/Powyżej: o. Marek Socha podczas Koncertu Kolęd/
środa, 29 grudnia 2010
Koncert Kolęd w St. Augustine's Church w Cork
Dzisiaj w St. Augustine's Church w Cork miał miejsce koncert kolęd w wykonaniu o. Marka Sochy. Kolędy były śpiewane aż w 5-ciu językach: polskim, czeskim, ukraińskim, hiszpańskim i angielskim. Koncert można zobaczyć na moim kanale na YT: LINK.
wtorek, 28 grudnia 2010
Znowu brak wody w Cork
Właściwie tytuł, to już czas przeszły, dokonany. Dzisiaj do większości mieszkań woda wróciła. Ale przez ostatni, świąteczny tydzień, sporo domów w Cork jej nie miało...
Zresztą nie tylko w Cork. Z tego co czytałem na forach, był to problem, że się tak wyrażę, "ogólnoirlandzki". Powód? Niskie temperatury i nieocieplone rury na zewnątrz - woda po prostu w nich zamarzła. Do tej pory zimy w Irlandii były łagodne, temperatury nie spadały poniżej zera, z wyjątkiem ostatnich 2-3 lat. No i w końcu nadszedł ten dzień...
Nie miałem wody równy tydzień, od ubiegłej środy do dzisiejszego wtorku. Na szczęście miałem z kolei trening z zeszłego roku, kiedy z powodu powodzi /do poczytania TUTAJ/ nie było wody przez 10 dni /o czym pisałem TUTAJ/. Szybko zaopatrzyłem się w plastikowe jednorazowe sztućce, nawilżone chusteczki i wodę mineralną, zanim zdążono ogołocić z nich sklepy, także dało się przetrwać ;-) Chociaż rzecz jasna, nic to przyjemnego, szczególnie w Święta... Przy okazji przekonałem się dosłownie na własnej skórze, że można dokładnie się umyć w 4 litrach wody, a jak się zapomni jej podgrzać, to nawet trzy litry w zupełności wystarczą ;-)
Natomiast, w przeciwieństwie do ubiegłego roku, kompletnie nie zdały egzaminu miejskie władze w Cork. O ile poprzednio ustawiono w wielu miejscach cysterny z wodą i regularnie co kilka godzin umieszczano komunikaty na miejskiej stronie www, tak tym razem dano ciała na całej linii. Przez 4 dni nie było żadnego info, że o miejscach skąd można pobrać wodę nie wspominając. Dopiero po świętach zaczęto robić to, co należało zrobić przed...
W ubiegłą sobotę temperatura zaczęła wzrastać powyżej zera, ale wtedy okazało się że sporo rur popękało, itp., stąd dopiero dzisiaj zaczęło wszystko wracać do normy...
Zresztą nie tylko w Cork. Z tego co czytałem na forach, był to problem, że się tak wyrażę, "ogólnoirlandzki". Powód? Niskie temperatury i nieocieplone rury na zewnątrz - woda po prostu w nich zamarzła. Do tej pory zimy w Irlandii były łagodne, temperatury nie spadały poniżej zera, z wyjątkiem ostatnich 2-3 lat. No i w końcu nadszedł ten dzień...
Nie miałem wody równy tydzień, od ubiegłej środy do dzisiejszego wtorku. Na szczęście miałem z kolei trening z zeszłego roku, kiedy z powodu powodzi /do poczytania TUTAJ/ nie było wody przez 10 dni /o czym pisałem TUTAJ/. Szybko zaopatrzyłem się w plastikowe jednorazowe sztućce, nawilżone chusteczki i wodę mineralną, zanim zdążono ogołocić z nich sklepy, także dało się przetrwać ;-) Chociaż rzecz jasna, nic to przyjemnego, szczególnie w Święta... Przy okazji przekonałem się dosłownie na własnej skórze, że można dokładnie się umyć w 4 litrach wody, a jak się zapomni jej podgrzać, to nawet trzy litry w zupełności wystarczą ;-)
Natomiast, w przeciwieństwie do ubiegłego roku, kompletnie nie zdały egzaminu miejskie władze w Cork. O ile poprzednio ustawiono w wielu miejscach cysterny z wodą i regularnie co kilka godzin umieszczano komunikaty na miejskiej stronie www, tak tym razem dano ciała na całej linii. Przez 4 dni nie było żadnego info, że o miejscach skąd można pobrać wodę nie wspominając. Dopiero po świętach zaczęto robić to, co należało zrobić przed...
W ubiegłą sobotę temperatura zaczęła wzrastać powyżej zera, ale wtedy okazało się że sporo rur popękało, itp., stąd dopiero dzisiaj zaczęło wszystko wracać do normy...
poniedziałek, 27 grudnia 2010
Will Tetley, człowiek - orkiestra
Kolejna ciekawa postać, którą możemy spotkać na Patrick Street, głównej ulicy w Cork to Will Tetley, człowiek - orkiestra.
Uliczny muzyk, który gra jednocześnie na kilku instrumentach i do tego śpiewa. Otaczające go kartonowe postacie zmieniają się w zależności od okoliczności i pory roku. Dzisiaj, z powodów nie do końca mi wiadomych, były to Teletubisie ;-)
/Powyżej: uliczny muzyk/
Uliczny muzyk, który gra jednocześnie na kilku instrumentach i do tego śpiewa. Otaczające go kartonowe postacie zmieniają się w zależności od okoliczności i pory roku. Dzisiaj, z powodów nie do końca mi wiadomych, były to Teletubisie ;-)
/Powyżej: krótki filmik/
niedziela, 26 grudnia 2010
Szopka Bożonarodzeniowa w St Augustine's Church w Cork
Jak co roku, w St Augustine's Church w Cork w którym odbywają się msze w j. polskim, ustawiono ruchomą Bożonarodzeniową Szopkę.
/Powyżej: filmik pokazujący ruchomą Szopkę w St Augustine's Church/
Jak wyglądają Szopki Bożonarodzeniowe w Cork - można zobaczyć TUTAJ.
/Powyżej: filmik pokazujący ruchomą Szopkę w St Augustine's Church/
Jak wyglądają Szopki Bożonarodzeniowe w Cork - można zobaczyć TUTAJ.
sobota, 25 grudnia 2010
Był u mnie Mikołaj ;-)
Pod moją choinką (na zdjęciu poniżej) znalazłem to i owo: kilka książek, kilka innych drobiazgów, ale przede wszystkim - zewnętrzny terabajtowy twardy dysk :-)
Do tej pory kopie najważniejsze dla mnie rzeczy trzymałem na SkyDrive, czyli microsoftowym dysku internetowym. Jest dosyć pojemny, bo ma 25 GB, i to za darmo, rzecz jasna. Ponadto, co jest nie bez znaczenia, można mieć do niego dostęp z każdego miejsca gdzie jest internet. Niemniej od jakiegoś czasu zacząłem odczuwać potrzebę posiadania także dysku jak najbardziej fizycznego. No i proszę - marzenia się spełniają ;-)
1 TB to jak dla mnie - duuużo. Wystarczy pewnie na kilka lat:-)
Do tej pory kopie najważniejsze dla mnie rzeczy trzymałem na SkyDrive, czyli microsoftowym dysku internetowym. Jest dosyć pojemny, bo ma 25 GB, i to za darmo, rzecz jasna. Ponadto, co jest nie bez znaczenia, można mieć do niego dostęp z każdego miejsca gdzie jest internet. Niemniej od jakiegoś czasu zacząłem odczuwać potrzebę posiadania także dysku jak najbardziej fizycznego. No i proszę - marzenia się spełniają ;-)
1 TB to jak dla mnie - duuużo. Wystarczy pewnie na kilka lat:-)
piątek, 24 grudnia 2010
Panorama Meath
W irlandzkim hrabstwie Meath pojawiła się nowa polonijna gazeta: "Panorama Meath". Jednocześnie wydawcy zapowiedzieli, że już wkrótce ukażą się lokalne mutacje "Panoramy" w Dublinie, Cork i Limerick.
Pierwszy numer "Panoramy Meath" ma 12 stron formatu A4, jest wydrukowany w pełnym kolorze na dobrym papierze, deklarowany nakład wynosi 5 tysięcy egzemplarzy - i co ważne gazeta jest bezpłatna. Redaktorem naczelnym "Panoramy" jest p. Marek Krzemiński. W gazecie znajduje się zapowiedź ukazania się wkrótce kolejnych tytułów, tj. "Panoramy Dublin", "Panoramy Cork" oraz "Panoramy Limerick".
Pierwszy numer "Panoramy Meath" ma 12 stron formatu A4, jest wydrukowany w pełnym kolorze na dobrym papierze, deklarowany nakład wynosi 5 tysięcy egzemplarzy - i co ważne gazeta jest bezpłatna. Redaktorem naczelnym "Panoramy" jest p. Marek Krzemiński. W gazecie znajduje się zapowiedź ukazania się wkrótce kolejnych tytułów, tj. "Panoramy Dublin", "Panoramy Cork" oraz "Panoramy Limerick".
środa, 22 grudnia 2010
Pierwsze informacje o Finale WOŚP w Cork
Piąty Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Cork - coraz bliżej. Sztab jak co roku zorganizowało Stowarzyszenie MyCork, koordynatorką tegorocznego Finału jest Izabela Krygiel - Kozłowska.
Poniżej informacje z jednego z WOŚP-owych plakatów, które wkrótce pojawią się w Cork:
"Już po raz 5-ty Orkiestra zagra w Cork. Odbędą się m.in.: WOŚP-owa Wycieczka do Dublina, licytacje, koncerty, kiermasz, pokazy tańców. Od piątku 7 stycznia do niedzieli 9 stycznia będziemy grali w Crane Lane. Wielki Finał będzie miał miejsce w Savoy'u w niedzielę, 9 stycznia, o godz. 19.00.
Wszystkie osoby które chcą zostać wolontariuszami prosimy o kontakt: wosp@mycork.org. Spotkanie organizacyjne: wtorek, 4 stycznia Crane Lane o godz. 18.00.
W trakcie Finału będziemy się łączyć ze sztabami w Dublinie, Galway i Limerick."
Tutaj można poczytać o poprzednich Finałach WOŚP w Cork: 2010, 2009, 2008, 2007.
Poniżej informacje z jednego z WOŚP-owych plakatów, które wkrótce pojawią się w Cork:
"Już po raz 5-ty Orkiestra zagra w Cork. Odbędą się m.in.: WOŚP-owa Wycieczka do Dublina, licytacje, koncerty, kiermasz, pokazy tańców. Od piątku 7 stycznia do niedzieli 9 stycznia będziemy grali w Crane Lane. Wielki Finał będzie miał miejsce w Savoy'u w niedzielę, 9 stycznia, o godz. 19.00.
Wszystkie osoby które chcą zostać wolontariuszami prosimy o kontakt: wosp@mycork.org. Spotkanie organizacyjne: wtorek, 4 stycznia Crane Lane o godz. 18.00.
W trakcie Finału będziemy się łączyć ze sztabami w Dublinie, Galway i Limerick."
Tutaj można poczytać o poprzednich Finałach WOŚP w Cork: 2010, 2009, 2008, 2007.
poniedziałek, 20 grudnia 2010
Koncert Kolęd w Cork
W niedzielę, 19 grudnia b.r., w St Augustine's Church w Cork miał miejsce Koncert Kolęd w wykonaniu uczniów tutejszej Polskiej Szkoły.
Kilka grup uczniów śpiewała kolędy i inne piosenki o świątecznym nastroju. Zdjęcia z Koncertu Kolęd w Cork można zobaczyć TUTAJ.
Kilka grup uczniów śpiewała kolędy i inne piosenki o świątecznym nastroju. Zdjęcia z Koncertu Kolęd w Cork można zobaczyć TUTAJ.
niedziela, 19 grudnia 2010
Wigilijne Sianko od MyCork
Podobnie jak w ubiegłym roku, dzisiaj członkowie MyCork rozdawali bezpłatnie Wigilijne Sianko.
Można je było otrzymać przed St Augustine's Church w Cork, bezpośrednio po mszach w języku polskim . Jednocześnie wolontariusze kwestowali na rzecz 8-letniego Kacpra, synka Polaków mieszkających w Cork, który walczy z chorobą nowotworową.
Zdjęcia z rozdawania Sianka oraz kwesty można zobaczyć TUTAJ.
Można je było otrzymać przed St Augustine's Church w Cork, bezpośrednio po mszach w języku polskim . Jednocześnie wolontariusze kwestowali na rzecz 8-letniego Kacpra, synka Polaków mieszkających w Cork, który walczy z chorobą nowotworową.
Zdjęcia z rozdawania Sianka oraz kwesty można zobaczyć TUTAJ.
sobota, 18 grudnia 2010
Powrót zimy w Cork
O padającym w Cork śniegu już pisałem prawie 3 tygodnie temu. Wtedy stopniał po kilku godzinach. Wczoraj wieczorem śnieg spadł znowu - i leży ;-)
/Powyżej: zaśnieżony Cork widziany z mojego okna :-)/
czwartek, 16 grudnia 2010
Świąteczne Targi Sztuki w Cork
Dzisiaj w Cork miały miejsce Świąteczne Targi Sztuki. Targi, zorganizowane przez Stowarzyszenie MyCork, odbyły się w Unitarian Church przy Princes Street. Ci, których nie odstraszyła aura, mieli okazję nabyć m.in. prace Grzegorza i Karoliny Rękas, unikalne wyroby ze szkła witrażowego z pracowni witrażu 2K Studio, oraz wiele rodzajów artystycznej biżuterii - i nie tylko.
środa, 15 grudnia 2010
Książka z bloga na licytację WOŚP
Zbliża się Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, która w tym roku zagra już po raz piąty w Cork. Każdy kto może przekazuje różnego rodzaju rzeczy na WOŚP-ową licytację. Na prośbę MyCork - na licytację trafi także moja... książka;-)
/Obok: książka która będzie licytowana podczas Finału WOŚP w Cork/
Książka jest w twardej oprawie, zawiera wybrane teksty i zdjęcia z tego bloga dotyczące Cork. Została wydrukowana tylko w tym jednym jedynym egzemplarzu, co zaznaczyłem we wstępie do niej. Nie jestem autorem jej koncepcji, po prostu wyraziłem zgodę na pobranie tekstów i zdjęć do jej złożenia oraz zapłaciłem za druk - to wszystko.
Jak zaznaczyłem na wstępie - nie był to mój pomysł, wręcz się przed tym broniłem. Bo zaszczyt to wielki, ale właśnie - czy nie zbyt wielki? Gdyby nie fakt, że wpływ z licytacji jest przeznaczony na pomoc chorym dzieciom, nie zgodziłbym się na to, bo jednak jakieś resztki skromności trzeba zachować... Ale ponieważ cel szlachetny a kilka osób od razu zadeklarowało że tę książkę kupi, więc mam nadzieję że dzięki temu choćby o kilka euro więcej trafi do WOŚP-owej puszki z Cork.
Zapraszam więc do Cork - na licytację tej, i wielu innych rzeczy ;-)
--------------
dopisek z 10.01.2011 r.: miło mi napisać, że pomimo moich obaw książka sprzedała się za... 260 euro :-) Filmik z licytacji można zobaczyć TUTAJ.
/Obok: książka która będzie licytowana podczas Finału WOŚP w Cork/
Książka jest w twardej oprawie, zawiera wybrane teksty i zdjęcia z tego bloga dotyczące Cork. Została wydrukowana tylko w tym jednym jedynym egzemplarzu, co zaznaczyłem we wstępie do niej. Nie jestem autorem jej koncepcji, po prostu wyraziłem zgodę na pobranie tekstów i zdjęć do jej złożenia oraz zapłaciłem za druk - to wszystko.
Jak zaznaczyłem na wstępie - nie był to mój pomysł, wręcz się przed tym broniłem. Bo zaszczyt to wielki, ale właśnie - czy nie zbyt wielki? Gdyby nie fakt, że wpływ z licytacji jest przeznaczony na pomoc chorym dzieciom, nie zgodziłbym się na to, bo jednak jakieś resztki skromności trzeba zachować... Ale ponieważ cel szlachetny a kilka osób od razu zadeklarowało że tę książkę kupi, więc mam nadzieję że dzięki temu choćby o kilka euro więcej trafi do WOŚP-owej puszki z Cork.
Zapraszam więc do Cork - na licytację tej, i wielu innych rzeczy ;-)
--------------
dopisek z 10.01.2011 r.: miło mi napisać, że pomimo moich obaw książka sprzedała się za... 260 euro :-) Filmik z licytacji można zobaczyć TUTAJ.
Życie wewnętrzne
Obejrzałem "Życie wewnętrzne" Marka Koterskiego, film psychologiczny z 1986 r. Jest to wg mnie świetny wstęp do późniejszego o prawie 20 lat "Dnia Świra" (ale filmu - nie książki).
Bohater, cytuję "od ślubu myśli o rozwodzie". Ożenił się tylko dla większego mieszkania. Mieszka w ponurym blokowisku. Chce zmienić swoje życie - ale nie może. Żeby zasnąć - łyka proszki. W końcu się rozwodzi, ale chyba niczego to nie zmieni w jego życiu. Neurotyk. Jak mówi - zimą jest mu zimno, latem gorąco, jesienią smutno, wiosną źle.
Polecam, chociaż głównie lubiącym klimaty filmów Koterskiego.
Bohater, cytuję "od ślubu myśli o rozwodzie". Ożenił się tylko dla większego mieszkania. Mieszka w ponurym blokowisku. Chce zmienić swoje życie - ale nie może. Żeby zasnąć - łyka proszki. W końcu się rozwodzi, ale chyba niczego to nie zmieni w jego życiu. Neurotyk. Jak mówi - zimą jest mu zimno, latem gorąco, jesienią smutno, wiosną źle.
Polecam, chociaż głównie lubiącym klimaty filmów Koterskiego.
poniedziałek, 13 grudnia 2010
Polskie firmy windykacyjne - czyli z życia hieny
W Polsce kwitnie nowy biznes: egzekwowanie po wielu latach należności za usługi, które najczęściej już dawno zostały spłacone. Oczywiście - wszystko to dzieje się w majestacie polskiego prawa i zgodnie z polskimi przepisami.
Spora część tych spraw dotyczy należności za usługi telekomunikacyjne, dlatego w tym tekście skupię się tylko na takich przypadkach.
W takiej działalności celują różnego rodzaju firemki windykacyjne. Proceder wygląda tak: duża firma odsprzedaje swoje wierzytelności za ułamek ich wartości przeróżnym firmom tego rodzaju. Są to z reguły wierzytelności, nazwijmy je - bliskie "przeterminowaniu". Firma która je kupiła czeka następnie kilka lat, a potem w majestacie prawa i z pomocą polskich sądów wszczyna postępowanie egzekucyjne, pomimo że - znowu w świetle prawa - pozwany wcale nie ma obowiązku takich należności spłacać. Tym bardziej - że często już dawno to zrobił...
Opiszę rzecz po kolei: firma A odsprzedaje firmie B szczegółowe dane swoich indywidualnych klientów którym zdarzyło się (albo i nie) opóźnić termin zapłaty za faktury. Dane zawierają: imię, nazwisko, pesel, adres zameldowania, etc. Istnieją także strony internetowe, na których można takie wierzytelności kupić.
Bardzo często jest tak, że klient swoje zaległości dawno zapłacił, ale to już nie zostało odnotowane w firmie która wierzytelności "kupiła". Typowy polski bajzel który powinien być traktowany jako działanie przestępcze. Firma która odkupiła wierzytelności za drobną część ich wartości czeka kilka lat, aż dług odpowiednio wzrośnie wskutek lichwiarskich odsetek, ale przede wszystkim po to - żeby klient który należność uregulował po prostu wyrzucił dowód zapłaty.
Jak wiadomo, takie dowody zapłaty za usługi telekomunikacyjne, które są świadczeniami okresowymi, należy przechowywać przez okres 3 lat, dłużej nie ma potrzeby bo po tym okresie i tak zgodnie z art. 118 kodeksu cywilnego który mówi: "Jeżeli przepis szczególny nie stanowi inaczej, termin przedawnienia wynosi lat dziesięć, a dla roszczeń o świadczenia okresowe oraz roszczeń związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej - trzy lata." należność się przedawnia i teoretycznie nikt nie ma prawa od nas żądać zapłaty takiego zobowiązania. Oczywiście - tak jest tylko w teorii.
A jak to wygląda w praktyce? Firmy windykacyjne posiadające dawno przeterminowane należności żerują na nieznajomości przepisów, najczęściej przez ludzi starszych. Wysyłają groźnie wyglądające pisma, często imitujące pisma z sądu z nagłówkami typu "NAKAZ ZAPŁATY!", itp., z żądaniem spłaty należności sprzed dobrych kilku lat. I taki dajmy na to starszy człowiek, który dowód zapłaty za rachunek sprzed 6-ciu lat wyrzucił 2 lata wcześniej, nie może udokumentować tego, że już raz za daną usługę zapłacił, a "postraszony" olbrzymimi konsekwencjami - płaci jeszcze raz tym razem już bezpośrednio na rachunek firmy windykacyjnej.
Pamiętajmy: od wydawania "nakazów zapłaty" - są w Polsce póki co ciągle jeszcze sądy, a nie jakieś śmieszne firemki. Nikt nie ma żadnego obowiązku na takie "nakazy" reagować, a jeżeli będą się powtarzać - należy zgłosić na policję podejrzenie próby wyłudzenia.
I wszystko byłoby proste gdyby nie fakt, że ostatnio polskie firemki windykacyjne zaprzęgły do swojej brudnej roboty... właśnie polskie sądy. To, co się najczęściej w tych sądach dzieje to już w ogóle jest śmiech na sali - byle nie sądowej - ale ciągle są to legalnie działające państwowe organy powoływane m.in. w celu rozstrzygania sporów. I te sądy, za stosowną opłatą, bez mrugnięcia okiem wydają nakazy zapłaty wierzytelności które już dawno uległy przedawnieniu.
Jak to możliwe w polskim państwie (bez)prawa? Bardzo prosto: polskie przepisy są jak wiadomo konstruowane tak, żeby mogły się wzajemnie wykluczać, być niespójne i niejasne, bowiem w mętnej wodzie lepiej ryby biorą... Tutaj kluczowym przepisem jest kolejny, tym razem 117 art. kodeksu cywilnego, który mówi:
"§ 1. Z zastrzeżeniem wyjątków w ustawie przewidzianych, roszczenia majątkowe ulegają przedawnieniu.
§ 2. Po upływie terminu przedawnienia ten, przeciwko komu przysługuje roszczenie, może uchylić się od jego zaspokojenia, chyba że zrzeka się korzystania z zarzutu przedawnienia. (...)".
Czyli: wiemy że roszczenia się przedawniają, wiemy po ilu latach, ale jednocześnie to wcale nie znaczy że nie można ich zgodnie z przepisami egzekwować, pomimo że są przedawnione. Mało tego, uda się wyegzekwować przedawnione roszczenie, jeżeli ten kogo ono dotyczy "zrzeknie się korzystania z zarzutu przedawnienia", innymi słowy - jeżeli dłużnik uzna że jest winny pieniądze, nawet po okresie kiedy ta należność się przedawniła, to można je zgodnie z prawem wyegzekwować.
Wszystko w porządku, wygląda to na rzecz dobrą, a jak to wygląda w polskiej praktyce? Ano zgoła inaczej: firma windykacyjna wysyła do sądu standardowe pisemko z żądaniem zapłaty, załączając "niezapłaconą" fakturę. Sąd z automatu zaocznie wydaje nakaz zapłaty - i tutaj UWAGA - przyznając jednak "pozwanemu" prawo do złożenia sprzeciwu od tego nakazu w terminie 14 dni. Co należy zrobić? Należy bezwzględnie taki sprzeciw złożyć powołując się na art. 118 kc wskazując, że termin zapłaty uległ przedawnieniu. Jeżeli tego nie zrobimy, to automatycznie jest to traktowane że... uznajemy wierzytelność! Ale co robi większość osób? Zaczyna w panice szukać dowodu zapłaty, który już kilka lat temu wylądował na śmietniku. Co robi firma windykacyjna? Po 14 dniach otrzymuje z sądu już prawomocny nakaz zapłaty, pomimo że formalnoprawnie należność się przecież przedawniła czy wręcz rachunek został już dawno zapłacony - i wysyła ten nakaz do komornika sądowego. A dalej - to już wiadomo, komornik w pierwszej kolejności zajmuje należności na poczet własnego wynagrodzenia, a potem egzekwuje należności dla wierzyciela.
Kto jest najwdzięczniejszą "ofiarą" dla tych firm windykacyjnych, sądów i komorników? Ludzie starsi, słabiej wykształceni, utrzymujący się z rent i emerytur. Starsi - a więc często obdarzeni olbrzymim poczuciem obowiązku regulowania swoich należności, pomimo że już raz je uregulowali, słabiej wykształceni - a więc nie wiedzący że żądania tego typu są często bezprawne, renciści i emeryci - a więc komornik nawet nie musi odwiedzać ich w domu żeby "odzyskać" pieniądze, bowiem wystarczy ze zajmie im comiesięczne świadczenie z ZUS.
Z ciekawostek: żeby było zabawniej, zdarza się nawet że przedstawiciel takiej firemki próbuje okłamywać osobę od której usiłuje wyłudzić nienależne żądanie, twierdząc np. że dana należność owszem, przedawnia się, ale nie po 3 latach od terminu zapłaty a np. po 3 latach od chwili gdy dana firma odsprzedała dług ;-)
I na koniec: oczywiście nie chcę generalizować, z pewnością są w Polsce firmy windykacyjne działające uczciwie i zgodnie z przepisami, które ścigają różnej maści kombinatorów. W przeważającej jednak większości - wg mnie wygląda to zupełnie inaczej...
Oczywiście - swoje długi, nawet "przedawnione", trzeba płacić. Ale NIE WOLNO! wyłudzać od ludzi spłaty zadłużenia, które albo nigdy nie istniało, albo już dawno zostało spłacone. Tymczasem - właśnie taki biznes jest coraz częstszą domeną polskich firm windykacyjnych...
Spora część tych spraw dotyczy należności za usługi telekomunikacyjne, dlatego w tym tekście skupię się tylko na takich przypadkach.
W takiej działalności celują różnego rodzaju firemki windykacyjne. Proceder wygląda tak: duża firma odsprzedaje swoje wierzytelności za ułamek ich wartości przeróżnym firmom tego rodzaju. Są to z reguły wierzytelności, nazwijmy je - bliskie "przeterminowaniu". Firma która je kupiła czeka następnie kilka lat, a potem w majestacie prawa i z pomocą polskich sądów wszczyna postępowanie egzekucyjne, pomimo że - znowu w świetle prawa - pozwany wcale nie ma obowiązku takich należności spłacać. Tym bardziej - że często już dawno to zrobił...
Opiszę rzecz po kolei: firma A odsprzedaje firmie B szczegółowe dane swoich indywidualnych klientów którym zdarzyło się (albo i nie) opóźnić termin zapłaty za faktury. Dane zawierają: imię, nazwisko, pesel, adres zameldowania, etc. Istnieją także strony internetowe, na których można takie wierzytelności kupić.
Bardzo często jest tak, że klient swoje zaległości dawno zapłacił, ale to już nie zostało odnotowane w firmie która wierzytelności "kupiła". Typowy polski bajzel który powinien być traktowany jako działanie przestępcze. Firma która odkupiła wierzytelności za drobną część ich wartości czeka kilka lat, aż dług odpowiednio wzrośnie wskutek lichwiarskich odsetek, ale przede wszystkim po to - żeby klient który należność uregulował po prostu wyrzucił dowód zapłaty.
Jak wiadomo, takie dowody zapłaty za usługi telekomunikacyjne, które są świadczeniami okresowymi, należy przechowywać przez okres 3 lat, dłużej nie ma potrzeby bo po tym okresie i tak zgodnie z art. 118 kodeksu cywilnego który mówi: "Jeżeli przepis szczególny nie stanowi inaczej, termin przedawnienia wynosi lat dziesięć, a dla roszczeń o świadczenia okresowe oraz roszczeń związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej - trzy lata." należność się przedawnia i teoretycznie nikt nie ma prawa od nas żądać zapłaty takiego zobowiązania. Oczywiście - tak jest tylko w teorii.
A jak to wygląda w praktyce? Firmy windykacyjne posiadające dawno przeterminowane należności żerują na nieznajomości przepisów, najczęściej przez ludzi starszych. Wysyłają groźnie wyglądające pisma, często imitujące pisma z sądu z nagłówkami typu "NAKAZ ZAPŁATY!", itp., z żądaniem spłaty należności sprzed dobrych kilku lat. I taki dajmy na to starszy człowiek, który dowód zapłaty za rachunek sprzed 6-ciu lat wyrzucił 2 lata wcześniej, nie może udokumentować tego, że już raz za daną usługę zapłacił, a "postraszony" olbrzymimi konsekwencjami - płaci jeszcze raz tym razem już bezpośrednio na rachunek firmy windykacyjnej.
Pamiętajmy: od wydawania "nakazów zapłaty" - są w Polsce póki co ciągle jeszcze sądy, a nie jakieś śmieszne firemki. Nikt nie ma żadnego obowiązku na takie "nakazy" reagować, a jeżeli będą się powtarzać - należy zgłosić na policję podejrzenie próby wyłudzenia.
I wszystko byłoby proste gdyby nie fakt, że ostatnio polskie firemki windykacyjne zaprzęgły do swojej brudnej roboty... właśnie polskie sądy. To, co się najczęściej w tych sądach dzieje to już w ogóle jest śmiech na sali - byle nie sądowej - ale ciągle są to legalnie działające państwowe organy powoływane m.in. w celu rozstrzygania sporów. I te sądy, za stosowną opłatą, bez mrugnięcia okiem wydają nakazy zapłaty wierzytelności które już dawno uległy przedawnieniu.
Jak to możliwe w polskim państwie (bez)prawa? Bardzo prosto: polskie przepisy są jak wiadomo konstruowane tak, żeby mogły się wzajemnie wykluczać, być niespójne i niejasne, bowiem w mętnej wodzie lepiej ryby biorą... Tutaj kluczowym przepisem jest kolejny, tym razem 117 art. kodeksu cywilnego, który mówi:
"§ 1. Z zastrzeżeniem wyjątków w ustawie przewidzianych, roszczenia majątkowe ulegają przedawnieniu.
§ 2. Po upływie terminu przedawnienia ten, przeciwko komu przysługuje roszczenie, może uchylić się od jego zaspokojenia, chyba że zrzeka się korzystania z zarzutu przedawnienia. (...)".
Czyli: wiemy że roszczenia się przedawniają, wiemy po ilu latach, ale jednocześnie to wcale nie znaczy że nie można ich zgodnie z przepisami egzekwować, pomimo że są przedawnione. Mało tego, uda się wyegzekwować przedawnione roszczenie, jeżeli ten kogo ono dotyczy "zrzeknie się korzystania z zarzutu przedawnienia", innymi słowy - jeżeli dłużnik uzna że jest winny pieniądze, nawet po okresie kiedy ta należność się przedawniła, to można je zgodnie z prawem wyegzekwować.
Wszystko w porządku, wygląda to na rzecz dobrą, a jak to wygląda w polskiej praktyce? Ano zgoła inaczej: firma windykacyjna wysyła do sądu standardowe pisemko z żądaniem zapłaty, załączając "niezapłaconą" fakturę. Sąd z automatu zaocznie wydaje nakaz zapłaty - i tutaj UWAGA - przyznając jednak "pozwanemu" prawo do złożenia sprzeciwu od tego nakazu w terminie 14 dni. Co należy zrobić? Należy bezwzględnie taki sprzeciw złożyć powołując się na art. 118 kc wskazując, że termin zapłaty uległ przedawnieniu. Jeżeli tego nie zrobimy, to automatycznie jest to traktowane że... uznajemy wierzytelność! Ale co robi większość osób? Zaczyna w panice szukać dowodu zapłaty, który już kilka lat temu wylądował na śmietniku. Co robi firma windykacyjna? Po 14 dniach otrzymuje z sądu już prawomocny nakaz zapłaty, pomimo że formalnoprawnie należność się przecież przedawniła czy wręcz rachunek został już dawno zapłacony - i wysyła ten nakaz do komornika sądowego. A dalej - to już wiadomo, komornik w pierwszej kolejności zajmuje należności na poczet własnego wynagrodzenia, a potem egzekwuje należności dla wierzyciela.
Kto jest najwdzięczniejszą "ofiarą" dla tych firm windykacyjnych, sądów i komorników? Ludzie starsi, słabiej wykształceni, utrzymujący się z rent i emerytur. Starsi - a więc często obdarzeni olbrzymim poczuciem obowiązku regulowania swoich należności, pomimo że już raz je uregulowali, słabiej wykształceni - a więc nie wiedzący że żądania tego typu są często bezprawne, renciści i emeryci - a więc komornik nawet nie musi odwiedzać ich w domu żeby "odzyskać" pieniądze, bowiem wystarczy ze zajmie im comiesięczne świadczenie z ZUS.
Z ciekawostek: żeby było zabawniej, zdarza się nawet że przedstawiciel takiej firemki próbuje okłamywać osobę od której usiłuje wyłudzić nienależne żądanie, twierdząc np. że dana należność owszem, przedawnia się, ale nie po 3 latach od terminu zapłaty a np. po 3 latach od chwili gdy dana firma odsprzedała dług ;-)
I na koniec: oczywiście nie chcę generalizować, z pewnością są w Polsce firmy windykacyjne działające uczciwie i zgodnie z przepisami, które ścigają różnej maści kombinatorów. W przeważającej jednak większości - wg mnie wygląda to zupełnie inaczej...
Oczywiście - swoje długi, nawet "przedawnione", trzeba płacić. Ale NIE WOLNO! wyłudzać od ludzi spłaty zadłużenia, które albo nigdy nie istniało, albo już dawno zostało spłacone. Tymczasem - właśnie taki biznes jest coraz częstszą domeną polskich firm windykacyjnych...
sobota, 11 grudnia 2010
Spotkanie Opłatkowe dla Polonii w Cork
W sobotę, 11.12. b.r., z inicjatywy Stowarzyszenia MyCork, w St. Augustine's Church miało miejsce Spotkanie Opłatkowe dla Polonii w Cork.
W spotkaniu wzięli udział m.in. ks. Piotr Galus, Duszpasterz Polonii w Cork oraz ks. dr Wiktor Skworc, Biskup Diecezji Tarnowskiej. Warto dodać, że po raz pierwszy w historii Polonii w Cork polski biskup spotkał się z naszymi Rodakami w tym mieście. Po podzieleniu się opłatkiem - był czas na wspólne polskie kolędy oraz rozmowy przy kawie i ciastkach. Zdjęcia z Spotkania Opłatkowego dla Polonii w Cork znajdują się TUTAJ.
Poniżej - krótki filmik:
W spotkaniu wzięli udział m.in. ks. Piotr Galus, Duszpasterz Polonii w Cork oraz ks. dr Wiktor Skworc, Biskup Diecezji Tarnowskiej. Warto dodać, że po raz pierwszy w historii Polonii w Cork polski biskup spotkał się z naszymi Rodakami w tym mieście. Po podzieleniu się opłatkiem - był czas na wspólne polskie kolędy oraz rozmowy przy kawie i ciastkach. Zdjęcia z Spotkania Opłatkowego dla Polonii w Cork znajdują się TUTAJ.
/Powyżej: ks. Piotr Galus - Duszpasterz Polonii w Cork i ks. dr Wiktor Skworc - Biskup Diecezji Tarnowskiej/
Poniżej - krótki filmik:
piątek, 10 grudnia 2010
JABŁKO :-)
Dzisiaj w moim "sklepiku na rogu" nabyłem drogą kupna JABŁKO ;-)
Jak widać na zdjęciu powyżej, duże litery są w pełni uzasadnione. Dla właściwej skali porównania - po prawej mamy dwa inne, normalnych rozmiarów jabłka, a po lewej cytrynę i mandarynkę. JABŁEK było sporo, z wrażenia zapomniałem zapytać, co to za odmiana.
Bo że 100% Irish - to wiadomo na pewno ;-)
Jak widać na zdjęciu powyżej, duże litery są w pełni uzasadnione. Dla właściwej skali porównania - po prawej mamy dwa inne, normalnych rozmiarów jabłka, a po lewej cytrynę i mandarynkę. JABŁEK było sporo, z wrażenia zapomniałem zapytać, co to za odmiana.
Bo że 100% Irish - to wiadomo na pewno ;-)
czwartek, 9 grudnia 2010
Restauracje i bary w Cork: Louie Yang's Buffet
Coraz większą popularnością cieszą się w Cork miejsca z ofertą "płacisz raz, jesz ile chcesz". Należy do nich m.in. m.in. chińska knajpka "Louie Yang's Buffet" przy North Main Street.
W zależności od pory dnia zapłacimy tam 9,95 euro lub 11,95, dzieci - 5,90 euro. Jest to dobra oferta nie tyle może dla głodomorów, co dla osób chcących spróbować smak wielu dań. Jest też pewien wybór dla wegetarian ;-)
W zależności od pory dnia zapłacimy tam 9,95 euro lub 11,95, dzieci - 5,90 euro. Jest to dobra oferta nie tyle może dla głodomorów, co dla osób chcących spróbować smak wielu dań. Jest też pewien wybór dla wegetarian ;-)
Kalendarz FotoIrlandia.com
Jak już pisałem, znany portal FotoIrlandia.com wydał kalendarz ze zdjęciami z Irlandii, wykonanymi przez polskich fotografików.
Kalendarz w cenie 9,99 euro (lub 39,90zł) za sztukę można zamówić bezpośrednio na stronie portalu: http://www.fotoirlandia.com/kalendarz. Wysyłka do Irlandii lub Polski jest gratis.
Kalendarz w cenie 9,99 euro (lub 39,90zł) za sztukę można zamówić bezpośrednio na stronie portalu: http://www.fotoirlandia.com/kalendarz. Wysyłka do Irlandii lub Polski jest gratis.
wtorek, 7 grudnia 2010
The Fair Alternative
Przez trzy tygodnie grudnia w Cork trwa targ z wyrobami rękodzieła wystawianymi przez lokalnych artystów i rzemieślników.
Oprócz kupna unikatowych wyrobów, idealnych np. pod choinkę, można skosztować pysznej zupy, pieczywa, herbaty i kawy. The Fair Alternative ma miejsce w Unitarian Church przy Princes Street w Cork w dniach: 4, 5, 8, 9, 11, 17, 18-24 grudnia b.r.
/Powyżej: Rafał, nasz rodak, właściciel stoiska z biżuterią wystawionego podczas trwania The Fair Alternative/
Oprócz kupna unikatowych wyrobów, idealnych np. pod choinkę, można skosztować pysznej zupy, pieczywa, herbaty i kawy. The Fair Alternative ma miejsce w Unitarian Church przy Princes Street w Cork w dniach: 4, 5, 8, 9, 11, 17, 18-24 grudnia b.r.
niedziela, 5 grudnia 2010
Św. Mikołaj w Cork
Św. Mikołaj ponownie spotkał się z polskimi dziećmi w Cork ;-) Podobnie jak w zeszłym roku - przybył on na zaproszenie Stowarzyszenia MyCork.
Wszystkie grzeczne - i nie tylko ;-) - dzieci wzięły udział w mikołajkowej zabawie i otrzymały od św. Mikołaja prezent. Wstęp był bezpłatny, w trakcie spotkania kwestowano na pomoc w leczeniu 8-letniego Kacpra.
/Powyżej: filmik ze spotkania z św. Mikołajem/
Zdjęcia ze spotkania z św. Mikołajem znajdują się TUTAJ.
Wszystkie grzeczne - i nie tylko ;-) - dzieci wzięły udział w mikołajkowej zabawie i otrzymały od św. Mikołaja prezent. Wstęp był bezpłatny, w trakcie spotkania kwestowano na pomoc w leczeniu 8-letniego Kacpra.
/Powyżej: filmik ze spotkania z św. Mikołajem/
Zdjęcia ze spotkania z św. Mikołajem znajdują się TUTAJ.
Krakowski Salon Poezji w Cork (2)
Miłośnicy poezji spotkali się dzisiaj w Cork podczas kolejnego Krakowskiego Salonu Poezji. Tym razem słuchaliśmy wierszy Kornela Filipowicza czytanych przez Małgorzatę i Krzysztofa Zawadzkich.
Gospodarzem spotkania był Tomasz Manikowski. O pierwszym Krakowskim Salonie Poezji w Cork pisałem TUTAJ, kolejne spotkanie zostało zaplanowane na kwiecień przyszłego roku. /notka zostanie jeszcze rozszerzona/.
Zdjęcia z Krakowskiego Salonu Poezji w Cork znajdują się TUTAJ.
Gospodarzem spotkania był Tomasz Manikowski. O pierwszym Krakowskim Salonie Poezji w Cork pisałem TUTAJ, kolejne spotkanie zostało zaplanowane na kwiecień przyszłego roku. /notka zostanie jeszcze rozszerzona/.
Zdjęcia z Krakowskiego Salonu Poezji w Cork znajdują się TUTAJ.
sobota, 4 grudnia 2010
III Biesiada Śląska w Cork
Już po raz trzeci w Cork odbyła się Biesiada śląska organizowana przez Stowarzyszenie MyCork. Pomysłodawcą i koordynatorem "Biesiady Śląskiej" jest Adam Oleś.
Biesiada Śląska miała miejsce w piątek, 3 grudnia b.r., w pubie An Realt Dearg. Jej uczestnicy mogli m.in. skosztować chleba ze smalcem domowej roboty i kiszonym ogórkiem oraz kiełbasę z grilla, ale przede wszystkim posłuchać granej na żywo śląskiej - i nie tylko - muzyki.
Publiczność dopisała, impreza była bardzo udana :-) O poprzedniej "Biesiadzie Śląskiej" można przeczytać TUTAJ, a z kolei o "Biesiadzie Szantowej" - TUTAJ.
Biesiada Śląska miała miejsce w piątek, 3 grudnia b.r., w pubie An Realt Dearg. Jej uczestnicy mogli m.in. skosztować chleba ze smalcem domowej roboty i kiszonym ogórkiem oraz kiełbasę z grilla, ale przede wszystkim posłuchać granej na żywo śląskiej - i nie tylko - muzyki.
Publiczność dopisała, impreza była bardzo udana :-) O poprzedniej "Biesiadzie Śląskiej" można przeczytać TUTAJ, a z kolei o "Biesiadzie Szantowej" - TUTAJ.
Subskrybuj:
Posty (Atom)