piątek, 31 sierpnia 2007
Brytyjski okret wojenny w porcie w Cork
Chcac uniknac ewentualnych "bezposrednich" manifestacji ze strony czesci Irlandczykow, podjeto standardowe srodki bezpieczenstwa i zamknieto wejscie do portu, jednoczesnie wystawiajac tam posterunki policji.
poniedziałek, 27 sierpnia 2007
Ogromna ilosc mlodych Polakow ktorzy przyjechali do Irlandii w poszukiwaniu szansy na lepsze (lub tylko: normalne) zycie spowodowala takze... boom demograficzny ;-)
Coraz wiecej dzieci rodzi sie na Wyspie, i coraz czesciej ich matkami sa Polki. Irlandia otacza opieka swoich mieszkancow, w tym w szczegolnosci - mlode matki, takze pochodzace z Polski.
W Cork (jak i praktycznie w kazdej wiekszej irlandzkiej miejscowosci) mlode Polki moga skorzystac z bezplatnych porad i konsultacji, otrzymaja rowniez bezplatne testy ciazowe.
/Na zdjeciu obok: polskojezyczna ulotka na dzwiach wejsciowych m.in. do instytucji oferujacej ww. pomoc.
W szybie - odbija sie znany wszystkim w Cork pomnik Father Theobold Matthew, o ktorym pisalem w notce "Gest :-)"/
niedziela, 26 sierpnia 2007
Debiutuję w miesięczniku "Wyspa"
Tworca i redaktorem naczelnym "Wyspy" jest p. Tomasz Wybranowski. Pierwszy numer "Wyspy" ukazal sie 15 wrzesnia ub.r.
/Obok: okladka miesiecznika "Wyspa" nr 8/2007/)
Na stronie www.wyspa.ie o miesieczniku mozemy przeczytac m.in.: "Trzeba przyznać, że powoli, ale systematycznie zdobywamy rynek. Wyspa nie tabloidalnym czytadłem. Znajdziecie tam felietony. Nie uciekamy od trzeźwych komentarzy politycznych. Nasi autorzy sporo miejsca poświęcają historii Irlandii i jej literaturze. Pokazujemy Polakom, którzy tutaj żyją, co jest wartościowego w kulturze, sztuce i historii synów prastarej Hibernii.
Radiowym ramieniem miesięcznika WYSPA i portalu www.wyspa.ie jest „Polska Tygodniówka” – audycja nadawana w każdą środę o godzinie 21.00. w zaprzyjaźnionej rozgłośni NEAR 90.3 FM.
Oczywiście, czytelnicy znajdą także w "Wyspie" porady i Irlandzkie ABC. Hitem numerów Wyspy są pełne wersje tłumaczeń na język polski formularzy urzędowych."
Od siebie dodam, ze biezacy numer "Wyspy" jest szczegolnie warty polecenia ze wzgledu na bezplatny, znajdujacy sie w kazdym egzemplarzu aktualnego wydania, dodatek pt.: "Irlandzki Niezbednik": jest to 96 stronicowa kieszonkowa ksiazeczka poruszajaca wiekszosc tematow waznych dla przyjezdzajacych - i mieszkajacych - na Zielonej Wyspie.
sobota, 25 sierpnia 2007
Patrick St. Gallery: "Sztuka z humorem"
piątek, 24 sierpnia 2007
Patrick St. Gallery
czwartek, 23 sierpnia 2007
Tour of Ireland
W pierwszym dniu zawodnicy wystartowali w Kilkenny, a ukonczyli wyscig w Cork ;-) W ciagu najblizszych 5 dni uczestnicy pokonaja trase 800 km. Zwyciezca przekroczy linie mety w niedziele w Dublinie.
wtorek, 21 sierpnia 2007
Sheila's Hostel - punkt startowy dla wielu Polakow w Cork
Kazdy, przyjezdzajacy na dluzszy okres czasu do jakiegokolwiek miasta, musi sie gdzies zatrzymac na dluzej, np. w wynajetym mieszkaniu. Ale zanim znajdzie sie to swoje miejsce "na dluzej", najpierw trzeba gdzies sie zatrzymac chociaz na pare dni. Idealnie, gdy przyjezdza sie do rodziny lub znajomych juz zadomowionych, ktorzy udziela gosciny przez pierwsze dni - lub wrecz zaoferuja miejsce na stale.
Czesto jednak trzeba liczyc tylko na siebie. Do dyspozycji sa wtedy b&b, lub hostele.
Jednym z hosteli szczegolnie popularnym wsrod Polakow (i nie tylko) przyjezdzajacych po raz pierwszy do Cork - jest Sheila's Hostel przy Wellington Road. Czynnikiem decydujacym jest oczywiscie cena - i lokalizacja niemal w centrum miasta.
Sam, przed juz ponad 3 laty, spedzilem tam niemal 2 tygodnie. Bylo ciekawie, chociaz wtedy za bardzo mi do smiechu nie bylo. Kilkuosobowe, koedukacyjne pokoje, pietrowe łóżka, wspolna kuchnia, z reguly zimna woda :-( pod prysznicem, etc. No i towarzystwo z calego swiata, w tym nasi Rodacy. Takich indywiduów, jakie poznalem tam w ciagu tych 2 tygodni, nie spotkalem pozniej przez dłuuugi okres czasu...
sobota, 18 sierpnia 2007
Cork Opera House
Budynek mieszczący m.in. opere i teatr powstał w 1855 r. Spłonął w 1920 r. Odbudowano go i ponownie udostępniono publiczności w 1963 r. W 2003 r. przeprowadzono gruntowne prace remontowe, zmieniając miedzy innymi fasadę budynku.
Mnóstwo informacji o historii budynku, a także - o aktualnym repertuarze - znajduje się na stronie: www.corkoperahouse.ie
piątek, 17 sierpnia 2007
Cork Public Museum
czwartek, 16 sierpnia 2007
Abrakebabra - po polsku
"Mis": płatne ogłoszenia
Zamieszczac mozna je bezplatnie. Zreszta, nikomu chyba nie przyszloby do glowy żądać za to pieniedzy - co najwyzej - po prostu nie udostepnia sie takiego miejsca.
Nikomu nie przyszloby do głowy żądać za to pieniedzy, chyba ze... sklep nalezy do Polakow...
I tak oto mamy pierwszy w Cork sklep, ktory kaze sobie placic za tego typu drobne ogloszenia: jest to polski sklep "Mis" przy Washington Street. Na razie, jak glosi "cennik", jest to "2 euro za 1 tydz."
O sklepie "Mis" pisalem przed rokiem tutaj: http://piotrslotwinski.blogspot.com/2006/07/sklep-mis-w-cork-przed-tygodniem.html
O tablicach, na ktorych mozna bezplatnie umieszczac swoje drobne ogloszenia napisalem m.in. tutaj: http://piotrslotwinski.blogspot.com/2007/06/tablica-ogloszen-przed-prawie-2-laty.html
-----------------------
Dopisek z dn. 13.09.2007 r.: dzisiaj zauwazylem, ze z witryny sklepowej "Miś"-a zniknęła kartka z cennikiem ;-)
Dopisek z dn. 23.04.2008 r.: kartki z cennikiem co prawda nie ma, ale opłaty za umieszczenie ogłoszenia pobierane są dalej, o czym poinformował mnie znajomy chcący takowe ogłoszenie umieścić. W ślad za "Miś"-em idą kolejne "polskie sklepy". Sklepy litewskie czy ukraińskie (nie mówiąc już o irlandzkich) jak na razie tego rodzaju opłat nie pobierają...
Dopisek z 2 lipca 2009 r.: sklep zmienił właściciela, obecnie mieści się tam jeden ze sklepów "Wędlinka".
Dopisek z 5 lutego 2010 r.: sklep został definitywnie zamknięty.
wtorek, 14 sierpnia 2007
"1000 Families" - wystawa fotografii w Cork
Kilka zdjec z tej wystawy (w tym z ww. "polskim akcentem ;-) znajduje się tutaj: http://picasaweb.google.com/piotr.slotwinski/CorkGalerieSztuki
poniedziałek, 13 sierpnia 2007
Żebracy w Cork (2)
Na zdjeciu powyzej: niedziela, 12 sierpnia b.r., St. Patrick's Bridge w Cork: funkcjonariuszka Gardy zwraca uwage ojcu (żebrzącemu po drugiej stronie tego samego mostu), ze wykorzystywanie nieletniego dziecka do żebractwa jest nielegalne. Dzisiaj widzialem tego chlopca znowu w tym samym miejscu, tyle ze w poblizu nie bylo juz jego ojca...
"Polski" kościół w Cork
Na zdjęciu powyżej: Polacy po niedzielnej mszy stoją w grupie przed kościołem oddając się dyskusjom, etc. Druga równie liczna grupa jest zgromadzona przy drugim, niewidocznym na zdjęciu wyjściu. Spora część - jeszcze jest w środku.
Pozostałe notki o polskim kościele w Cork znajdują się TUTAJ.
piątek, 10 sierpnia 2007
Debiutuje w "Naszym Głosie" :-)
czwartek, 9 sierpnia 2007
Czerwony Beamish
Beamish to kultowe irlandzkie piwo warzone w Cork. Wg wielu /w tym i mnie/ jest to najlepsze irlandzkie piwo. Do tej pory bylem przekonany, ze istnieje tylko ciemny Beamish. Tymczasem przedwczoraj wybralem sie do browaru Beamisha w Cork - i po raz pierwszy sprobowalem jego czerwonej odmiany.
Troche niezrecznie wyszlo, ze zwiedzilem juz browar Guinness'a w Dublinie, a dopiero teraz wybralem sie na zwiedzanie browaru Beamish'a w Cork, no ale - czasem tak bywa. No i pewnie "za kare" wycieczka mi nie wyszla, bowiem, traf chcial, akurat w tym dniu trwaly jakies prace remontowe i trasa dla turystow w tymze browarze - zostala zamnieta. Aby jednak nie odeslac ludzi z kwitkiem - zaproszono nas do baru znajdujacego sie na terenie browaru, poczestowano wytwarzanym tam piwem (kazdy nalewal je sobie sam) wyswietlono film o historii browaru - i piwa Beamish oraz wysluchalismy opowiesci przewodnika ktory "ujawnial" nam przerozne ciekawostki.
Co do tej "czerwonej" odmiany Beamish'a, to - wg slow przewodnika, jest ona bardzo trudno dostepna w Irlandii (i faktycznie, do tej pory nawet nie wiedzialem o takiej odmianie), bowiem w wiekszej czesci jest przeznaczona na eksport. "Czerwone" odmiany posiada rowniez Guinness i Murphy's. Jak smakuje? Wysmienicie. Ale to jeszcze nic: sprobowalem rowniez "normalnego" Beamish'a - tyle ze prosto z browaru (ba, wrecz w browarze) - i - rewelacja. Jakis czas temu, gdy bylem w Polsce, udalo mi sie kupic puszkowego Beamish'a. Ale - jego smak nijak sie mial do tego puszkowego sprzedawanego tutaj, w Irlandii. Z kolei tutejszy puszkowy tez nijak sie ma - do beczkowego. A ten beczkowy - to z kolei nijak sie ma do tego, ktorego sprobowalem w browarze Beamish'a. Ta przydluga tyrada byla niezbedna, zeby mniej wiecej okreslic jakosc i smak piwa, ktorego mialem okazje sprobowac ;-)
środa, 8 sierpnia 2007
Przewodniki po Polsce
Pisze o tym, bo np. pare miesiecy temu wlascicielka mieszkania ktore wynajmuje prosila mnie o przywiezienie jej z Polski jakiegos anglojezycznego przewodnika po Krakowie. Prosbe oczywiscie spelnilem. Tymczasem w jej rodzinnym Cork - ma ich juz do wyboru, do koloru ;-) W dodatku - w identycznych cenach jak w Polsce...
Jest popyt, wiec pojawila sie i podaz. W koncu - niemal masowa turystyka Irlandczykow do Polski stala sie faktem. Np. wlascicielka tegoz wynajmowanego przeze mnie mieszkania w ciagu ostatnich 2 lat byla wraz z mezem juz 3 razy w Krakowie.
Co im sie tam najbardziej podobalo? Hm... tanie piwo i centra handlowe. Sukiennice, Wawel, Kazimierz - to dla nich ciagle jeszcze abstrakcyjne pojecia. Powiedzialby ktos, cytujac Ferdynarda Kiepskiego: "bo to proste ludzie som". Otoz - niezazbytnio. On jest wlascicielem dosc duzej firmy remontowo - budowlanej (zatrudnia samych Polakow :-), ona - posiada 3 kamienice i przewodniczy pewnej fundacji charytatywnej. Czy dalej to sa "proste ludzie"?
Umowmy sie: de gustibus non disputandum est, jednemu sie podoba Wawel, a drugiemu: Centrum Handlowe M1. W koncu: zamkow maja u siebie na kazdym niemal kroku. A dzieki rewelacyjnemu turystycznemu marketingowi (pisalem o tym juz 2 lata temu tutaj: http://piotrslotwinski.blogspot.com/2005/12/dwa-kamienie.html) przekonali pol swiata, ze maja sie czym pochwalic.
Znajomy Irlandczyk w mojej pracy anegdotycznie objasnial mi, jak spedza urlop jego przecietny rodak: otoz jedzie on np. do Hiszpanii, tam znajduje najbliszy irlandzki pub, w ktorym to pubie spedza caly urlop ;-) To oczywiscie duza przesada, niemniej - Irlandczycy naprawde sa dumni z wlasnego kraju. I piwa.
Nie czarujmy sie: rodowici mieszkancy Irlandii ciagle jeszcze przyjezdzaja do Polski z ciekawosci, zeby zobaczyc kraj z ktorego wyemigrowalo mnostwo aktualnych mieszkancow Zielonej Wyspy, zeby napic sie taniego piwa i spedzic czas na zakupach w olbrzymich (jak dla nich) centrach handlowych. Na wyjazdy w bardziej poznawczych celach tez przyjdzie czas. Ale najpierw - nalezy zadbac o tenze "turystyczny marketing" w Polsce, bo ciagle on niestety kuleje, no i - o anglojezyczna obsluge.
Bo coraz czesciej okazuje sie, ze ktos, kto choc troche znal jezyk Szekspira, juz od dawna jest w Londynie lub w Dublinie...
wtorek, 7 sierpnia 2007
Polski dla Irlandczyka
/Na zdjeciu obok demonstruje zestaw do nauki j. polskiego - dla Irlandczykow ;-) Po lewej: pudelko zamkniete, po prawej: otwarte/
W pudelku - na ktorego okladce umieszczono zdjecia oscypkow - znajduje sie stosowna ksiazeczka i plyta cd. Cena: 49 euro.
Mozna nabyc rowniez podobne zestawy do nauki innych jezykow, stad wiem - ze zestaw do nauki j. polskiego - jest najdrozszy. Zestaw do nauki np. j. niemieckiego jest o 10 euro tanszy.
Jak widać, doceniają nas ;-)
sobota, 4 sierpnia 2007
Fota Island: House and Gardens
Fota House (dom) ma swoje poczatki w XVIII w., chociaz pozniej zostal gruntownie przebudowany. Nalezal do brytyjskiej rodziny, ktora przyjezdzala do Irlandii w celach rekreacyjnych: na polowania, lowienie ryb, zeglowanie, itp. Jej przedstawiciel John Smith-Barry na poczatku XIX w. uznal Fota House za swoj staly dom - i wowczas rozpoczal sie okres jego rozbudowy.
W 1970 r. Fota House przeszedl z rak prywatnych na rzecz University College Cork. Dom zostal otwarty dla publicznosci w 1983 r, w 1990 - ze wzgledow bezpieczenstwa (runal sufit) zostal zamkniety. Ponownie otwarto go w 2002 r.
Fota Garden (ogrod) zostal zalozony w 1840 r. Ze wzgledu na specyficzny klimat - udalo sie umiescic tutaj wiele rzadkich gatunkow roslin.
Tuz przy Fota House and Gardens znajduje sie Fota Wildlife Park - jest to swego rodzaju ogrod zoologiczny, jednakze dosc wyjatkowy: znajdujace sie w nim zwierzeta zyja niemal tak - jak na wolnosci (o Fota Wildlife Park pisalem TUTAJ.
piątek, 3 sierpnia 2007
Crawford Art Gallery
Na 3 poziomach (tj. parter i dwa piętra) możemy zobaczyć imponujące kolekcje sztuki twórców irlandzkich - i z innych państw europejskich. M.in. niezwykle interesująca jest stała ekspozycja kopii rzeźb przywiezionych w 1818 do Cork wprost z Muzeum Watykańskiego w Rzymie. W galerii znajduje się również świetnie wyposażony sklepik, w którym można kupić albumy, książki i reprodukcje dzieł prezentowanych w galerii, oraz stylowa kawiarnia. Wstęp jest bezpłatny.
czwartek, 2 sierpnia 2007
Harry Potter and the Deathly Hallows - czyli co Irlandczyk kupi za godzine pracy, a co Polak - za 2 dni...
Podobalo, ale nie az tak, zeby czytac kolejne. Niemniej, kiedy dowiedzialem sie, ze ten tom ma byc ostatni (przynajmniej tak twierdzi autorka), postanowilem go kupic. W oryginalnej wersji anglojezycznej, coby pocwiczyc jezyk, bo z racji coraz powszechniejszej "polonizacji" Zielonej Wyspy, jakos coraz mniej mam do tego okazji :-(
Poszedlem do ksiegarni "Eason" przy Patrick Street i kupilem ;-) Zaplacilem 12,99 euro.
I teraz pytanie: czy wiecie ile obecnie kosztuje ta sama ksiazka w "Empiku" przy krakowskim Rynku? Otoz przed tygodniem kosztowala... 99,0 zl. Mowa oczywiscie o wersji oryginalnej, angielsko-jezycznej. Wersja polsko-jezyczna wg zapowiedzi ma ukazac sie dopiero 26 stycznia 2008 r.
No to jeszcze raz: ksiazka "Harry Potter and the Deathly Hallows" kupiona w ksiegarni "Eason" przy Patrick Street w Cork, w Irlandii, kosztuje 12,99 euro. Ta sama ksiazka "Harry Potter and the Deathly Hallows" kupiona w ksiegarni "Empiku" przy Rynku w Krakowie, w Polsce, kosztuje 99,0 zl.
Wyjasnie to jeszcze dokladniej: Irlandczyk pracujacy w Irlandii moze ww. ksiazke kupic w swoim kraju przecietnie za 1 (slownie: jedna) godzine swojej pracy. Polak pracujacy w Polsce moze ww. ksiazke kupic w swoim kraju przecietnie za 2 (slownie: dwa) dni swojej pracy...
Powyzsze, to tylko przyklad. Ot, rzecz na czasie. Podobne relacje cenowe sa w przypadku wiekszosci wydawniczych nowosci. Jeszcze wieksza przepasc jest przy porownaniu cen np. wydan albumow malarskich czy fotografii.
Skad sie biora tak wysrubowane ceny ksiazek w Polsce?
I czy w takiej sytuacji mozna sie dziwic, ze Polacy czytaja coraz mniej, skoro ta sama ksiazka jest w bogatszych krajach znaaacznie tansza - niz w Polsce?
Dziecko na smyczy
Taśmę "łącząca" rodzica z dzieckiem zakłada się temu ostatniemu na rączkę, ale widziałem również modele, w których zapinało się ja na klatce piersiowej dziecka.