Wczoraj obejrzałem kolejny polski film grozy: Pora mroku".
O filmie piszę dlatego, że to polski horror, czyli ten gatunek filmowy, w którym nasi reżyserzy nigdy nie czuli się zbyt pewnie.
Twórcy filmu zachęcają nas opisem: "Czwórka przyjaciół, dwie dziewczyny i dwóch chłopaków, ruszają do opuszczonej fabryki na Dolnym Śląsku, gdzie rok wcześniej zaginął Adam, brat jednej z uczestniczek wyprawy - Joanny. Jednocześnie, do pobliskiego szpitala psychiatrycznego w charakterze asystentów trafia „trudna młodzież” z poprawczaka. Wśród skierowanych znajduje się Karolina. Dziewczyna dość szybko zaprzyjaźnia się z Zolo, młodym hakerem i jednym z pacjentów zakładu. Wkrótce wszyscy oni staną się świadkami (a może nawet więcej) przerażających eksperymentów przeprowadzanych na terenie fabryki."
No cóż, wg mnie - opis obiecuje więcej niż dostaniemy, ale plus dla twórców za odwagę, bo określenie "polski horror" ciągle brzmi dość egzotycznie, a szkoda.
Czy warto film obejrzeć? Tak, ale tylko dlatego, że to polski film grozy, a nie dlatego, ze to dobry film...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz