Strony

sobota, 27 października 2007

Wybory 21 października

Otrzymalem e-mailem sporo pytan od moich Czytelnikow na temat wyborow, ba, nawet jedna gazeta zwrocila sie do mnie z prosba o komentarz ;-) Cieszy mnie to oczywiscie, ze są osoby zainteresowane moje opinia na tyle, ze chcialo im sie napisac e-maila, niemniej - musze wszystkich rozczarowac: nie bralem udzialu w wyborach, i - malo tego - uwazam ze emigracja w polskich wyborach glosowac nie powinna...

Moje zdanie jest znajacym mnie blizej osobom znane od dawna, pare razy wypowiadalem sie o tym na roznych forach dyskusyjnych, a tematu tego nie chcialem poruszac na blogu, bo polityka w wykonaniu polskich politykierow, napawa mnie obrzydzeniem...

Niemniej, chyba od tego nie uciekne, wiec coby odpowiedziec hurtem wszystkim pytajacym, zdecydowalem sie popelnic ta notke.

Ponizsze punkty przedstawiają moj wlasny punkt widzenia, do ktorego mam prawo, niemniej - przekonywac do niego nikogo nie mam zamiaru, i bardzo prosze - aby mnie tez nikt nie przekonywal do swoich racji...

1. Moim zdaniem, glosowac powinni tylko Polacy - w Polsce. Bo tylko Polacy - w Polsce maja prawo decydowac, kto ma nimi rzadzic, bo to oni przede wszystkim odczuja skutki tych rzadow na wlasnej skorze. M.in. w zwiazku z tym: glosowac powinno sie wylacznie w kraju, a nie poza jego granicami. Takie rozwiazanie ma m.in. Irlandia. Chcesz glosowac? Przylec na ten jeden dzien do swojej Ojczyzny, w ten sposob pokazesz, ze ci naprawde zalezy. Glosowanie, gdy sie jest na emigracji, a tym samym wybieranie innym ludziom, w innym kraju, (chocby to byla wlasna Ojczyzna a ci ludzie - to najblizsza rodzina) kto ma nimi rzadzic - jest moim zdaniem co najmniej moralnie dwuznaczne.

2. Moim zdaniem, decydowanie przez emigracje kto ma rzadzic w Polsce moze spowodowac tzw. regule wzajemnosci: skoro Polacy na emigracji maja prawo decydowac o przyszlym rzadzie w Polsce, to i rzad w Polsce moze chciec miec prawo decydowania o Polakach na emigracji, wprowadzajac np. podwojne opodatkowanie, opodatkowujac pieniadze przesylane przez emigrantow rodzinie w Polsce, etc.

3. Moim zdaniem, wiekszosc ludzi tak naprawde nie glosowala na PO. Oni po prostu glosowali przeciwko PiS. Niechze to liderzy PO (i PiS, rzecz jasna) wezma pod uwage. A dlaczego wiekszosc glosujac przeciwko PiS wybrala PO? Bo PO - wydaje im sie mniejszym zlem, a przynajmniej tak nam wbijaja do glowy media. Ale zło, nawet najmniejsze, ciagle pozostaje złem... Niestety, nieszczesciem Polski jest to, ze ciagle musimy glosowac przeciw, chociaz chcielibyśmy w koncu glosowac "za"...

4. Niechaj nikt sie nie łudzi, ze z Polski w ciagu kilku lat powstanie druga Irlandia. Problemem jest mentalnosc polskich politykierow, dla ktorych "polityka to gra", a nie ciężka i odpowiedzialna publiczna słuzba. Pomijam juz fakt, ze ci wszyscy politykierzy, ktorzy poza liderami tworza daną partie, sa nam swietnie znani. Przeciez te panie i ci panowie juz byli u wladzy. Wtedy nie naprawili Rzeczpospolitej, tracac czas na sejmowe gierki i zgarniajac co sie da pod siebie, a teraz im sie uda? Nie wierze...

5. Moim zdaniem, w Polsce, sredniej wielkosci kraju europejskim ciagle nie ma politykow europejskiego formatu, politykow na miare wielkosci naszej Ojczyzny. Obecni polscy politykierzy powinni co najwyzej kierowac sołectwem, a ci bardziej rozgarnieci - niewielka gmina, ale w zadnym wypadku nie Polską, ktora jest, powtorze: sredniej wielkosci krajem europejskim. Miejmy nadzieje, ze za jakis czas pojawia sie wsrod nas politycy godni naszej Ojczyzny...

I, tak na koniec: nie rozumiem tego podniecania sie rzekomo masowym udzialem w glosowaniu Polakow zamieszkalych na Wyspach. Pomijam juz oczywiste klamstwa w rodzaju, ze jakoby to na Wyspach glosowalo "70% Polakow". 70% moze i bylo - ale tylko sposrod tych ktorzy sie zarejestrowali jako wyborcy. Moim zdaniem - w glosowaniu na Wyspach wzielo udzial niespelna 10% doroslych, uprawnionych do glosowania Polakow, obecnie mieszkajacych na Wyspach. Dla przykładu w Cork, zamieszkałym przez ok. 25 tysięcy naszych Rodaków - głosowalo ledwie 2359 osób. W Dublinie - 4495. Wiec o co ten tumult?

A dlaczego tylko 10% Polakow mieszkajacych na Wyspach wzielo udzial w glosowaniu? To proste: wynika to z kompletnego braku zaufania sporej czesci Polakow do wlasnych politykierow. Przy zarejestrowaniu sie jako wyborca ządano podania b. wielu danych osobowych: imie i nazwisko, imie ojca, date urodzenia, nr pesel, nr paszportu lub dowodu osobistego, adres. Tymczasem wielu naszych Rodakow obawia sie (niewykluczone - ze calkiem slusznie), ze te dane umozliwia polskim urzedom b. łatwe zidentyfikowanie swoich obywateli, ktorzy wyjezdzajac: a) nie zlozyli wymaganego ustawa nip-3; b) nie wymeldowalo sie z WKU, c) nie rozliczyli sie w Polsce z dochodow "irlandzkich", co mimo ustawy o unikaniu podwojnego opodatkowanie jest obowiazkowe w przypadku gdy czesc roku przepracowalo sie w Polsce - a czesc w Irlandii, d), e), f), itp. itd. Wszystkie te osoby w mysl polskich przepisow - zlamaly prawo...

Czy w takim razie wg mnie w Polsce juz nigdy nie bedzie dobrze? Oczywiscie, ze nie. Predzej czy pozniej musi nadejsc przelom i pojawią się w naszej Ojczyznie ludzie na miare jej wielkosci, ktorzy wyprowadza nas z tego marazmu. Czy to bedzie za lat 5-10-15, nie wiem. Ale wierze, ze bedzie...

Na razie duzym problemem polskiego spoleczenstwa jest wyrazna linia podzialu jaka go przecina: prosze wziac pod uwage, ze i na PO - i na PiS - glosowaly miliony ludzi...

Dziekuje tym z posrod Was, ktorzy dobrneli do konca tej wyjatkowo nuuudnej notki. Tych, ktorzy nie dobrneli - oczywiscie swietnie rozumiem i pretensji nie mam ;-)

A teraz pozwolicie ze wroce do relacjonowania mojego pobytu na Zielonej Wyspie ;-)

1 komentarz:

  1. mamy dosc zbierzne poglady na pewne sprawy jak widze:)

    Fryderyk

    OdpowiedzUsuń