Strony

piątek, 4 maja 2007

Żebracy w Cork (1)

Zawsze byli, ale ostatnio - przybywa ich w postepie geometrycznym... Obsadzili dokladnie kazdy most, wejscie do banku czy chocby fragment trotuaru przed bankomatem.

Kiedy tutaj przyjechalem przed trzema laty, ich widok budzil moje zdziwienie: nie przypominali tych zebrzacych znanych z Polski. Byly to z reguly malolaty, siedzace sobie "na moscie" z plastikowym kubkiem przed soba w ktorym polyskiwalo pare drobnych, popalajace papieroski i beztrosko rozmawiajace ze znajomymi przez telefony komorkowe. I ludzie - o dziwo - wrzucali...

/Na zdjęciu powyzej stoje przy znanym w Cork irlandzkim lumpiku, ktory za 2 euro ochoczo pozuje do zdjecia. Mimo to - ukrylem jego fizjonomie. Nie przejmujcie sie jego losem: on nie musi sie martwic o mieszkanie, jedzenie a nawet o papierosy, bo to wszystko dostaje "z socjala": zbiera wylacznie na gorzale./

Mniej wiecej po roku zebrzacych Irlandczykow zaczeli z wolna zastepowac zebrzacy Polacy. Nie bylo ich zbyt wielu, bo Cork to male miasto, wiec wiekszosc miala jakies tam poczucie wstydu. Niemnniej - probowali. "Nasi", chociaz nie wszyscy, byli bardziej aktywni od Ajriszy: czesc co prawda siedziala tylko ze spuszczona glowa, ale czesc probowala zabawiac publicznosc pseudoartystycznymi wystepami: a to przy brzdekach zdezelowanej gitary niemilosiernie falszowali probujac spiewac piosenki "Dzemu", a to przy magnetofonie probowali "rapowac". Wszystko po polsku, rzecz jasna, no bo niby po jakiemu?

No ale - teraz na zebraczy cork-owski rynek wkroczyli profesjonalisci: Cyganie przybyli z Rumunii i Bulgarii, majacy obywatelstwo tamtych krajow. Ci juz nie siedza tylko na ulicy, ale aktywnie zaczepiaja przechodniow. Na zebractwie sie nie konczy: zaczely sie kradzieze w sklepach. Doszlo do tego, ze personel sklepow nie pozwala wejsc calej kwiecisto ubranej grupie kobiet z nieodlacznymi dziecmi na rekach, wpuszczajac tylko jedna z nich i bacznie sledzac kazdy jej ruch...

Ostatnim "biznesowym" pomyslem rumunskich Cyganow jest sprzedaz co bardziej naiwnym przechodniom "zlotej" bizuterii wykonanej z tombaku...

p.s.: O irlandzkich "bezdomnych" pisalem juz przed 2 laty: http://piotrslotwinski.blogspot.com/2005/08/bezdomni-w-irlandii.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz