... za granica, rzecz jasna. Nic dziwnego, w koncu wiekszosc poborowych zamiast do WKU, woli zglosic sie na przyslowiowy zmywak w knajpie w Londynie, czy tez na warte przy betoniarce w Dublinie...
Tymczasem armia ma problemy z poborem. Jak podaje onet.pl w informacji z 17.02.b.r.:
"Wojsko ściga pracujących za granicą
Armia bierze się za poborowych, którzy wolą zarabiać pieniądze za granicą, niż spełnić konstytucyjny obowiązek. Wojsku brakuje poborowych, bo większość oznaczonych kategorią "A" uczy się i korzysta z odroczenia, a ci którzy odroczenia nie mają, wyjeżdżają do pracy za granicę - podaje RMF FM. Lubelska Wojskowa Komenda Uzupełnień nie kryje, że z powodu wyjazdów za granicę, ma problemy z ilością stawiających się do poboru. - Oni może chcą pójść do wojska, ale nie w tym momencie, gdy wojsko ich potrzebuje - mówi o poborowych jeden z pracowników WKU. Wojsko zaczęło kierować wnioski do organów ścigania, dlatego poborowy, przyjeżdżający do Polski, może mieć problem na granicy. Za uchylanie się od służby wojskowej grozi kara do 3 lat więzienia." - czytamy na onet.pl.
Podobny, wiodacy temat znajduje sie w ostatnim numerze "Zycia w Irlandii" (tj.: nr 9 (22) z 02.03.b.r. (na zdjęciu obok).
W tekscie pt.: "Wojsko szuka poborowych za granica" p. Rafal Stepecki pisze m.in. co nalezy zrobic, aby uniknac problemow z wojskiem kiedy wyjezdzamy za granice.
A co zrobic nalezy? Przeczytajmy:
"Aby uchronic sie od poboru i niespodziewanego zatrzymania (np. na lotnisku - dop. moj: P.S.), powinnismy uregulowac nasz stosunek prawny z WKU. Ksiazeczka wojskowa powinna byc zdana przy wyjezdzie z kraju oraz powinnismy sie tymczasowo wymeldowac. Tylko te czynniki pozwola nam uchronic sie od niespodzianek na granicy i wysylanej korespondencji do naszych rodzin. (...)"
Czolem zolnierze ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz