niedziela, 29 listopada 2009

Brak wody w Cork

Z powodu powodzi jaka miała miejsce z 19 na 20.11. b.r., (pisałem o niej TUTAJ), podczas której doszło do awarii oczyszczalni wody - w połowie domów w Cork wyłączono wodę. W tym - i w moim...

Wodę wyłączano w różnym czasie. Niektórym od razu w piątek (20.11), innym w kolejnych dniach. W niektórych domach przez weekend nie było też prądu. W kamienicy w której mieszkam wyłączono wodę w sobotę rano (21.11). Ostatnie wyłączenia miały miejsce w poniedziałek (23.11).

Lokalna polska społeczność w Cork dzięki wymianie informacji na forum Stowarzyszenia MyCork: http://forum.mycork.org miała znacznie szersze rozeznanie w sytuacji niż gdyby korzystała tylko z lakonicznych oficjalnych info zamieszczanych na stronie Cork City Council (urzędu miasta w Cork).

Mało tego - Polacy w Cork po raz kolejny pokazali że potrafią pomagać sobie nawzajem: natychmiast zgłosiły się osoby które wodę w mieszkaniach mają i zaoferowały możliwość jej, bezpłatnego rzecz jasna, udostępnienia. Co prawda w wyznaczonych punktach Cork stanęły cysterny z wodą, ale natychmiast ustawiły się do niej długie kolejki a woda ze sklepów podczas pierwszych 1-2 dni znikała błyskawicznie. Po pierwszych 2 - ch dniach sytuacja stała się w miarę normalna - jeżeli można tu pisać o normalności: woda mineralna w przystępnych cenach jest dostępna w dużych ilościach praktycznie w każdym sklepie, a kolejek do cystern z wodą praktycznie już nie - chociaż ludzie je obsługujący i tak mają pełne ręce roboty.

Najpierw mówiono o 2-3 dniach przerwy w dostawie wody, później - o ok. tygodniu, faktycznie - trwało to prawie 10 dni. Szkoły, w których było brak wody, zostały na tydzień zamknięte.

Ja sam, prawdę pisząc, po raz pierwszy w życiu spotkałem się z taką sytuacją. Poniżej starałem się na bieżąco relacjonować jak te problemy z wodą w Cork były widziane przez przeciętnego Polaka, którego również dotknęła ta sytuacja.

Dzień pierwszy: sobota

Wodę wyłączono mi w nocy z piątku na sobotę. Na szczęście pewien jej zapas miałem jeszcze w swego rodzaju zbiorniku retencyjnym w mieszkaniu - swoją drogą to świetne rozwiązanie - co pozwoliło mi zupełnie normalnie "przetrwać" ten dzień. Na mieście pojawiają się pierwsze "beczkowozy" z wodą. Ustawiają się do nich gigantyczne kolejki.

/Na zdjęciu powyżej: cysterny z wodą przed jednym z centrów handlowych w Cork/

Dzień drugi: niedziela

Wody brak już na dobre. Na forum MyCork pojawiają się informacje o masowym wykupowaniu wody ze sklepów. Gdzieniegdzie wprowadzono reglamentację sprzedając np. po 2 butelki na osobę... Na szczęście w najbliższym mi lokalnym sklepiku wody jest pod dostatkiem - ale jest bardzo droga. Kupuję kilka butelek. Następnego dnia uzupełnię jej zapas w jednym z dużych sklepów w Cork. Na marginesie - tego dnia po raz pierwszy w życiu zdarzyło mi się umyć wodą mineralną - gazowaną ;-)

/Na zdjęciu powyżej: najbardziej poszukiwany towar w ostatnich dniach w Cork: woda/

Dzień trzeci: poniedziałek

Na forum MyCork jedna z Forumowiczek mieszkająca w okolicy Cork oferuje chętnym dwie beczki po 60 litrów każda. Zgłaszam się i odbieram te beczki - pełne wody :-) Ale wtargać je na moje 4 piętro - bez windy - to wyzwanie. Niemniej - dałem radę ;-) Na razie problem z brakiem wody mam prowizorycznie rozwiązany. Można się umyć (chociaż kilku przyjaciół oferuje mi możliwość skorzystania z prysznica u nich w domu), można umyć naczynia i talerze których ilość rosła w zastraszającym tempie. No i można w miarę normalnie korzystać z toalety - bo tak naprawdę to jest najbardziej "palącym" problemem. Kiedy woda jest - o takich sprawach się nawet nie myśli, kiedy jej brakuje - wtedy najprostsze czynności urastają do rangi problemu. W takich sytuacjach widać, jak bardzo jesteśmy uzależnieni od zdobyczy cywilizacji...

Na marginesie: kiedy wnosiłem te beczki na górę, sąsiad - Irlandczyk poinformował mnie, że w sklepach cena takich pojemników wzrosła nawet 3 - krotnie. No cóż, jak jest padlina - pojawiają się i hieny...

/Na zdjęciu powyżej: pojemniki z wodą jakie otrzymałem od Rodaków ;-)/

Dzień czwarty: wtorek

Objeżdżam miasto w poszukiwaniu jednorazowych talerzy i sztućców - tak, żebym nie musiał zmywać, bo wodę trzeba oszczędzać. Okazało się, że nie ja jeden na ten pomysł wpadłem: natychmiast zniknęły ze sklepów. "Odkrywam" istnienie takich wynalazków jak chusteczki do mycia twarzy czy żel do mycia rąk - którego nie trzeba spłukiwać. Oczywiście nazwanie tego "odkryciem" to pewna przesada: pojęcie o istnieniu takich rzeczy miałem, ale jakoś nigdy nie miałem potrzeby tego używać. W końcu - woda zawsze była...

/Na zdjęciu powyżej: środki higieny przydatne przy braku wody/

Dzień piąty: środa
Myślałem że wystarczy mi tej wody z 2-ch 60 litrowych beczek (czyli w sumie: 120 litrów) na parę dni, tymczasem jedna beczka już mi się skończyła po niespełna jednym dniu... Z drugiej strony - miałem trochę zaległości w myciu garów, więc może dlatego. Pojechałem z tą beczką pod jedno z centr handlowych gdzie stoją cysterny z wodą. Stojąc w kolejce podziwiałem ludzką inwencję: ludzie przychodzili po wodę m.in. z biurowymi koszami na śmieci. Ale wszystkich przebił Irlandczyk który poprosił o nalanie wody do plastikowego worka. Napełniłem moją - pożyczoną plastikową "beczkę", przy okazji dowiadując się od jednego z pracowników, że wodę "powinni włączyć w przyszłym tygodniu - a może już w weekend". I tak dobrze, bo ludzie "na mieście" mówią już, że wody ma nie być przez trzy tygodnie... Na stronie urzędu miasta pojawiła się informacja, że mają "nadzieję że woda pojawi się przed niedzielą" (29.11). Pożyjemy, zobaczymy...

Przy okazji oprócz punktów w których można pobrać wodę - w całym mieście ma być ich 55, z tymże w niektórych miejscach woda jest niezdatna do picia i można jej używać tylko do celów sanitarnych - podano także listę hoteli w Cork, na razie jest ich 10, które udostępniły ludności
mieszczące się w nich prysznice.

Będąc w tym centrum handlowym - przy okazji wstąpiłem na zakupy. Z ciekawości zaglądam do toalety żeby sprawdzić, czy jest tam woda, bo na tym obszarze w mieszkaniach wody brak. No i okazuje się - że nie ma. Czy też: jest, ale dostępnych jest może 1/4 toalet. Najwidoczniej
centra handlowe również są zaopatrywane w wodę w jakiś awaryjny sposób.

/Na zdjęciu powyżej: nieczynne - z powodu braku wody - toalety w centrum handlowym na Blackpool w Cork/

Dzień szósty: czwartek

Problem braku wody w Cork był jednym z tematów obrad irlandzkiego parlamentu, więc kto wie - może coś w końcu się z tym ruszy? Przy okazji poruszono kwestię tego, że doszło do zaniedbań w tych oczyszczalnio - wodociągowych kwestiach...

Powoli przyzwyczajam się do życia bez bieżącej wody w mieszkaniu. Wieczorem robię kurs do jednego z centrów handlowych gdzie ustawiono cysterny z wodą i napełniam jedną z dwóch "beczek" jakie mam - druga pełna zostaje jako rezerwa. Wystarczy żeby się umyć, itp. Zrobiłem też zapas wody mineralnej.

W sklepach znowu pojawiły się plastikowe talerze, kubki i sztućce - również je kupuję, odejdzie przynajmniej problem ze zmywaniem naczyń, co - gdy wody brak - staje się bardzo uciążliwe. Na marginesie: w czasie każdego kryzysu, gdy inni tracą, zawsze ktoś zarabia: w tym przypadku m.in. producenci wody mineralnej - i plastikowych talerzy ;-)

/Na zdjęciu powyżej: plastikowe talerze, kubki i sztućce, które wykupiono w pierwszych dniach gdy w Cork wyłączono wodę - znowu wróciły do sklepów/

Dzień siódmy: piątek

Dziwna sprawa z tą wodą. Wyłączano ją w różnych obszarach miasta i różnym czasie. Niektórzy, jak ja, nie mają jej od tygodnia, innym wyłączono ją 2-3 dni temu, niektórym włączono. Na stronie urzędu miasta pojawiły się informacje, że woda wkrótce będzie włączona i zamieszczono porady z tym związane: tj. należy się upewnić czy wszystkie kurki są zakręcone, etc, bo grozi to zalaniem mieszkania, poinformowano także, że woda początkowo może być brudna i mieć różne
ciśnienie. Niech będzie nawet (początkowo) brudna i o zmiennym ciśnieniu, bo jak na razie - w moich kranach jest sucho...

Zauważyłem na mieście także inne dystrybutory wody, jak ten na zdjęciu poniżej:


/Dystrybutor wody przy mojej ulicy/

Dzień ósmy: sobota

No, to już równy tydzień żyję bez bieżącej wody w mieszkaniu. Tymczasem na stronie urzędu miasta radosne zapewnienia, że wodę już włączają. Zamieścili nawet spis ulic, gdzie woda powinna się pojawić. Mojej ulicy - tam nie ma. Z kolei wczoraj w innym serwisie internetowym pokazano grupę inżynierów pozujących jak do familijnego portretu z radosnymi minami, że oto usunęli awarię i woda już wartko płynie do mieszkań. Tylko... gdzie ta woda? Wolałbym, żeby zamieszczono zdjęcie tych walczących od tygodnia "fachowców" przy pracy, bo ich uśmiechy są trochę nie na miejscu...

/Na zdjęciu: uliczny hydrant z którego również można czerpać wodę/

Dzień dziewiąty: niedziela

Na stronie urzędu miasta umieszczono informację, że woda dotrze także do mieszkań przy mojej ulicy. No cóż, woda pojawiła się dosłownie na chwilę, wcześnie rano. I - dalej jej brakuje. Może to po części dlatego, że mieszkam dość wysoko - i ciśnienie jest zbyt słabe? No cóż, czekałem dziewięć dni, mogę poczekać i dziesiąty.

Dopisek po północy: po prawie 10 dniach - z nocy z niedzieli na poniedziałek - woda pojawiła się i w moim mieszkaniu. Na razie ciśnienie jest bardzo słabe, ale mam nadzieje że unormuje to się w ciągu następnych 1-2 dni. Nie ukrywam - że jest to dla mnie ulga :-)

/Na zdjęciu: pracownicy urzędu miasta obserwują stan rzeki Lee płynącej przez Cork. Rozstawiono ich dwójkami co 100 metrów. Po co tak - nie wiem, ale miło, że ludzie mają jakakolwiek pracę w dobie recesji.../

5 komentarzy:

  1. U mnie woda... bywa. Szczegolnie w godzinach nocnych i wczesnoporannych. Pozwala to na napelnienie 400 litrowego zbiornika w hotpressie. Sprawy - nazwijmy to - bytowe mam wiec załatwione. Kapiele, zmywarka i pralka - juz tylko nad ranem.
    Pocieszającym jest to, że w sklepach cały czas jest woda mineralna.
    Słowem - da się to jakoś przeżyc.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że w takiej sytuacji pralka i zmywarka jest pewną, hm, ekstrawagancją...

    OdpowiedzUsuń
  3. Piotrze, serdecznie współczuję i mam nadzieję, że problemy z wodą zostaną wkrótce rozwiązane. Powiem szczerze, że nie wyobrażam sobie chociażby dwóch dni bez wody. Jestem uzależniona od prysznica ;)
    I to jest tak, jak piszesz: kiedy codziennie ma się swobodny dostęp do wody, nie docenia się tego komfortu...

    W moim okolicach na szczęście nie ma takich problemów. W takich chwilach [szczególnie w tak paskudnym listopadzie] cieszę się, że nie mieszkam nad morzem ;)

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Myslalam ,ze gorszego nie mozna przezyc 5 dni bez pradu wody... ale sadze ze ludzie w takich ekstemalnych warunkach potrafia, byc naprawde zdenerwowani... Bo kto sie cieszy bez wody?

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietny tekst! Pozdrawiam

    ms

    OdpowiedzUsuń