Powrót do Cork był o wiele mniej emocjonujący - niż wylot z niego ;-)
Właściwie oprócz tradycyjnego puszczenia w skarpetkach podczas odprawy w Pyrzowicach - nic się nie wydarzyło. Zarówno podróż busem z Krakowa do Pyrzowic jak i sam lot z Pyrzowic do Cork - praktycznie przespałem.
Czy to znaczy że pech mnie opuszcza? ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz