/Powyżej: postawiony w 1988 r. pomnik Matta Talbota/
Matt Talbot pochodził z wielodzietnej rodziny, w której wszyscy męscy członkowie - z wyjątkiem najstarszego syna - byli alkoholikami. Nasz bohater wpadł w ten nałóg już w wieku 12 lat: pracując jako chłopak na posyłki część wypłaty otrzymywał w bonach towarowych, które mógł zamienić jedynie na alkohol. Nie pomogła kilkakrotna zmiana pracy i otoczenia, Talbot pił nadal. Po 16 latach życia w alkoholizmie przeżył duchowy kryzys i podjął decyzję o złożeniu kościelnych ślubów abstynencji. Przez kolejnych 41 lat, pomimo wielu ciężkich chwil, nie wypił już więcej ani grama alkoholu. W podobny sposób zrezygnował z palenia tytoniu.
Matt Talbot, chociaż był zwykłym, ciężko pracującym fizycznie robotnikiem, praktycznie bez żadnego wykształcenia (do szkoły chodził ledwie 2 lata), po tym swoistym "nawróceniu" przeczytał i zgromadził sporą, jak na owe czasy, liczbę książek. Dodatkowo - prowadził bardzo ascetyczny tryb życia, przeznaczając większość swojej wypłaty na cele charytatywne. Pomimo jego twardej życiowej postawy, współcześni mu określali go jako człowieka niezwykle pogodnego i obdarzonego wyśmienitym, prawdziwie irlandzkim humorem.
Matt Talbot zmarł w niedzielę 7 czerwca 1925 przed kościołem Świętego Zbawiciela - do którego przyszedł na nabożeństwo. Kiedy przywieziono jego ciało do kostnicy, ze zdumieniem odkryto pod ubraniem ciężki żelazny łańcuch, który - wzorem dawnych wielkich nawróconych grzeszników - nosił pod ubraniem...
Dopiero po jego śmierci poznano historie życia tego niezwykłego człowieka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz