Dzisiaj obejrzałem "Milczącą gwiazdę", film w reżyserii Kurta Maetziga oparty na debiucie książkowym Stanisława Lema "Astronauci".
Dodam, że obejrzałem tylko dlatego, że jest to jedna z ekranizacji dzieł Lema. Pisarz nie lubił przenoszenia swoich powieści na ekran - i nie ma się co dziwić, zważywszy na fakt, że Lem był filozofem-futurologiem stosującym jedynie konwencję s-f. Nie jest łatwo przenieść filozoficzne rozważania na filmowy ekran, niemniej niektórzy reżyserzy porywali się na takie próby, z różnym zresztą skutkiem.
Powieść "Astronauci" została po raz pierwszy wydana w 1951 r. W 1959 r. nakręcono na jej podstawie "Milczącą gwiazdę", film produkcji polsko-niemieckiej, czy właściwie polsko-enerdowskiej.
Film opowiada o pierwszej ziemskiej wyprawie na Wenus. Cały obraz przesiąknięty jest moralizatorstwem, szczytnymi hasłami, etc., które jak teraz wiemy z perspektywy 50 lat od jego emisji - nie miały nic wspólnego z rzeczywistością. Niemniej, da się obejrzeć ;-)
Polecam głównie miłośnikom Lema oraz filmów s-f sprzed pół wieku ;-)
Świetny film!
OdpowiedzUsuńA wiesz, kto jest wielkim fanem tej książki?
Zajrzyj tu - http://www.czytampopolsku.pl/?page_id=707
:) I co Ty na to?
Szkoda, że nie jego śp. ojciec ;-)
OdpowiedzUsuń"Przekładaniec" - A.Wajdy Lem cenił chyba jako jedyną ekranizację swojej prozy
OdpowiedzUsuń"Milcząca Gwiazda" był jednym z dwóch pierwszych filmów (drugim była "Zakazana Planeta" tyt.oryg "Forbidden Planet") które obejrzałem maja bodajże 5-6 lat w połowie lat 70-tych na cz.b. telewizorze i pamietam je do dziś. To były dwa filmy wyemitowane przez komunistyczna TVP które zaraziły mnie bakcylem s-f.
OdpowiedzUsuńDzisiaj zupełnie przypadkowo, przegladając internetową wypożyczalnie filmów Netflix (www.netflix.com), natknąłem sie na "Milcząca Gwiazdę" ("Silen Star") w wersji z niemieckim dubbingiem. Film ma na szczęście angielskie napisy toteż nie znając niemieckiego z przyjemnością go obejrzałem po tak długiej przerwie i jestem pod wrażeniem tak sam wielkim jak wtedy kiedy miałem 6 lat.
Film, zapomniany przez polskie media także filmow a traktowany arogancko przez niektóre portale o tematyce filmu s-f bez zrozumienia ówczesnych realiów, jest tak naprawde perełka ówczesnej kinematografill światowej tego gatunku. Pomimo, że sam autor S.Lem nie odniósł sie do tej ekranizacji z zachwytem, film zasługuje na uznanie nie tylko ze wzgledu na walory wizualne które na ówczesne czasy były pierwowzorem takich filmów jak "Star Trek" który na marginesie powstał 5 lat po premierze "Milczacej Gwiazdy", ale także na bardziej wyrafinowane pseudo-naukowo dialogi które nie były mocną stroną ówczesnego kina s-f, szczególnie tego zza oceanu gdzie panowała moda na maksmalnie prostą fabułę z uproszczonymi do bólu dialogami za to z ogromna porcją akcji która miała wywrzeć na widzu jak największe wrażenie.
Oglądając dzisiaj "Milcząca Gwiazdę" ponownie po tak długiej przerwie byłem zaskoczony jak wiele fragmentów utkwiło mi w głowie oraz faktem że mogłem obejrzeć kolorową wersję tego filmu która moim zdaniem została "odświerzona" po latach bo wygląda wyśmienicie - nie gorzej niż odrestaurowane hollywódzkie dzieła z tamtych lat.
Moja uwagę zwróciły także niektóre sceny w filmie, które tak bardzo przypominaja mi filmy s-f kręcone ćwierć wieku później, np. szklany las wszczególności niby-drzewa wygladają łudząco podobnie do scenerii planety na które wyladował statek "Nostromo" w "Obcym - 8 pasarzeże" który przecież powstał 25 lat później. Inny przykład to wenusjańskie pajączki łudzaco podobne do krwiożerczych insektów z filmu "Zagubieni w kosmosie" z 1998 roku. Przykładów jest więcej, wystarczy tylko usiąśc wygodnie na fotelu z lampką dobrego koniaczku i obejrzeć "Silent Star" jeszcze raz. Pozdrawiam. Sławek z Florydy