poniedziałek, 30 listopada 2009
Choinki
niedziela, 29 listopada 2009
Brak wody w Cork
Wodę wyłączano w różnym czasie. Niektórym od razu w piątek (20.11), innym w kolejnych dniach. W niektórych domach przez weekend nie było też prądu. W kamienicy w której mieszkam wyłączono wodę w sobotę rano (21.11). Ostatnie wyłączenia miały miejsce w poniedziałek (23.11).
Lokalna polska społeczność w Cork dzięki wymianie informacji na forum Stowarzyszenia MyCork: http://forum.mycork.org miała znacznie szersze rozeznanie w sytuacji niż gdyby korzystała tylko z lakonicznych oficjalnych info zamieszczanych na stronie Cork City Council (urzędu miasta w Cork).
Mało tego - Polacy w Cork po raz kolejny pokazali że potrafią pomagać sobie nawzajem: natychmiast zgłosiły się osoby które wodę w mieszkaniach mają i zaoferowały możliwość jej, bezpłatnego rzecz jasna, udostępnienia. Co prawda w wyznaczonych punktach Cork stanęły cysterny z wodą, ale natychmiast ustawiły się do niej długie kolejki a woda ze sklepów podczas pierwszych 1-2 dni znikała błyskawicznie. Po pierwszych 2 - ch dniach sytuacja stała się w miarę normalna - jeżeli można tu pisać o normalności: woda mineralna w przystępnych cenach jest dostępna w dużych ilościach praktycznie w każdym sklepie, a kolejek do cystern z wodą praktycznie już nie - chociaż ludzie je obsługujący i tak mają pełne ręce roboty.
Najpierw mówiono o 2-3 dniach przerwy w dostawie wody, później - o ok. tygodniu, faktycznie - trwało to prawie 10 dni. Szkoły, w których było brak wody, zostały na tydzień zamknięte.
Ja sam, prawdę pisząc, po raz pierwszy w życiu spotkałem się z taką sytuacją. Poniżej starałem się na bieżąco relacjonować jak te problemy z wodą w Cork były widziane przez przeciętnego Polaka, którego również dotknęła ta sytuacja.
Dzień pierwszy: sobota
Wodę wyłączono mi w nocy z piątku na sobotę. Na szczęście pewien jej zapas miałem jeszcze w swego rodzaju zbiorniku retencyjnym w mieszkaniu - swoją drogą to świetne rozwiązanie - co pozwoliło mi zupełnie normalnie "przetrwać" ten dzień. Na mieście pojawiają się pierwsze "beczkowozy" z wodą. Ustawiają się do nich gigantyczne kolejki.
Dzień drugi: niedziela
Wody brak już na dobre. Na forum MyCork pojawiają się informacje o masowym wykupowaniu wody ze sklepów. Gdzieniegdzie wprowadzono reglamentację sprzedając np. po 2 butelki na osobę... Na szczęście w najbliższym mi lokalnym sklepiku wody jest pod dostatkiem - ale jest bardzo droga. Kupuję kilka butelek. Następnego dnia uzupełnię jej zapas w jednym z dużych sklepów w Cork. Na marginesie - tego dnia po raz pierwszy w życiu zdarzyło mi się umyć wodą mineralną - gazowaną ;-)
Dzień trzeci: poniedziałek
Na forum MyCork jedna z Forumowiczek mieszkająca w okolicy Cork oferuje chętnym dwie beczki po 60 litrów każda. Zgłaszam się i odbieram te beczki - pełne wody :-) Ale wtargać je na moje 4 piętro - bez windy - to wyzwanie. Niemniej - dałem radę ;-) Na razie problem z brakiem wody mam prowizorycznie rozwiązany. Można się umyć (chociaż kilku przyjaciół oferuje mi możliwość skorzystania z prysznica u nich w domu), można umyć naczynia i talerze których ilość rosła w zastraszającym tempie. No i można w miarę normalnie korzystać z toalety - bo tak naprawdę to jest najbardziej "palącym" problemem. Kiedy woda jest - o takich sprawach się nawet nie myśli, kiedy jej brakuje - wtedy najprostsze czynności urastają do rangi problemu. W takich sytuacjach widać, jak bardzo jesteśmy uzależnieni od zdobyczy cywilizacji...
Na marginesie: kiedy wnosiłem te beczki na górę, sąsiad - Irlandczyk poinformował mnie, że w sklepach cena takich pojemników wzrosła nawet 3 - krotnie. No cóż, jak jest padlina - pojawiają się i hieny...
Dzień czwarty: wtorek
Objeżdżam miasto w poszukiwaniu jednorazowych talerzy i sztućców - tak, żebym nie musiał zmywać, bo wodę trzeba oszczędzać. Okazało się, że nie ja jeden na ten pomysł wpadłem: natychmiast zniknęły ze sklepów. "Odkrywam" istnienie takich wynalazków jak chusteczki do mycia twarzy czy żel do mycia rąk - którego nie trzeba spłukiwać. Oczywiście nazwanie tego "odkryciem" to pewna przesada: pojęcie o istnieniu takich rzeczy miałem, ale jakoś nigdy nie miałem potrzeby tego używać. W końcu - woda zawsze była...
Myślałem że wystarczy mi tej wody z 2-ch 60 litrowych beczek (czyli w sumie: 120 litrów) na parę dni, tymczasem jedna beczka już mi się skończyła po niespełna jednym dniu... Z drugiej strony - miałem trochę zaległości w myciu garów, więc może dlatego. Pojechałem z tą beczką pod jedno z centr handlowych gdzie stoją cysterny z wodą. Stojąc w kolejce podziwiałem ludzką inwencję: ludzie przychodzili po wodę m.in. z biurowymi koszami na śmieci. Ale wszystkich przebił Irlandczyk który poprosił o nalanie wody do plastikowego worka. Napełniłem moją - pożyczoną plastikową "beczkę", przy okazji dowiadując się od jednego z pracowników, że wodę "powinni włączyć w przyszłym tygodniu - a może już w weekend". I tak dobrze, bo ludzie "na mieście" mówią już, że wody ma nie być przez trzy tygodnie... Na stronie urzędu miasta pojawiła się informacja, że mają "nadzieję że woda pojawi się przed niedzielą" (29.11). Pożyjemy, zobaczymy...
Przy okazji oprócz punktów w których można pobrać wodę - w całym mieście ma być ich 55, z tymże w niektórych miejscach woda jest niezdatna do picia i można jej używać tylko do celów sanitarnych - podano także listę hoteli w Cork, na razie jest ich 10, które udostępniły ludności mieszczące się w nich prysznice.
Będąc w tym centrum handlowym - przy okazji wstąpiłem na zakupy. Z ciekawości zaglądam do toalety żeby sprawdzić, czy jest tam woda, bo na tym obszarze w mieszkaniach wody brak. No i okazuje się - że nie ma. Czy też: jest, ale dostępnych jest może 1/4 toalet. Najwidoczniej centra handlowe również są zaopatrywane w wodę w jakiś awaryjny sposób.
Problem braku wody w Cork był jednym z tematów obrad irlandzkiego parlamentu, więc kto wie - może coś w końcu się z tym ruszy? Przy okazji poruszono kwestię tego, że doszło do zaniedbań w tych oczyszczalnio - wodociągowych kwestiach...
Powoli przyzwyczajam się do życia bez bieżącej wody w mieszkaniu. Wieczorem robię kurs do jednego z centrów handlowych gdzie ustawiono cysterny z wodą i napełniam jedną z dwóch "beczek" jakie mam - druga pełna zostaje jako rezerwa. Wystarczy żeby się umyć, itp. Zrobiłem też zapas wody mineralnej.
W sklepach znowu pojawiły się plastikowe talerze, kubki i sztućce - również je kupuję, odejdzie przynajmniej problem ze zmywaniem naczyń, co - gdy wody brak - staje się bardzo uciążliwe. Na marginesie: w czasie każdego kryzysu, gdy inni tracą, zawsze ktoś zarabia: w tym przypadku m.in. producenci wody mineralnej - i plastikowych talerzy ;-)
Dzień siódmy: piątek
Dziwna sprawa z tą wodą. Wyłączano ją w różnych obszarach miasta i różnym czasie. Niektórzy, jak ja, nie mają jej od tygodnia, innym wyłączono ją 2-3 dni temu, niektórym włączono. Na stronie urzędu miasta pojawiły się informacje, że woda wkrótce będzie włączona i zamieszczono porady z tym związane: tj. należy się upewnić czy wszystkie kurki są zakręcone, etc, bo grozi to zalaniem mieszkania, poinformowano także, że woda początkowo może być brudna i mieć różne ciśnienie. Niech będzie nawet (początkowo) brudna i o zmiennym ciśnieniu, bo jak na razie - w moich kranach jest sucho...
Zauważyłem na mieście także inne dystrybutory wody, jak ten na zdjęciu poniżej:
No, to już równy tydzień żyję bez bieżącej wody w mieszkaniu. Tymczasem na stronie urzędu miasta radosne zapewnienia, że wodę już włączają. Zamieścili nawet spis ulic, gdzie woda powinna się pojawić. Mojej ulicy - tam nie ma. Z kolei wczoraj w innym serwisie internetowym pokazano grupę inżynierów pozujących jak do familijnego portretu z radosnymi minami, że oto usunęli awarię i woda już wartko płynie do mieszkań. Tylko... gdzie ta woda? Wolałbym, żeby zamieszczono zdjęcie tych walczących od tygodnia "fachowców" przy pracy, bo ich uśmiechy są trochę nie na miejscu...
Dopisek po północy: po prawie 10 dniach - z nocy z niedzieli na poniedziałek - woda pojawiła się i w moim mieszkaniu. Na razie ciśnienie jest bardzo słabe, ale mam nadzieje że unormuje to się w ciągu następnych 1-2 dni. Nie ukrywam - że jest to dla mnie ulga :-)
/Na zdjęciu: pracownicy urzędu miasta obserwują stan rzeki Lee płynącej przez Cork. Rozstawiono ich dwójkami co 100 metrów. Po co tak - nie wiem, ale miło, że ludzie mają jakakolwiek pracę w dobie recesji.../
sobota, 28 listopada 2009
Zwyczajne Walne Zgromadzenie Członków Stowarzyszenia MyCork
W trakcie naszego zebrania członkowie MyCork m.in. przyjęli sprawozdanie z działań Stowarzyszenia MyCork w 2009 r., oraz opracowali plan wydarzeń na rok następny, wraz z przeznaczeniem na ten cel odpowiednich środków w budżecie stowarzyszenia. Omówiono także szereg spraw bieżących.
Podjęliśmy także decyzję o założeniu Kroniki MyCork.
MyCork: spotkanie redakcji portalu
W trakcie spotkania omówiono bieżące sprawy, w tym tematykę publikacji w najbliższym okresie.
czwartek, 26 listopada 2009
Stowarzyszenie MyCork pomaga ofiarom powodzi
Stowarzyszenie MyCork natychmiast opowiedziało na ten apel, przekazując ze swoich środków 500 euro na rzecz Society of St.Vincent de Paul w Cork.
wtorek, 24 listopada 2009
"Przewodnik" co kwartał
Jak czytamy dalej: "Przewodnik, który oddajemy do Waszych rąk, w znacznej części poświęcony jest sprawom opieki społecznej w Irlandii oraz zagadnieniom prawnym związanym z zatrudnieniem."
Wydawnictwo ukazuje się co kwartał, ale po raz pierwszy jest kolportowany poza granicami Dublina. Należy pytać o niego w tzw. "polskich sklepach", gdzie dostępna jest polonijna prasa wydawana w Irlandii.
poniedziałek, 23 listopada 2009
Piotr Czerwiński: "Przebiegum życiae"
niedziela, 22 listopada 2009
Debiutuję w KilkennyNews.pl :-)
Jest to krótka, ilustrowana zdjęciami, relacja z III Festiwalem Kultury Polskiej w Cork zorganizowanego przez Stowarzyszenie MyCork.
KilkennyNews.pl - to lokalny i w dodatku bezpłatny dwutygodnik, adresowany do Polonii w Kilkenny. Tytuł "KilkennyNews.pl" - to jednocześnie adres strony internetowej, na której można bezpłatnie pobrać archiwalne numery gazety w postaci plików pdf.
O KilkennyNews.pl pisałem TUTAJ.
sobota, 21 listopada 2009
Zostałem mistrzem ortografii :-)
piątek, 20 listopada 2009
Powódź w Cork
Największą uciążliwością dla mieszkańców Cork jest wyłączenie wody w znacznej części miasta. Wody w domach ma nie być nawet przez najbliższy tydzień. Do beczkowozów ustawiają się bardzo długie kolejki, w niektórych sklepach woda została wykupiona lub jej sprzedaż jest reglamentowana. O braku wody i sposobach w jaki ja muszę radzić sobie w tej sytuacji - piszę TUTAJ.
Poniżej - kilka zdjęć zrobionych przeze mnie dzisiaj ok. godz. 11.00.:
Stowarzyszenie MyCork wspiera Society of St. Vincent de Paul
czwartek, 19 listopada 2009
Spotkanie podsumowujące III Festiwal Kultury Polskiej w Cork
W środę, 18 listopada b.r. miało miejsce spotkanie osób zaangażowanych w prace nad III Festiwalem Kultury Polskiej w Cork zorganizowanym przez Stowarzyszenie MyCork.
Podczas spotkania omówiliśmy realizację poszczególnych projektów wchodzących w skład festiwalu i zwróciliśmy uwagę na nabyte doświadczenia, dzięki którym - oraz ofiarnej pracy wolontariuszy i sympatyków Stowarzyszenia MyCork - z roku na rok nasz Festiwal Kultury Polskiej w Cork jest organizowany z coraz większym rozmachem.
wtorek, 17 listopada 2009
Pierwszy autograf ;-)
W "Warsztatach..." sam brałem udział i pomimo że jestem kompletnym laikiem, kilka prac wykonałem. Z dumą chciałbym obwieścić, że wykonane przeze mnie prace - szybko znalazły nabywców :-) Mało tego - zostałem nawet poproszony o złożenie autografu na jednej z nich, konkretnie - na obrazku wykonanym metodą decoupage. Pierwszy raz w życiu coś takiego mi się przytrafiło, więc byłem tak przejęty, że z wrażenia ledwie pamiętałem - jak się nazywam ;-)
poniedziałek, 16 listopada 2009
Witold Bereś i Artur Więcek w Cork
Twórcy przywitali publiczność w kinie Gate podczas pokazu filmu "Zakochany Anioł" w niedzielę, 15.11 b.r. Tego samego dnia, po projekcji filmu "Tischner – życie w opowieściach", odbyło się spotkanie z jego twórcami w Roundy Bar.
niedziela, 15 listopada 2009
MyCork: III Festiwal Kultury Polskiej
Stowarzyszenie MyCork już po raz trzeci zorganizowało w Cork Festiwal Kultury Polskiej, który odbył się w dniach 7 - 15 listopada b.r. Był to jednocześnie największy polski festiwal w Irlandii. W tym roku koordynatorem tego projektu była Monika Nowakowska.
Poniżej - moja krótka relacja fotograficzna z poszczególnych wydarzeń wchodzących w skład naszego festiwalu.
7 listopada, sobota, godz. 13.00: Polska Parada Motocyklowa, która przejechała głównymi ulicami miasta pod Cork Opera House.
7 listopada, sobota, godz. 19.00: bankiet w Crane Lane oficjalnie rozpoczynający Festiwal Kultury Polskiej Cork 2009. Zostały na niego zaproszone wszystkie osoby współpracujące ze Stowarzyszeniem MyCork. Zaszczycił nas swoją obecnością także burmistrz Cork Dara Murphy wraz z małżonką Tanya.
8 listopada, niedziela, godz. 15.00: „Zbliżenia – Closer” – oficjalne otwarcie wystawy fotografii autorstwa Barbary Bytner w CIT School of Music, Union Quay, Cork. Wystawa potrwa do 20 listopada. Wstęp bezpłatny.
12 listopada, czwartek, godz. 19.00: „Zostań mistrzem ortografii”, dyktando z nagrodami. St. John’s Central College, Sawmill Street, Cork. Sam wziąłem w nim udział :-)
13 listopada, piątek, godz. 21.00: Koncert legendarnego zespołu De Press w An Cruiscin Lan przy Douglas Street, Cork. Jako support zagrał zespół Emigra. Wstęp był bezpłatny. Oba występy - rewelacyjne :-)
14 listopada, sobota, godz. 11.30: pokaz filmu "Anioł w Krakowie" w Gate Cinema Multiplex przy North Main Street w Cork. Wersja polska z angielskimi napisami. Wstęp wolny.
14 listopada, sobota, godz. 12.00-16.00: Bal przebierańców dla dzieci, z udziałem gościa specjalnego Dariusza Rekosza, pisarza, Honorowego Ambasadora Literatury Dla Dzieci i Młodzieży Kampanii MAMA, TATA... & MYSELF? Bal odbył się w sali bankietowej Hotelu Victoria przy Patrick Street w Cork. Udział w zabawie był bezpłatny.
14 listopada, sobota, godz. 14-19.00: Wielka Impreza Taneczna "Poland vs Ireland". Nancy Spain’s, Barrack Street, Cork. Zagrali: Malolo, Complex, Spetz. Wstęp wolny.
14 listopada, sobota, godz. 15.00: Medicus League Cork All Stars Game – mecz piłki nożnej. Boisko Nemo Rangers, South Douglas Road, Cork. Wstęp wolny.
14 listopada, sobota, godz. 21.00-2.00: Wielka Impreza Taneczna "Poland vs Ireland". Voo Doo, Mardyke Entertainment Complex, Sheares Street, Cork. Zagrali: Cube, Complex + Darren M, Dave Daly + Ant, Miss Motif, Malolo. Wstęp wolny.
15 listopada, niedziela, godz. 11.30: pokaz filmu "Zakochany Anioł" w Gate Cinema Multiplex, North Main Street, Cork. Wersja polska z angielskimi napisami. Wstęp wolny. Przed seansem widzów przywitali twórcy filmu: Witold Bereś i Artur Więcek.
15 listopada, niedziela, godz. 14.00-18.00: Kiermasz Polski, rękodzieło, degustacja smakołyków polskiej kuchni, książki, prezentacja polskich miast. W trakcie kiermaszu można było m.in. zakupić wyroby powstałe podczas organizowanych przez Stowarzyszenie MyCork "Warsztatów Rękodzieła". Cały dochód ze sprzedaży tych wyrobów został przekazany na cel charytatywny - dla Society of Saint Vincent De Paul w Cork. Gościem specjalnym Kiermaszu był Piotr Czerwiński - autor książek: "Pokalanie" i "Przebiegum Życiae". Kiermasz miał miejsce w Unitarian Church przy Princess Street w Cork. Wstęp wolny.
15 listopada, niedziela, godz. 19.30: pokaz filmu "Tischner – życie w opowieściach". Po projekcji filmu odbyło się spotkanie z jego twórcami: Witoldem Beresiem i Arturem "Baronem" Więckiem. Roundy Bar, 1 Castle Street, Cork. Wstęp wolny.
sobota, 14 listopada 2009
Flash mob w Cork
Był to tzw. flash mob. Za Wikipedią: "Flash mob (dosł. błyskawiczny tłum) – określenie, którym przyjęło się nazywać sztuczny tłum ludzi gromadzących się niespodziewanie w miejscu publicznym w celu przeprowadzenia krótkotrwałego zdarzenia, zazwyczaj zaskakującego dla przypadkowych świadków. W akcji uczestniczą nieznani sobie ludzie znający jedynie jej termin i planowane działanie. Zazwyczaj akcje takie organizowane są za pośrednictwem Internetu lub SMS-ów."
Flash mob w Cork miał być, w zamyśle jego autorów, świętem sztuki. Jego uczestnicy wcześniej spotkali się dwukrotnie, żeby przeprowadzić stosowne próby. Efekt - niesamowity ;-)
piątek, 13 listopada 2009
De Press w Cork
Koncert był bezpłatny dla publiczności, wszelkie koszty pokryło Stowarzyszenie MyCork. Był to pierwszy w Cork koncert polskiego zespołu tej klasy, na który wstęp był wolny.
Niejako "z ramienia" ;-) naszego stowarzyszenia wraz z członkami zespołu zjadłem obiad w Cork Taste Cafe. No cóż, mogę napisać tylko tyle, że założyciel i lider zespołu, Andrzej Dziubek, to prawdziwy rock'n'roll-owiec, a pozostali członkowie zespołu De Press - to profesjonaliści.
Sam koncert był bardzo udany, mało tego - w opinii wielu osób był to najlepszy, jak dotąd, koncert polskiego zespołu w Cork.
W sklepach już święta...
Na zdjęciu powyżej jestem w jednym ze sklepów w Cork. Jest, przypomnę, połowa listopada. W dodatku sklep zawiera akcesoria typu gwoździe, deski i wiertarki. Czy ludzie kupują sobie wiertarki pod choinkę? Nie wiem, ale świąteczna atmosfera na pewno wszędzie nakręca zakupy. Nawet jeżeli do świąt jeszcze sporo czasu...
środa, 11 listopada 2009
Zrobiłem pierogi :-)
Pierogi, tak jak zresztą kiszone ogórki, są co prawda bez problemu dostępne w każdym dużym sklepie spożywczym w Irlandii, że o tzw. "polskich sklepach" nie wspominając, ale jednak wiadomo - co zrobione samemu, inaczej smakuje ;-) W kiszeniu ogórków, śmiem twierdzić, osiągnąłem perfekcję, stąd podjąłem znacznie trudniejsze wyzwanie: pierogi. Parę razy widziałem jak robiła je moja śp. Babcia, więc uznałem, że przygotowanie teoretyczne posiadam. Jak się potem okazało, diabeł tkwi w szczegółach...
Najpierw zrobiłem farsz. Ugotowałem ziemniaki, podsmażyłem je z cebulką, potem dodałem przypraw (wszystkich jakie miałem ;-), dokładnie wszystko przemieszałem i rozgniotłem. Następnie przygotowałem ciasto z mąki i wody. Wałek miałem, stolnicy nie, ale dałem radę. Porcje ciasta na pierogi "odcinałem" za pomocą szklanki, jeszcze parę ruchów wałkiem, następnie łyżka farszu - i zalepianie. Proste.
No, prawie. Nie wiedziałem, że to się tak będzie lepić do rąk, etc. O ile z tym sobie poradziłem posypując dłonie mąką, o tyle później, jak już poukładałem je piętrowo na talerzu, bo zrobiłem ich sporo, nastąpiła tragedia - kiedy zacząłem je wrzucać do gotowania nie chciały dać się poodklejać, w rezultacie co najmniej 2/3 mojej pracy poszło na marne :-( Może nie całkiem, bo w końcu na błędach się człowiek uczy...
Coś tam jednak wyszło, jak widać na załączonym obrazku. A jak smakują? Rewelacja :-)