Pojechałem w dawne Zamojskie odwiedzić Rodziców.
Jeszcze w Krakowie, gdy przed odjazdem kupowałem w przejściu podziemnym dworca kolejowego gazetę coby poczytać w pociągu, zostałem niemal osaczony przez "mieszkańców" tegoż dworca i zarzucony prośbami o wsparcie. Wystarczy wyjąć monetę żeby zapłacić za gazetę, a ci panowie wyrastają jakby spod ziemi. Cóż było robić, reszta za gazetę zmieniła właściciela, by pewnie za chwilę zostać zamieniona na wino marki "wino".
Wyglądając przez okno pociągu stwierdzam, że Polska B zaczyna się tuż za Rzeszowem. Świadczą o tym m.in. zrujnowane budynki z wybitymi oknami stojące wzdłuż trasy przejazdu pociągu. Tyle zostało z dawnych zakładów pracy. Wysiadam w Jarosławiu, aby przesiąść się na autobus, bowiem ponad rok temu zlikwidowano na Zamojszczyźnie wszystkie połączenia kolejowe - pociągi już tam, i nie tylko tam, nie jeżdżą...
A u Rodziców - zawsze jest super :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz