"Kraków wrogi dla turystów (i mieszkańców)" - donosi "Gazeta w Krakowie", punktując widoczne na każdym kroku niedociągnięcia i zwyczajne niechlujstwo.
"Nie zaniedbujmy turystów z Polski! - m.in. apeluje autor artykułu, prof. Andrzej Jajszczyk. Zapatrzeni w gości z zagranicy zapominamy, że często traktują oni Kraków jako miejsce tranzytowe w drodze do Oświęcimia czy Wieliczki. Zabytki i miejsca, z których tak jesteśmy dumni, są najważniejsze dla Polaków, jako świadkowie naszej wspólnej historii. Dla cudzoziemców są to jedne z bardzo wielu zabytkowych obiektów, których często lepsze i bogatsze wersje można znaleźć we Włoszech, Hiszpanii czy Francji. Dla nich bardziej liczy się atmosfera i magia miejsca oraz jakość usług. Polacy przyjadą zawsze, o ile przełkną mordercze ceny hoteli, posiłków czy biletów wstępu. Już teraz rodzinny tydzień w Atenach czy Barcelonie może być tańszy niż pobyt w Krakowie."
Pisałem już o cenach za przejazd taksówką. Z kolei autor artykułu stwierdza: "Te (taksówki - dopisek mój, P.S.) zawsze są dla mnie testem kraju, do którego przyjeżdżam. Gdy są absurdalnie drogie czy gdy nigdy nie mogę być pewien ile zapłacę za kurs tą samą trasą, wiem, że jestem w kraju trzeciego świata. Takie wrażenie wynosi wielu odwiedzających nasze miasto."
Ale, jak pisze autor : "najgorszy jest zwyczajny brud. Niemyte tygodniami chodniki, ślady po gumach do żucia, zaśmiecone i zaniedbane trawniki"...
I, niestety, trzeba się z autorem zgodzić...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz