/Na zdjęciu: uczestnicy wycieczki na przystani przy Ross Castle/
Wyjechaliśmy z Cork ok. godz. 9.00. Tak jak poprzednio, wszyscy uczestnicy wycieczki bezpłatnie otrzymali od nas wydrukowane mini-przewodniki po miejscach jakie zaplanowaliśmy zobaczyć, oraz - tym razem z okazji świąt, słodką niespodziankę ;-)
Po dotarciu do Killarney i chwili przerwy podjechały zarezerwowane przez nas dorożki, które zawiozły nas przez przez Park Narodowy w Killarney (Killarney National Park) do zamku Ross (Ross Castle). Następnie z przystani przy zamku udaliśmy się w rejs po jeziorach Killarney. Po zakończeniu rejsu i zrobieniu pamiątkowej fotografii uczestników wycieczki mieliśmy kolejną krótką przerwę, w trakcie której wszyscy chętni mogli obejrzeć Ross Castle.
Następnie udaliśmy się do wodospadu Torc, a później do Muckross House, gdzie mieliśmy ok. 2 godzin czasu wolnego, w trakcie którego można było indywidualnie zwiedzać ww. dom lub Muckross Farms - swego rodzaju skansen przedstawiający dawne życie na irlandzkiej farmie, a także coś zjeść i pospacerować po ogrodach Muckross House.
W drodze powrotnej odbył się quiz z nagrodami ufundowanymi przez MyCork, dotyczący właśnie zakończonej wycieczki oraz samego Stowarzyszenia MyCork. Pogoda, mimo wszystko, dopisała, humory także, wycieczka była więc bardzo udana:-)
Poniżej: filmik z wycieczki:
Właśnie przeglądam fotki z wycieczki i natrafiłam na newsa z "Polonii Extra" :) Czy możesz Piotrze zdradzić, jakie irlandzkie filmy oglądaliście? Pytam, bo interesuje mnie irlandzkie kino i może akurat będziesz w stanie polecić mi coś ciekawego, czego jeszcze nie widziałam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Na tej ostatniej wycieczce - nic nie oglądaliśmy, bo dvd padło :-( A na poprzedniej oglądaliśmy Riverdance i "Irlandzki Numer", a więc nic co mógłbym Ci zarekomendować, bo to pierwsze znasz doskonale (zresztą trudno tutaj mówić o filmie), a to drugie - to raczej taka komediowa historyjka gdzie Irlandia jest tylko tłem. O filmie pisalem tutaj: http://piotrslotwinski.blogspot.com/2008/01/irlandzki-numer-pisaem-ju-o-irlandzkim.html
OdpowiedzUsuńDzięki za odpowiedź, Piotrze :)
OdpowiedzUsuńRiverdance widziałam dwa razy na żywo. Mam też trzy DVD, ale oglądanie płyt nie dostarcza takich emocji, jak podziwianie widowiska z perspektywy teatralnego fotelika. Jeśli kiedyś będziesz miał okazję zobaczyć show live, powinieneś koniecznie to zrobić. Emocje gwarantowane, zadowolenie również.
O "Irlandzkim numerze" nie słyszałam. Może kiedyś uda mi się go obejrzeć.
Trzymaj się ciepło!