Na 2 tygodnie przyleciałem do Krakowa ;-)
Tuż przed wylotem zajrzałem jeszcze do sklepu na lotnisku w Cork, i po raz kolejny utwierdziłem się w przekonaniu, że język polski jest drugim (po angielskim) urzędowym językiem w Irlandii. Oficjalnie, jak wiadomo, pierwszym jest irlandzki a angielski - drugim, praktyka jednak pokazuje co innego: pierwszym jest angielski a drugim - polski. Kolejny dowód - na zdjęciu poniżej:
Niestety - ciągle nie ma bezpośrednich lotów z Cork do Krakowa, więc z Cork przyleciałem do Przyrzowic, następnie pojechałem busikiem do Krakowa - przez Katowice. Przy okazji zobaczyłem, jak kierowcy tychże busików obliczają kurs euro dla tych, którzy nie wykupili przejazdu przez internet lub nie mieli złotówek. Otóż kierowcy busów przyjmują prosty przelicznik: oficjalny kurs minus złotówka na każdym euro lub funcie. Ba, jeden jegomość któremu nie spodobał się ten "kurs" funta, nie został zabrany, bo, jak stwierdził kierowca: "jak nie masz pieniędzy, to nie jedziesz". Pieniądze - to oczywiście złotówki, które są jedynym prawnym środkiem płatniczym w III RP.
Ja osobiście, nauczony doświadczeniem, zawsze wywożę z kraju parę złotych po to, by je później z powrotem wwieźć, żeby, zanim trafię na kantor w którym skupuje się walutę po normalnym kursie, nie pozwalać co niektórym zanurzać za głęboko rąk w moich kieszeniach. Wystarczy że wyjechałem, nie zabieram nikomu pracy w Polsce, nie obciążam polskiego systemu socjalnego, nie angażuję polskiej służby zdrowia, itp., za to przyjeżdżam często do Ojczyzny gdzie wydaję przywiezione pieniądze. Które to pieniądze, jak sądzę, w jakimś stopniu pozwalają Rodakom w Kraju żyć dostatniej, a Polsce rosnąć w siłę ;-)
W końcu, było nie było, emigranci wpompowali do Polski więcej pieniędzy, niż nasza Ojczyzna otrzymała dotacji z UE. I to tylko wg oficjalnych danych. A ilu z emigrantów - nie mając zaufania do polskiego systemu bankowego - nie przelewa pieniędzy na konta w Polsce, tylko przewozi tłuste funty i euro w przysłowiowej skarpecie?
No ale, o tym innym razem. A na razie: jestem w Krakowie, świeci słoneczko, jest ciepło. Nawet, jak dla mnie, zbyt ciepło...
czwartek, 30 kwietnia 2009
środa, 29 kwietnia 2009
Mydlane bańki
Jeden ze sklepów z artykułami dla dzieci przy Patrick Street w Cork zwraca na siebie uwagę w bardzo sympatyczny sposób: mydlanymi bańkami.
Przed wejściem do sklepu ustawiono dwie zabawki "produkujące" mydlane bańki, które swobodnie wzlatywały wśród przechodniów. Praktycznie każdy z nich przynajmniej spojrzał na wystawę ;-)
Inne podpatrzone przeze mnie reklamy znajdują się TUTAJ.
Przed wejściem do sklepu ustawiono dwie zabawki "produkujące" mydlane bańki, które swobodnie wzlatywały wśród przechodniów. Praktycznie każdy z nich przynajmniej spojrzał na wystawę ;-)
Inne podpatrzone przeze mnie reklamy znajdują się TUTAJ.
Jezioro Lough
Lough jest jeziorem leżącym niedaleko od centrum Cork. Zajmuje ok. 4 hektarów powierzchni. Na jeziorze znajduje się wysepka, na której gnieździ się sporo ptaków.
poniedziałek, 27 kwietnia 2009
Irlandzkie śniadanie w McDonaldzie
Rano, kiedy wszelkie restauracje, bary czy fastfoody są jeszcze zamknięte, często jedyną alternatywą pozostaje... McDonald. Tym bardziej, że od pewnego czasu można w nim zjeść mcdonaldową wersję irish breakfast, czyli słynnego "irlandzkiego śniadania".
Kilka dni temu miałem taką sytuację: ok. 10.00 rano, wszystko co znajdowało się na mojej drodze jeszcze pozamykane, z wyjątkiem... tak, najsłynniejszego fastfoodu, czyli McDonald'a. Wszedłem bez przekonania, a tu proszę - rano w określonych godzinach McDonald serwuje śniadania. W Irlandii - oczywiście irlandzkie śniadania ;-)
Co się składa na "irish breakfast" w McDonaldzie? Bułka z jajkiem i serem, oraz do wyboru - bekonem lub swego rodzaju kiełbasą, do tego hash brown (czyli pewnego rodzaju, hm, placek ziemniaczany), oraz cola lub sok owocowy.
Poprosiłem o zapakowanie tegoż śniadania, po przyjściu do domu, wyrzuciłem sausage (czyli - kiełbasę), bom ciągle wegetarianin, a resztę - skonsumowałem. Jak człowiek jest głodny, to wszystko mu smakuje ;-)
Kilka dni temu miałem taką sytuację: ok. 10.00 rano, wszystko co znajdowało się na mojej drodze jeszcze pozamykane, z wyjątkiem... tak, najsłynniejszego fastfoodu, czyli McDonald'a. Wszedłem bez przekonania, a tu proszę - rano w określonych godzinach McDonald serwuje śniadania. W Irlandii - oczywiście irlandzkie śniadania ;-)
Co się składa na "irish breakfast" w McDonaldzie? Bułka z jajkiem i serem, oraz do wyboru - bekonem lub swego rodzaju kiełbasą, do tego hash brown (czyli pewnego rodzaju, hm, placek ziemniaczany), oraz cola lub sok owocowy.
Poprosiłem o zapakowanie tegoż śniadania, po przyjściu do domu, wyrzuciłem sausage (czyli - kiełbasę), bom ciągle wegetarianin, a resztę - skonsumowałem. Jak człowiek jest głodny, to wszystko mu smakuje ;-)
niedziela, 26 kwietnia 2009
Debiutuję w "Munster Wizjer" ;-)
W ostatnim, tj. nr 9 (12) tygodnika "Munster Wizjer" z 23 kwietnia b.r. ukazały się moje dwa teksty.
/Na zdjęciu: strona "Munster Wizjer" z moimi tekstami/
Moje dwa debiutanckie teksty w tej gazecie to pochodzące z bloga "Magiczne ilustracje już w Cork" oraz "Część mnie".
"Munster Wizjer" to bezpłatna 2 - języczna (polsko - angielska) gazeta ukazująca się w Irlandii.
Kopie moich tekstów które do tej pory ukazały się w polonijnej prasie w Irlandii znajdują się w Galeria: Prasa.
/Na zdjęciu: strona "Munster Wizjer" z moimi tekstami/
Moje dwa debiutanckie teksty w tej gazecie to pochodzące z bloga "Magiczne ilustracje już w Cork" oraz "Część mnie".
"Munster Wizjer" to bezpłatna 2 - języczna (polsko - angielska) gazeta ukazująca się w Irlandii.
Kopie moich tekstów które do tej pory ukazały się w polonijnej prasie w Irlandii znajdują się w Galeria: Prasa.
sobota, 25 kwietnia 2009
MyCork: Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Członków Stowarzyszenia MyCork
W sobotę, 25 kwietnia b.r., odbyło się Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Członków Stowarzyszenia MyCork.
W trakcie spotkania dokonaliśmy m.in. drobnych zmian w statucie naszego stowarzyszenia, które to zmiany umożliwią nam jeszcze bardziej efektywne działanie, poruszyliśmy także szereg spraw bieżących.
W trakcie spotkania dokonaliśmy m.in. drobnych zmian w statucie naszego stowarzyszenia, które to zmiany umożliwią nam jeszcze bardziej efektywne działanie, poruszyliśmy także szereg spraw bieżących.
XVIII "Rozmowy (nie)Kontrolowane".
Wyjątkowo w piątek, 24 kwietnia b.r., w Tribes przy Tuckey Street w Cork, miały miejsce XVIII "Rozmowy (nie)Kontrolowane". Gościem Specjalnym "Rozmów..." była Katarzyna Majgier, autorka książek dla dzieci i nastolatków, która przyleciała do Cork i Dublina na serię spotkań z młodymi Czytelnikami w ramach Kampanii Mama, Tata & ...Myself?
Kilka słów o naszym Gościu, za wikipedią:
"Katarzyna Majgier (ur. 30 grudnia 1973 roku w Krakowie) - polska autorka książek dla dzieci i nastolatków. W latach 1992-1997 studiowała psychologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pod koniec studiów nawiązała współpracę z internetowym magazynem – Reporter, najstarszym e-zinem wydawanym w Polsce. W 1997 roku obroniła pracę magisterską z zakresu psychologii twórczości i rozpoczęła studia doktoranckie. Zajmowała się społecznościami internetowymi. W międzyczasie nawiązała współpracę z wydawanymi tradycyjnie czasopismami (m.in. magazyn „WWW”), gdzie pisała artykuły na temat psychologii Internetu oraz społeczności internetowych. W roku 1998 została redaktorem naczelnym Reportera i była nim do końca istnienia magazynu (2003). Pracowała w portalach internetowych, pisała też artykuły popularnonaukowe do prasy, głównie o tematyce związanej ze Internetem. W latach 2003-2005 pracowała w branży wydawniczej. W 2000 roku uruchomiła popularny Internetowy serwis dla dzieci i nastolatków „Junior”. Była nominowana do nagrody literackiej Polskiej Sekcji IBBY Książka Roku 2006 za powieść "Trzynastka na karku". W 2007 roku została laureatką Nagrody Literackiej im. K. Makuszyńskiego. 31 października 2008 roku uruchomiła kolejny serwis dla nastoletnich Internautów - "Amanita".
/Powyżej: uczestnicy XVIII "Rozmów..."/
Kilka słów o naszym Gościu, za wikipedią:
"Katarzyna Majgier (ur. 30 grudnia 1973 roku w Krakowie) - polska autorka książek dla dzieci i nastolatków. W latach 1992-1997 studiowała psychologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pod koniec studiów nawiązała współpracę z internetowym magazynem – Reporter, najstarszym e-zinem wydawanym w Polsce. W 1997 roku obroniła pracę magisterską z zakresu psychologii twórczości i rozpoczęła studia doktoranckie. Zajmowała się społecznościami internetowymi. W międzyczasie nawiązała współpracę z wydawanymi tradycyjnie czasopismami (m.in. magazyn „WWW”), gdzie pisała artykuły na temat psychologii Internetu oraz społeczności internetowych. W roku 1998 została redaktorem naczelnym Reportera i była nim do końca istnienia magazynu (2003). Pracowała w portalach internetowych, pisała też artykuły popularnonaukowe do prasy, głównie o tematyce związanej ze Internetem. W latach 2003-2005 pracowała w branży wydawniczej. W 2000 roku uruchomiła popularny Internetowy serwis dla dzieci i nastolatków „Junior”. Była nominowana do nagrody literackiej Polskiej Sekcji IBBY Książka Roku 2006 za powieść "Trzynastka na karku". W 2007 roku została laureatką Nagrody Literackiej im. K. Makuszyńskiego. 31 października 2008 roku uruchomiła kolejny serwis dla nastoletnich Internautów - "Amanita".
czwartek, 23 kwietnia 2009
Restauracje i bary w Cork: Ristorante Casanova
Amatorzy włoskiej kuchni mieszkający w Cork często bywają na ulicy North Main Street: mieści się tutaj zarówno sklep z włoskimi specjałami - jak i restauracja.
Ristorante Casanova - to niewielka restauracja istniejąca od 2003 r. Początkowo mieściła się nad Triskel Art Centre, teraz - na wspomnianej North Main Street. Zarówno restaurację, jak i znajdujący się nieopodal sklep z włoskimi produktami, prowadzą Włosi.
Zajrzałem tam parę dni temu na obiad. Jako starter zamówiłem Bruschette (to po prostu pomidory z chlebem i oliwą + przyprawy), danie główne - Gnocchi ai 4 formaggi (coś jak nasze "kopytka" w serze), a na deser: Panna Cotta (galaretka lodowa z bitą śmietaną z dodatkiem polewy karmelowo - czekoladowej).
Smakowało ;-)
Ristorante Casanova - to niewielka restauracja istniejąca od 2003 r. Początkowo mieściła się nad Triskel Art Centre, teraz - na wspomnianej North Main Street. Zarówno restaurację, jak i znajdujący się nieopodal sklep z włoskimi produktami, prowadzą Włosi.
Zajrzałem tam parę dni temu na obiad. Jako starter zamówiłem Bruschette (to po prostu pomidory z chlebem i oliwą + przyprawy), danie główne - Gnocchi ai 4 formaggi (coś jak nasze "kopytka" w serze), a na deser: Panna Cotta (galaretka lodowa z bitą śmietaną z dodatkiem polewy karmelowo - czekoladowej).
Smakowało ;-)
/Na zdjęciu: stoję przed Ristorante Casanova/
środa, 22 kwietnia 2009
Uliczna medytacja
Kolejna ciekawa postać, którą często można spotkań na cork-owskiej ulicy: zatopiony w medytacji człowiek, siedzący przy głównej, bardzo ruchliwej ulicy w Cork. Nie zbiera pieniędzy, po prostu - medytuje.
You Kill Me
Oryginalny tytuł filmu "You Kill Me" przetłumaczono jako "Mokra robota". Film taki sobie, warty jednak wspomnienia, bo jego bohaterami są Polacy - i Irlandczycy ;-)
Treść filmu: mafia polska kontra mafia irlandzka w USA. Głównym bohaterem filmu jest Frank Falenczyk, mieszkający w Buffalo Polak, alkoholik - i zawodowy zabójca. Wskutek swojego alkoholizmu nie wykonał ważnego zadania, mafia kieruje go więc do klubu AA w San Francisco i do pracy - w kostnicy. Wkrótce gangster poznaje swoją miłość, ale - w tym samym czasie irlandzka mafia likwiduje mafię polską. Frank Falenczyk wraca do Buffalo, aby się zemścić na Irlandczykach ;-)
Treść filmu: mafia polska kontra mafia irlandzka w USA. Głównym bohaterem filmu jest Frank Falenczyk, mieszkający w Buffalo Polak, alkoholik - i zawodowy zabójca. Wskutek swojego alkoholizmu nie wykonał ważnego zadania, mafia kieruje go więc do klubu AA w San Francisco i do pracy - w kostnicy. Wkrótce gangster poznaje swoją miłość, ale - w tym samym czasie irlandzka mafia likwiduje mafię polską. Frank Falenczyk wraca do Buffalo, aby się zemścić na Irlandczykach ;-)
wtorek, 21 kwietnia 2009
Part Of Me
W Cork Vision Centre od 3 do 30 kwietnia b.r. ma miejsce wystawa "Part Of Me", której autorem jest słowacki artysta Luka Brase.
Luka Brase przyjechał do Irlandii ze Słowacji w 2004 r. w poszukiwaniu nowych horyzontów, doświadczeń i inspiracji. Jego wystawa - to dzieła będące fuzją grafiki i fotografii.
Wystawę "Part of Me" oficjalnie otworzył Roman Buzek, ambasador Republiki Słowackiej w Dublinie.
Luka Brase przyjechał do Irlandii ze Słowacji w 2004 r. w poszukiwaniu nowych horyzontów, doświadczeń i inspiracji. Jego wystawa - to dzieła będące fuzją grafiki i fotografii.
Wystawę "Part of Me" oficjalnie otworzył Roman Buzek, ambasador Republiki Słowackiej w Dublinie.
poniedziałek, 20 kwietnia 2009
T.Love w Cork
W sobotę, 18 kwietnia b.r., zespół T.Love dał koncert dla Polonii w klubie Savoy w Cork. Przed koncertem "Muniek" Staszczyk spotkał się z fanami w pubie The Crane Lane Theatre, podczas spotkania można było otrzymać autograf oraz zrobić sobie wspólne zdjęcie z wokalistą T.Love. Sam koncert był bardzo udany a publiczność bawiła się świetnie.
/Powyżej: moja fotka z Muńkiem/
/Powyżej: T.Love w Cork/
niedziela, 19 kwietnia 2009
Magic Illustrations
Od 14 do 28 kwietnia b.r. można oglądać w Bibliotece Głównej w Cork wystawę "Magic Illustrations" - z pracami najwybitniejszych polskich ilustratorów. Dzisiaj, tj. w sobotę 18 kwietnia b.r., miało miejsce oficjalne otwarcie wystawy, na które przybyło sporo osób.
W połowie kwietnia b.r. w ramach Kampanii MAMA, TATA...& MYSELF? w Cork i w Dublinie zagościła wystawa MAGIC ILLUSTRATIONS - zestaw najwybitniejszych, nagrodzonych przez Polską Sekcję IBBY, ilustracji do książek dla najmłodszych czytelników.
Jak czytamy na stronie www Kampanii: "Mamy nadzieję, że język ilustracji - szczególnie ilustracji najwyższej próby - nie tylko doraźnie zainteresuje zwiedzających, ale zaintryguje ich na tyle, by sięgnęli do innych prac polskich twórców - znanych przecież szeroko poza granicami kraju. - mówi Justyna Józefowicz, dyrektor Kampanii MAMA, TATA...& MYSELF? - Liczymy na to, że ta magiczna wystawa zaczaruje wszystkich - niezależnie od narodowości - zainspiruje, pobudzi do refleksji czy zabawy, zgromadzi w jednym miejscu fanów Tomka Sikory, miłośników Józefa Wilkonia, wielbicieli Elżbiety Wasiuczyńskiej i innych twórców."
Wystawa powstała pod hasłem "Nagrody Polskiej Sekcji IBBY" i stanowi część archiwum IBBY, bogatego zestawu ilustracji nagradzanych przez organizację w latach ubiegłych. Zgromadzone na potrzeby kolekcji materiały powstawały na przestrzeni 49 lat - najstarsza praca pochodzi z 1959 roku, najmłodsza - z 2008 roku.
Podczas wystawy Magic Illustrations będzie można zapoznać się z pracami 35 wybitnych polskich ilustratorów, tj. Małgorzata Bieńkowska, Tomasz Broda, Bohdan Butenko, Iwona Chmielewska, Jan Ciecierski, Agata Dudek, Maria Ekier, Piotr Fąfrowicz, Elżbieta Gaudasińska, Anita Graboś, Gosia Gurowska, Monika Hanulak, Marta Ignerska, Nika Jaworowska, Agnieszka Kucharska-Zajkowska, Grażka Lange, Krystyna Lipka-Sztarbałło, Anna Ładecka, Dorota Łoskot-Cichocka, Joanna Olech, Aleksandra Machowiak, Daniel Mizieliński, Elżbieta i Marian Murawscy, Weronika Naszarkowska-Multanowska, Anna Niemierko, Paweł Pawlak, Marta Pokorska, Tomasz Sikora, Ewa Stasiny, Gosia Urbańska, Elżbieta Wasiuczyńska, Teresa Wilbik, Józef Wilkoń oraz Justyna Wróblewska. Prezentują oni odmienne style, estetykę i podejście do ilustracji dziecięcej, dzięki czemu każda kolejna plansza może stanowić nową przygodę i wyzwanie.
Organizatorem wystawy jest Fundacja Akademia Młodych we współpracy z Beatą Molendowską oraz Anetą Szarek. Wystawa została przygotowana dzięki pomocy polskiej sekcji IBBY, Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Ambasady Polskiej w Dublinie, Biblioteki Głównej w Dublinie, Biblioteki Głównej w Cork. Przy jej organizacji wsparli nas Forum Polonia, Polonia Transport, Stowarzyszenie MyCork oraz Salonik Prasowy Polska Prasa i Książki. Patronat medialny nad imprezą objął Kurier Polski."
Wystawę można oglądać od 14 do 28 kwietnia w Cork, zaś od 16 do 30 kwietnia w Dublinie.
/Na zdjęciu: część osób przybyłych na otwarcie wystawy "Magic Illustrations" w The Central Library w Cork/
W połowie kwietnia b.r. w ramach Kampanii MAMA, TATA...& MYSELF? w Cork i w Dublinie zagościła wystawa MAGIC ILLUSTRATIONS - zestaw najwybitniejszych, nagrodzonych przez Polską Sekcję IBBY, ilustracji do książek dla najmłodszych czytelników.
Jak czytamy na stronie www Kampanii: "Mamy nadzieję, że język ilustracji - szczególnie ilustracji najwyższej próby - nie tylko doraźnie zainteresuje zwiedzających, ale zaintryguje ich na tyle, by sięgnęli do innych prac polskich twórców - znanych przecież szeroko poza granicami kraju. - mówi Justyna Józefowicz, dyrektor Kampanii MAMA, TATA...& MYSELF? - Liczymy na to, że ta magiczna wystawa zaczaruje wszystkich - niezależnie od narodowości - zainspiruje, pobudzi do refleksji czy zabawy, zgromadzi w jednym miejscu fanów Tomka Sikory, miłośników Józefa Wilkonia, wielbicieli Elżbiety Wasiuczyńskiej i innych twórców."
Wystawa powstała pod hasłem "Nagrody Polskiej Sekcji IBBY" i stanowi część archiwum IBBY, bogatego zestawu ilustracji nagradzanych przez organizację w latach ubiegłych. Zgromadzone na potrzeby kolekcji materiały powstawały na przestrzeni 49 lat - najstarsza praca pochodzi z 1959 roku, najmłodsza - z 2008 roku.
Podczas wystawy Magic Illustrations będzie można zapoznać się z pracami 35 wybitnych polskich ilustratorów, tj. Małgorzata Bieńkowska, Tomasz Broda, Bohdan Butenko, Iwona Chmielewska, Jan Ciecierski, Agata Dudek, Maria Ekier, Piotr Fąfrowicz, Elżbieta Gaudasińska, Anita Graboś, Gosia Gurowska, Monika Hanulak, Marta Ignerska, Nika Jaworowska, Agnieszka Kucharska-Zajkowska, Grażka Lange, Krystyna Lipka-Sztarbałło, Anna Ładecka, Dorota Łoskot-Cichocka, Joanna Olech, Aleksandra Machowiak, Daniel Mizieliński, Elżbieta i Marian Murawscy, Weronika Naszarkowska-Multanowska, Anna Niemierko, Paweł Pawlak, Marta Pokorska, Tomasz Sikora, Ewa Stasiny, Gosia Urbańska, Elżbieta Wasiuczyńska, Teresa Wilbik, Józef Wilkoń oraz Justyna Wróblewska. Prezentują oni odmienne style, estetykę i podejście do ilustracji dziecięcej, dzięki czemu każda kolejna plansza może stanowić nową przygodę i wyzwanie.
Organizatorem wystawy jest Fundacja Akademia Młodych we współpracy z Beatą Molendowską oraz Anetą Szarek. Wystawa została przygotowana dzięki pomocy polskiej sekcji IBBY, Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Ambasady Polskiej w Dublinie, Biblioteki Głównej w Dublinie, Biblioteki Głównej w Cork. Przy jej organizacji wsparli nas Forum Polonia, Polonia Transport, Stowarzyszenie MyCork oraz Salonik Prasowy Polska Prasa i Książki. Patronat medialny nad imprezą objął Kurier Polski."
Wystawę można oglądać od 14 do 28 kwietnia w Cork, zaś od 16 do 30 kwietnia w Dublinie.
piątek, 17 kwietnia 2009
Skiddy's Castle
Skiddy's Castle w Cork został wybudowany w 1445 r. przez Johna Skiddy. Zamek był typowym przykładem ufortyfikowanej wieży mieszkalnej. Niestety - dzisiaj jest widoczny tylko fragment jego fasady...
Skiddy's Castle stanął na skrzyżowaniu dzisiejszej Adelaide Street i North Main Street w Cork, widać to wyraźnie na średniowiecznych mapach miasta. Zamek parokrotnie zmieniał właścicieli, po 1601 stał się własnością państwa. W XVII i XVIII w. był wykorzystywany jako magazyn prochu strzelniczego. W 1760 r. władze miasta zwróciły się do armii o zaprzestanie magazynowania tam prochu ze względu na niebezpieczeństwo eksplozji w centrum miasta, ale jeszcze do 1770 r. zamek był używany jako magazyn amunicji. W 1770 zamek został zburzony.
W 1974 r. przeprowadzono w tym miejscu badania archeologiczne, podczas których zbadano pozostałości po Skiddy's Castle.
Oryginalny parter zamku znajduje się obecnie 2 metry poniżej poziomu chodnika, a jedynym widocznym fragmentem dawnego zamku jest fragment fasady Skiddy's Castle, wmurowany obecnie w budynek znajdujący się pod adresem 13 North Main Street (na zdjęciu powyżej). Naprzeciwko ww. budynku znajduje się tablica upamiętniająca dawny zamek...
/Na zdjęciu: oryginalny fragment fasady Skiddy's Castle wmurowany obecnie w budynek znajdujący się pod adresem 13 North Main Street/
Skiddy's Castle stanął na skrzyżowaniu dzisiejszej Adelaide Street i North Main Street w Cork, widać to wyraźnie na średniowiecznych mapach miasta. Zamek parokrotnie zmieniał właścicieli, po 1601 stał się własnością państwa. W XVII i XVIII w. był wykorzystywany jako magazyn prochu strzelniczego. W 1760 r. władze miasta zwróciły się do armii o zaprzestanie magazynowania tam prochu ze względu na niebezpieczeństwo eksplozji w centrum miasta, ale jeszcze do 1770 r. zamek był używany jako magazyn amunicji. W 1770 zamek został zburzony.
W 1974 r. przeprowadzono w tym miejscu badania archeologiczne, podczas których zbadano pozostałości po Skiddy's Castle.
Oryginalny parter zamku znajduje się obecnie 2 metry poniżej poziomu chodnika, a jedynym widocznym fragmentem dawnego zamku jest fragment fasady Skiddy's Castle, wmurowany obecnie w budynek znajdujący się pod adresem 13 North Main Street (na zdjęciu powyżej). Naprzeciwko ww. budynku znajduje się tablica upamiętniająca dawny zamek...
czwartek, 16 kwietnia 2009
Uliczna modlitwa
Co jakiś czas, ale zawsze w tym samym miejscu - pomiędzy salonem O2 a McDonaldem przy Patrick Street w Cork, trafiam na grupę osób modlących się osób. Są to członkowie Legionu Maryi.
środa, 15 kwietnia 2009
Pan z TV
Kilka dni temu przy jednej z ulic Cork pojawił się nietypowy uliczny performer, który zabawiał publiczność parodiowaniem różnego rodzaju programów telewizyjnych.
Przystanąłem na kilka chwil, podczas których obejrzałem program "przyrodniczy" - gdzie w roli głównej wystąpił rekin - zabawka, oraz western (na zdjęciu powyżej), gdzie licznie zgromadzeni gapie bez żadnych protestów na żądanie podnosili ręce do góry, gdy "pan z tv" mierzył do nich z plastikowej strzelby ;-) Ten uliczny aktor był rewelacyjny i z całą pewnością załuzyl na parę euro, które mu wrzuciłem do podstawionej puszki.
Przystanąłem na kilka chwil, podczas których obejrzałem program "przyrodniczy" - gdzie w roli głównej wystąpił rekin - zabawka, oraz western (na zdjęciu powyżej), gdzie licznie zgromadzeni gapie bez żadnych protestów na żądanie podnosili ręce do góry, gdy "pan z tv" mierzył do nich z plastikowej strzelby ;-) Ten uliczny aktor był rewelacyjny i z całą pewnością załuzyl na parę euro, które mu wrzuciłem do podstawionej puszki.
poniedziałek, 13 kwietnia 2009
Karaoke po polsku
W niedzielny wieczór 12 kwietnia b.r. w pubie An Spailpin Fanac w Cork miał miejsce wieczór karaoke polskich przebojów.
Imprezę zorganizował Dj Versall pod patronatem medialnym Stowarzyszenia MyCork. MyCork przekazał również jako nagrody podwójne wejściówki do kina.
Spotkanie zostało zorganizowane bardzo profesjonalnie, organizator postarał się o wiele nagród dla uczestników. Każdy, kto zaśpiewał - wygrał :-) Publiczność również bawiła się świetnie. Dj Versall zapewnił, że tego typu imprezy na stałe zagoszczą w Cork.
Imprezę zorganizował Dj Versall pod patronatem medialnym Stowarzyszenia MyCork. MyCork przekazał również jako nagrody podwójne wejściówki do kina.
Spotkanie zostało zorganizowane bardzo profesjonalnie, organizator postarał się o wiele nagród dla uczestników. Każdy, kto zaśpiewał - wygrał :-) Publiczność również bawiła się świetnie. Dj Versall zapewnił, że tego typu imprezy na stałe zagoszczą w Cork.
Elemy
Pracownicy irlandzkich sklepów w których są umieszczone tablice ogłoszeniowe dla klientów - usuwają anonse naruszające tutejsze przepisy. Nasi Rodacy robią jednak wszystko, żeby ich przechytrzyć...
Takie polskie słowa jak "papierosy" i "wódka" są Irlandczykom świetnie znane. Podobnie jak poszczególne marki, np. papierosów. Jak obejść czujność Irlandczyków? Można np. napisać tak, jak autor ogłoszenia powyżej, umieszczonego na tablicy w jednym ze sklepów w centrum Cork: "fajki elemy czer/nieb".
Każdy Polak wie, że chodzi tutaj o propozycję sprzedaży papierosów marki LM w wersji czerwonej i niebieskiej. Ale czy którykolwiek Irlandczyk odgadnie o co chodzi, gdy w słowniku angielsko - polskim brak słowa "elemy", w dodatku połączonego z "fajkami"? ;-)
Takie polskie słowa jak "papierosy" i "wódka" są Irlandczykom świetnie znane. Podobnie jak poszczególne marki, np. papierosów. Jak obejść czujność Irlandczyków? Można np. napisać tak, jak autor ogłoszenia powyżej, umieszczonego na tablicy w jednym ze sklepów w centrum Cork: "fajki elemy czer/nieb".
Każdy Polak wie, że chodzi tutaj o propozycję sprzedaży papierosów marki LM w wersji czerwonej i niebieskiej. Ale czy którykolwiek Irlandczyk odgadnie o co chodzi, gdy w słowniku angielsko - polskim brak słowa "elemy", w dodatku połączonego z "fajkami"? ;-)
sobota, 11 kwietnia 2009
Altar Wedge Tomb
Altar Wedge Tomb - to megalityczny grobowiec znajdujący się w zachodniej część hrabstwa Cork.
Grób w kształcie klina został zbudowany z występujących lokalnie kamiennych płyt, pod koniec epoki kamiennej, ok. 5 - 6 tysięcy lat temu. W jego obrębie odkryto spalone kości ludzkie, datowane na ok. 2000 lat p.n.e.
Grób w kształcie klina został zbudowany z występujących lokalnie kamiennych płyt, pod koniec epoki kamiennej, ok. 5 - 6 tysięcy lat temu. W jego obrębie odkryto spalone kości ludzkie, datowane na ok. 2000 lat p.n.e.
/Powyżej: Altar Wedge Tomb/
piątek, 10 kwietnia 2009
Książki dla Fundacji Freespirit
Niedawno podczas XVI Rozmów (nie)Kontrolowanych gościlismy p. Krzysztofa Jurusika, wolontariusza polskiej Fundacji Freespirit: www.fundacjafreespirit.pl, która zajmuje się m.in. organizowaniem biblioteki w afrykańskiej Ghanie.
Krzysztof Jurusik obecnie mieszka w Cork i prowadzi zbiórkę książek i materiałów do biblioteki w mieście Moree, w Ghanie. Książki w języku angielskim będą służyć do nauki języka. Biblioteka chętnie przyjmie także książki naukowe dla dzieci, jak atlasy, encyklopedie, książki tematyczne np. przyroda, góry, cuda świata, gry, puzzle. Obecnie biblioteka będzie czynna też dla dorosłych, więc pozycje bardziej zaawansowane również będą mile widziane.
Książki można przekazać w Saloniku Prasowym "BaDaCZ", przy przy North Main Street w Cork.
W razie jakichkolwiek pytań, najlepiej skontaktować się bezpośrednio z p. Krzysztofem Jurusikiem: tel.: +353 868718325, e-mail: brithu@gmail.com.
Zapraszam również na stronę Fundacji Freespirit: www.fundacjafreespirit.pl, oraz na blog Krzysztofa: www.slainte.bloog.pl.
Krzysztof Jurusik obecnie mieszka w Cork i prowadzi zbiórkę książek i materiałów do biblioteki w mieście Moree, w Ghanie. Książki w języku angielskim będą służyć do nauki języka. Biblioteka chętnie przyjmie także książki naukowe dla dzieci, jak atlasy, encyklopedie, książki tematyczne np. przyroda, góry, cuda świata, gry, puzzle. Obecnie biblioteka będzie czynna też dla dorosłych, więc pozycje bardziej zaawansowane również będą mile widziane.
Książki można przekazać w Saloniku Prasowym "BaDaCZ", przy przy North Main Street w Cork.
W razie jakichkolwiek pytań, najlepiej skontaktować się bezpośrednio z p. Krzysztofem Jurusikiem: tel.: +353 868718325, e-mail: brithu@gmail.com.
Zapraszam również na stronę Fundacji Freespirit: www.fundacjafreespirit.pl, oraz na blog Krzysztofa: www.slainte.bloog.pl.
czwartek, 9 kwietnia 2009
Mizen Head
Mizen Head - jest to najdalej wysunięty na południowy zachód cypel Irlandii. Mieści się tam m.in. latarnia morska.
Latarnię wybudowano w 1909 r. na Cloghane Island, małej wysepce połączonej z Mizen wąskim mostem. Sam most, czy też raczej kładka, o długości 52 m i zawieszony 46 m nad powierzchnią morza, pochodzi również z 1909 r, i jest jedną z najstarszych betonowych konstrukcji w Irlandii. Przez równe pół wieku oświetlano latarnię za pomocą nafty, prąd doprowadzono dopiero w 1959 r., a w pełni zautomatyzowano w 1993 r. - wtedy to ostatni latarnicy opuścili Mizen Head. Latarnię można zwiedzać, szczególnie warto zajrzeć do pomieszczeń dla załogi, gdzie odtworzono warunki w jakich mieszkali latarnicy. Warto się cieplej ubrać, ponieważ wiatr wieje tam z dużą siłą, a fantastyczne widoki z latarni nie pozwalają odejść zbyt szybko. Przy parkingu przed wejściem do centrum turystycznego, gdzie można m.in. zakupić bilet upoważniający do zwiedzenia latarni, znajduje się śruba okrętowa z brytyjskiego statku "Iryda", który zatonął w tej okolicy w grudniu 1908 r. Zatonięcie tego statku było jednym z powodów podjęcia decyzji o budowie latarni morskiej na Mizen Head.
Latarnię wybudowano w 1909 r. na Cloghane Island, małej wysepce połączonej z Mizen wąskim mostem. Sam most, czy też raczej kładka, o długości 52 m i zawieszony 46 m nad powierzchnią morza, pochodzi również z 1909 r, i jest jedną z najstarszych betonowych konstrukcji w Irlandii. Przez równe pół wieku oświetlano latarnię za pomocą nafty, prąd doprowadzono dopiero w 1959 r., a w pełni zautomatyzowano w 1993 r. - wtedy to ostatni latarnicy opuścili Mizen Head. Latarnię można zwiedzać, szczególnie warto zajrzeć do pomieszczeń dla załogi, gdzie odtworzono warunki w jakich mieszkali latarnicy. Warto się cieplej ubrać, ponieważ wiatr wieje tam z dużą siłą, a fantastyczne widoki z latarni nie pozwalają odejść zbyt szybko. Przy parkingu przed wejściem do centrum turystycznego, gdzie można m.in. zakupić bilet upoważniający do zwiedzenia latarni, znajduje się śruba okrętowa z brytyjskiego statku "Iryda", który zatonął w tej okolicy w grudniu 1908 r. Zatonięcie tego statku było jednym z powodów podjęcia decyzji o budowie latarni morskiej na Mizen Head.
/Powyżej: Mizen Head/
WhazOn?
Cork to miasto, które oferuje swoim mieszkańcom szereg propozycji spędzenia wolnego czasu.
Pomoc w wyborze interesujących nas atrakcji oferuje wydawana co miesiąc bezpłatna broszurka "WhazOn?" (na zdjęciu obok - wydanie na bieżący miesiąc), która w comiesięcznym nakładzie 36 tys. egzemplarzy w samym Cork jest kolportowana w wielu miejscach w mieście: od Poczty Głównej, poprzez sklepy, po puby. Dodatkowo, w broszurce zamieszczone są kupony, umożliwiające skorzystanie ze zniżek np. przy kupnie biletów do niektórych muzeum, (wstęp do galerii sztuki na wystawy jest bezpłatny), itp.
Warto również zajrzeć na stronę internetową "WhazOn?": www.whazon.com, gdzie możemy sprawdzić online co się dzieje nie tylko w Cork, ale także w Kilkenny, Limerick i Waterford.
Pomoc w wyborze interesujących nas atrakcji oferuje wydawana co miesiąc bezpłatna broszurka "WhazOn?" (na zdjęciu obok - wydanie na bieżący miesiąc), która w comiesięcznym nakładzie 36 tys. egzemplarzy w samym Cork jest kolportowana w wielu miejscach w mieście: od Poczty Głównej, poprzez sklepy, po puby. Dodatkowo, w broszurce zamieszczone są kupony, umożliwiające skorzystanie ze zniżek np. przy kupnie biletów do niektórych muzeum, (wstęp do galerii sztuki na wystawy jest bezpłatny), itp.
Warto również zajrzeć na stronę internetową "WhazOn?": www.whazon.com, gdzie możemy sprawdzić online co się dzieje nie tylko w Cork, ale także w Kilkenny, Limerick i Waterford.
środa, 8 kwietnia 2009
Adare
Adare (irl. Áth Dara) - to malownicza miejscowość w hrabstwie Limerick, słynąca przede wszystkim ze znajdujących się tam chat krytych strzechą.
Chłopskie chaty stojące w centrum Adare powstały w XIX w., obecnie mieszczą się w nich sklepy i restauracje. Naprzeciwko chat, po drugiej stronie ulicy kolejna turystyczna atrakcja: Trinitarian Abbey, XIII - wieczne Opactwo Trynitarzy. Jednak na mnie większe wrażenie zrobił nieco młodszy, bo pochodzący z XV w. Augustinian Priory, czyli klasztor Augustianów. Z kolei naprzeciwko tego klasztoru znajdują się malownicze ruiny XIII wiecznego zamku - Adare Castle.
W środku wioski znajduje się również dobrze wyposażone centrum turystyczne, gdzie można m.in. obejrzeć wystawę poświęconą historii Adare. Spacer po wiosce można zakończyć w dobrze utrzymanym parku.
Poniżej kilka zdjęć największej atrakcji Adare, czyli chat krytych strzechą:
poniedziałek, 6 kwietnia 2009
Polski chleb w Cork (18): Chleb Podhalański
Tym razem w cyklu "polskich chlebów w Cork" - "Chleb Podhalański".
Kto i gdzie go piecze - nie wiem, bo na etykiecie brak informacji o producencie (podobnie zresztą jak w przypadku "Chleba Żytniego Staropolskiego"), kupiłem go w sklepie "Pewex".
Kto i gdzie go piecze - nie wiem, bo na etykiecie brak informacji o producencie (podobnie zresztą jak w przypadku "Chleba Żytniego Staropolskiego"), kupiłem go w sklepie "Pewex".
Ballydehob
Ballydehob jest niewielką miejscowością w hrabstwie Cork, położoną na południowo - zachodnim wybrzeżu Irlandii.
Znakiem rozpoznawczym Ballydehob jest wspaniały, 12 - łukowy most kolejowy, który zapewniał połączenie kolejką wąskotorową pomiędzy Schull i Skibbereen. Stacja kolejowa w Ballydehob została otwarta 6 września 1886 r., a wspomniany most, Ballydehob Bridge, był najważniejszym inżynierskim osiągnięciem na tej linii. Po raz ostatni pociąg przejechał tą trasą 27 stycznia 1947 r.
Znakiem rozpoznawczym Ballydehob jest wspaniały, 12 - łukowy most kolejowy, który zapewniał połączenie kolejką wąskotorową pomiędzy Schull i Skibbereen. Stacja kolejowa w Ballydehob została otwarta 6 września 1886 r., a wspomniany most, Ballydehob Bridge, był najważniejszym inżynierskim osiągnięciem na tej linii. Po raz ostatni pociąg przejechał tą trasą 27 stycznia 1947 r.
/Na zdjęciu: Ballydehob Bridge/
niedziela, 5 kwietnia 2009
XVII Rozmowy (nie)Kontrolowane
W sobotę, 4 kwietnia b.r., w pubie Slate w Cork miały miejsce XVII "Rozmowy (nie)Kontrolowane". Gościem Specjalnym był Paweł Połowianiuk, lekarz pracujący w polskiej przychodni Medicus w Cork.
Kilka słów o naszym Gościu: Paweł Połowianiuk, ur. 1972 r. w Wałczu. Po ukończeniu studiów na Akademii Medycznej w Łodzi, rozpoczął pracę zawodową w Krakowskim Pogotowiu Ratunkowym. W 2006 r. ukończył specjalizację z medycyny rodzinnej, jednocześnie pracując w różnych przychodniach, w tym i prywatnych. W 2007 r. wyjechał do Irlandii. Przez około pół roku pracował jako locum doktor w Hrabstwie Donegal a następnie w Galway. Aktualnie pracuje w polskiej przychodni Medicus w Cork jako lekarz rodzinny. Ma żonę Monikę i 2,5 letniego syna Piotra. Natomiast już za kilka dni na świecie pojawi się Maciuś. Zainteresowania: kolarstwo górskie (uczestniczył w wielu zawodach rowerowych, najchętniej maratonach, ulubiony dystans 100km, przejechał całą Transcarpatie), piesze wycieczki po górach, żeglarstwo śródlądowe. Jak mówi: "Kompletnie nie potrafię gotować i chyba niestety tak zostanie."
Dzisiejsze spotkanie było unikalną okazją do porozmawiania na temat różnic w polskiej i irlandzkiej służbie zdrowia oraz do poruszenia wielu innych mniej lub bardziej "medycznych" tematów.
W trakcie dzisiejszych "Rozmów..." MyCork przekazał również do rozlosowania wśród uczestników wejściówkę na koncert zespołu T.Love - który wkrótce przyjedzie do Cork.
/Powyżej: uczestnicy XVII Rozmów.../
Kilka słów o naszym Gościu: Paweł Połowianiuk, ur. 1972 r. w Wałczu. Po ukończeniu studiów na Akademii Medycznej w Łodzi, rozpoczął pracę zawodową w Krakowskim Pogotowiu Ratunkowym. W 2006 r. ukończył specjalizację z medycyny rodzinnej, jednocześnie pracując w różnych przychodniach, w tym i prywatnych. W 2007 r. wyjechał do Irlandii. Przez około pół roku pracował jako locum doktor w Hrabstwie Donegal a następnie w Galway. Aktualnie pracuje w polskiej przychodni Medicus w Cork jako lekarz rodzinny. Ma żonę Monikę i 2,5 letniego syna Piotra. Natomiast już za kilka dni na świecie pojawi się Maciuś. Zainteresowania: kolarstwo górskie (uczestniczył w wielu zawodach rowerowych, najchętniej maratonach, ulubiony dystans 100km, przejechał całą Transcarpatie), piesze wycieczki po górach, żeglarstwo śródlądowe. Jak mówi: "Kompletnie nie potrafię gotować i chyba niestety tak zostanie."
Dzisiejsze spotkanie było unikalną okazją do porozmawiania na temat różnic w polskiej i irlandzkiej służbie zdrowia oraz do poruszenia wielu innych mniej lub bardziej "medycznych" tematów.
W trakcie dzisiejszych "Rozmów..." MyCork przekazał również do rozlosowania wśród uczestników wejściówkę na koncert zespołu T.Love - który wkrótce przyjedzie do Cork.
sobota, 4 kwietnia 2009
MyCork: spotkanie przy grillu
W piątek, 3 kwietnia b.r., członkowie i sympatycy Stowarzyszenia MyCork spotkali się przy wspólnie przygotowanym grillu.
piątek, 3 kwietnia 2009
Fountainstown
Fountainstown (irl. Baile Mantáin) jest niewielką miejscowością w hrabstwie Cork.
Znajduje się tam plaża, z której można dostrzec m.in. latarnię morską w Roche's Point. Fountainstown leży ledwie 2 km od Myrtleville, które również warto odwiedzić.
Znajduje się tam plaża, z której można dostrzec m.in. latarnię morską w Roche's Point. Fountainstown leży ledwie 2 km od Myrtleville, które również warto odwiedzić.
Subskrybuj:
Posty (Atom)