Jako świeżo upieczony cyklista - rozpocząłem rowerową eksplorację Cork ;-)
/Na zdjęciu: Centre Park Road/
Ponownie "odkrywam" m.in. takie uliczki - jak ta powyżej. Jak widać, w Irlandii też mamy jesień, tyle że bardziej na zielono ;-) Przekonałem się też natychmiast do konieczności posiadania przerzutek, wcześniej, jako posiadacz Wigry 2, niczego takiego nie
używałem, ale jednak w Cork jest to niezbędne. Jest tutaj z reguły albo pod górkę, albo z górki, chociaż mam wrażenie że jednak ciągle pod górkę, stąd bez przerzutek daleko bym nie zajechał. A tak - codziennie po parę
kilometrów robię.
Skromnie na razie, ale nie od razu
Corcaigh zbudowano ;-)
...a jak tam ze ścieżynkami rowerowymi?...są?
OdpowiedzUsuńJeżdżę dużo,ale w Cork...w tamtym klimacie to chyba średnia przyjemność... jest chłodno, popaduje...może jakieś krótkie wypady...czemu nie...tylko nie do...pubu:-))) W Polsce pod pretekstem sprawdzenia czy rower stoi...szło się w intymne miejsce:-)))...ale to było dawno... Teraz rower na zewnątrz przytwierdza się taką blokadą,że byle obwieś nie ruszy... Mnie okradziono z rowerów dwukrotnie...teraz piwnica jest tak zabezpieczona,że można trzymać... pieniądze...:-) ...wielu doznań i ciekawych pomysłów podczas jazdy...:-)
Ścieżek rowerowych jeszcze nie znalazlem, co nie znaczy - że ich nie ma. Ten nieodpowiedni klimat to raczej mit, o czym świadczy rosnąca ilość cyklistow - jak i imprez: co chwilę w Cork są organizowane jakieś rajdy czy "rowerowe" festiwale i parady. Do tej pory nie pisałem o tym, bo mnie to nie interesowało, ale teraz to się być może zmieni ;-)
OdpowiedzUsuń