Strony

środa, 19 września 2007

V wizyta w Polsce (2): polska pogoda i irlandzkie piwo

Wczorajszy dzien spedzilem glownie na zakupach polskich ksiazek, irlandzkiego piwa i chowaniu sie przed deszczem ;-)
 

 Zaczne od pogody, poniewaz jest to temat najczesciej poruszany przez "polskich narzekaczy" w Irlandii. A wiec: wczoraj w Krakowie od rana do popoludnia bylo goraco. Az do przesady. Nie chce nawet myslec, co czuli tutaj ludzie w lecie... W kazdym razie - ja mialem dosc. Po poludniu, znienacka - ulewa. I to nie taki tam irlandzki deszczyk, tylko typowa polska pompa... Dzisiaj rano - wyszedlem z domu w zwyklej koszuli, tak jak wczoraj. Naiwny bylem... Natychmiast musialem sie cofnac do domu po kurtke - bo bylo zimno...

Irlandzka pogoda - jaka jest taka jest, ale przynajmniej jest w miare jednostajna i przewidywalna. Wiadomo, ze bedzie w miare cieplo, bedzie swiecilo slonce i lekko kropil deszczyk. Tutaj: bedzie najpierw upalnie, pozniej - strugi deszczu, a potem - zimno...

Odwiedzilem moja ulubiona ksiegarnie na Kazimierzu, zakupilem nieco interesujacych mnie ksiazek zostawiajac w kasie ladnych pareset zlotych, ale to jeszcze nie koniec przewidywanych "ksiazkowych" zakupow :-) Chyba bede mial nadbagaz...


/Na zdjeciu powyzej demonstruje moje zakupy: irlandzkie piwko kupione w Polsce ;-)/

No i - zajrzalem do sklepu z alkoholem upatrujac tam irlandzkie piwko ;-) Co prawda zawsze uwazalem, ze nalezy korzystac z lokalnych produktow, bo tylko wtedy mozna poczuc ich prawdziwy smak: dlatego bedac w Cork preferuje piwo warzone w Cork i zdecydowanie uwazam, ze picie polskiego piwa w Irlandii - jest nie na miejscu. Oczywiscie: o gustach, szczegolnie smakowych, sie nie dyskutuje, niemniej - jest to moje zdanie... Ale dziala to tez na odwrot: picie irlandzkiego piwa w Polsce rowniez jest pozbawione sensu. Nie wiem, z jakiego powodu, ale irlandzkie piwo pite w Polsce juz w trakcie poprzednich wizyt przypominalo mi jedynie cien tego smaku - jaki ma w Irlandii...

Niemniej - skusilem sie. Dlaczego? Ano dlatego, ze zobaczylem eksportowa wersje czerwonego... Murphys'a (o "czerwonych" odmianach znanych irlandzki piw pisalem tutaj: http://piotrslotwinski.blogspot.com/2007/08/czerwony-beamish-beamish-to-kultowe.html). Tego typu "czerwone" odmiany sa bardzo trudno dostepne w Irlandii, niemal cala produkcja jest eksportowana. Przy okazji wzialem tez kilka Kilkenny - to rowniez irlandzkie piffko, ale nieco mniej znane niz slynna trojca (Guinness, Murphy's i najbardziej lubiany przeze mnie Beamish).

No i - niestety, to nie to... Owszem, dobre, wg mnie lepsze niz wiele polskich "flagowych" marek, ale jednak - nie. Moze dlatego, ze to "czerwone" odmiany, a moze dlatego, ze to odmiany "eksportowe", a moze jedno i drugie? Tak czy owak: prawdziwe irlandzkie piwo ma byc czarne, geste ;-) i smakuje najlepiej w tradycyjnym irlandzkim pubie - znajdujacym sie w Irlandii, rzecz jasna ;-)

A to, ze coraz czesciej barmanami sa tam Polacy, ktorzy nalewaja to piwo klientom - Polakom, to juz zupelnie inna historia ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz