Lubię chodzić do tzw. "polskich" sklepów. Polskich z reguły tylko z nazwy, ponieważ niepodzielnie rządzą w nich nasi sąsiedzi zza Buga. Niemniej - właśnie dlatego lubię tam chodzić, żeby spróbować produktów, których nie dostanę nigdzie indziej.
I nie mam na myśli produktów z Polski - bo takowe można teraz bez problemu kupić niemal w każdym sklepie spożywczym w Irlandii, ale przeróżne artykuły z Litwy, Ukrainy czy Rosji, które również królują na półkach tychże "polskich" sklepów. W końcu - smak litewskiego sera czy ukraińskiego kwasu chlebowego jest naprawdę wart swojej ceny ;-)
Z ciekawostek - ostatnio natknąłem się na napój energetyczny "Russian Power" (na zdjęciu). Na puszce - obrazek ruskiego woja dobywającego miecza, zapewne w obronie Matuszki Rosyji.
Czekam na polską ripostę, np. z Bolesławem Chrobrym uderzającym Szczerbcem w Złotą Bramę w Kijowie :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz