi sasiadami, nie roznimy sie tez zewnetrznie kolorem skory, wlosow, itp.
O pewnych roznicach spoleczno - kulturowych mozemy wg mnie mowic przy spotkaniu Polaka i np. Chinczyka czy rdzennego Afrykanina, Indianina lub Aborygena, ale nie dotyczy to Irlandczykow :-) Tym bardziej teraz: w dobie internetu i telewizji satelitarnej, 16 lat po upadku tzw. "komuny".
Ponadto: dlugotrwale silne wplywy angielskie zrobily swoje. Irlandczycy - to tak jak my - Eurpejczycy, a miejsce ich rdzennej, narodowo - ludowej kultury jest - podobnie jak zreszta u nas - w skansenach i innych "cepeliach". Bo
co u Irlandczykow jest tak naprawde typowo irlandzkie? Narodowy jezyk? W zdecydowanej wiekszosci go nie znaja, poslugujac sie praktycznie wylacznie angielskim, jezykiem swego dawnego wroga. Slynne irlandzkie sniadanie? Ruch lewostronny? Gniazdka elektryczne? Umywalki z dwoma kurkami? Scones (popularne tutaj male buleczki z rodzynkami)? Dodawanie mleka do herbaty? To wszystko zostalo "zaimportowane" z Anglii. Zreszta - lacznie ze sw. Patrykiem ktory wprowadzil w Irlandii chrzescijanstwo, a ktory najprawdopodobniej pochodzil z Brytanii (ale na pewno nie byl Irlandczykiem)...
Tak,
wiem ze przesadzam. Ale tylko troche. Z drugiej strony: celtyckie mity w umysle przecietnego Irlandczyka zajmuje takie samo miejsce jak nasze slowianskie legendy. Czyli gdzies na peryferiach...
Wg mnie - laczy nas znacznie wiecej - niz dzieli. Niestety, lacza nas tez negatywne cechy. Np. ksenofobia... Irlandczycy - w rozmowie twarza w twarz usmiechnieci i uprzejmi (co za dziwna zbieznosc ze slynna angielska uprzejmoscia, prawda?), za plecami potrafia mowic - i zrobic zupelnie inne rzeczy. Tak,
irlandzka uprzejmosc wobec nas jest coraz czesciej nieszczera, poniewaz... Irlandczycy przestaja nas lubic.
Zarzuty jakie podnosza przeciwko nam maja zasadniczo jedno podloze: ekonomiczne. Rzekomo -
zabieramy im prace, godzac sie na nizsze stawki. Szkoda tylko, ze nie pomysla w ten sposob, ze to wlasnie ich rodacy zatrudniaja nas za takie wlasnie niskie stawki. No i szkoda, ze zapomnieli juz, jak przez cale dziesieciolecia masowo opuszczali swoja wyspe w poszukiwaniu pracy, czego rezultatem jest teraz fakt, ze znaczna wiekszosc Irlandczykow zyje np. w USA - niz w Irlandii. Bo ekonomiczny boom w Irlandii rozpoczal sie stosunkowo niedawno, wczesniej klepali biede jeszcze wieksza niz my... Ale zaden boom nie trwa wiecznie, sa juz tacy ktorzy na podstawie roznych przeslanek twierdza, ze "celtycki" tygrys zaczyna kulec... Miejmy nadzieje - ze sie myla.
Jednak
nie tylko z powodu konkurencji na rynku pracy Irlandczycy przestaja palac do nas sympatia. Takze z powodu - nie ukrywajmy - chamstwa co niektorych z nas. Braku elementarnej kultury, jaka prezentuja co niektorzy polsko - jezyczni przybysze. Prosty przyklad zaobserwowany przeze mnie wczoraj: idzie chodnikiem 20-letni najwyzej szczawik, w otoczeniu takich jak on 20-letnich szczawikow. Potraca kobiete z dzieckiem. Takie rzeczy sie zdarzaja, ale wtedy nalezy natychmiast przeprosic. A co robi szczawik? Ano rzuca do swoich kompanow: "no i gdzie sie ta k.... ryje". Kobieta z dzieckiem od razu wie, ze to Polacy. W koncu j. polski dominuje na ulicach Cork. W jej umysle powstaje stereotyp chamowatego polaczka - cwaniaczka.
Swoja droga -
zdumiewajace, ze takie zezwierzecenie, chamstwo i cwaniactwo jest wg mnie prezentowane glownie przez najmlodszych wiekiem naszych imigrantow. Nie widzialem czegos takiego w wykonaniu np. 30 - 40 latkow... Jeszcze bardziej zdumiewajace dla mnie jest to, ze
kiedy niedawno bylem w Polsce - niczego takiego nie zaobserowalem. Mlodzieniec kogos potracajacy - natychmiast przepraszal. "Prosze", "przepraszam" i "dziekuje" bylo w ustach 20-letnich mlodzianow w Polsce na porzadku dziennym. Wiec: c
zy do Irlandii przyjezdza na "saksy" specjalnie wyselekcjonowana grupa polskiej mlodziezy? Wg moich obserwacji - niestety, tak. Szkoda tylko, ze jest to selekcja negatywna...
Czy irlandzka mlodziez jest "lepiej wychowana" od naszej? Nie. Ale - jest wychowana inaczej.
Z jednej strony: potrafia zapalic papierosa w autobusie czy tez nabrudzic wokol siebie tak - ze nawet swinie rasy "polska zwisloucha" moglyby sie od nich uczyc. Z drugiej strony: jednak "prosze", "przepraszam" i "dziekuje" - sa u nich na porzadku dziennym... Moze - podobnie jak nasi - "odreagowuja" za granica? Nie wydaje mi sie. W koncu o negatywnych zachowaniach naszych Rodakow slychac praktycznie wszedzie tam - gdzie tylko sie pojawia w mniej lub bardziej zwartej grupie, wywolujac mniejsze lub wieksze zdzwienie, szybko przechodzace w panike, wsrod tubylcow. O Irlandczykach jakos tak nie slychac...
Dlaczego sporo Polakow, zachowujacych sie porzadnie w swojej Ojczyznie, po opuszczeniu jej granic staja sie przyslowiowymi "polaczkami"? Nie mam pojecia. Ale mysle - ze
to ciekawe zagadnienie dla socjologow...