W połowie lat 80-tych ub.w. Piotr Szulkin nakręcił znakomitą serię filmów s-f, jak "Golem", "O-Bi, O-Ba. Koniec cywilizacji" i "Wojna światów - Następne stulecie". "Ga, ga. Chwała bohaterom" z 1986 r. jest dopełnieniem tej trylogii.
Jak dowiadujemy się w trakcie filmu: "W XXI w. ludzkość stała się tak szczęśliwa, że nikt już nie chciał obierać trudnego zawodu kosmonauty. Dla zaspokojenia jednak odwiecznego człowieczego pędu ku nieznanym światom, znaleziono rozwiązanie. Rozwiązanie społecznie wartościowe i moralnie nieobojętnie. I tak próżnia wypełniła się rojem kosmicznych krążowników penitencjarnych." Innymi słowy: zdobywaniem kosmicznych przestworzy musieli zająć się więźniowie.
Fabuła: skazany "za krnąbrność" więzień Scope zostaje wysłany na nową planetę. Ku jego zdziwieniu, okazuje się ona zamieszkała, mało tego - jest on tam oczekiwany i podejmowany jako bohater. Szybko jednak zdaje sobie sprawę, że mieszkańcy mają w tym swój dość makabryczny cel...
To świetny polski film, można go interpretować co najmniej na kilku płaszczyznach: od najprostszej warstwy nieco zakręconej historyjki po bardzo metafizyczne kwestie. Oglądałem go już kilka razy i pewnie jeszcze kilka razy obejrzę, za każdym odkrywając coś nowego.
Wystąpiła w nim plejada najlepszych polskich aktorów, jak Daniel Olbrychski, Jerzy Stuhr, Katarzyna Figura, Leon Niemczyk, Krzysztof Majchrzak, Henryk Bista, Jerzy Trela, Jan Nowicki, Dorota Stalińska i Bożena Dykiel.
Piotr Szulkin udowodnił, że można kręcić świetne filmy, nawet osadzone w konwencji s-f, bez żadnych efektów specjalnych i przy ubogich rekwizytach. Szkoda, że teraz często mamy do czynienia z przerostem formy nad treścią.
Czy to nie mogłoby być odwrotnie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz