Dzisiaj dostałem z Polski przesyłkę: najnowszą książkę Dariusza Rekosza: "Zamach na Muzeum Hansa Klossa". Okazało się, że zanim książka do mnie dotarła - zamachu na nią dopuścił się pracownik poczty. Nie wiem tylko której - polskiej czy irlandzkiej?
To nie jest pierwszy raz, rzecz jasna. Napiszę wręcz: co trzecia przesyłka o której wiem że została z Polski wysłana - nigdy do mnie nie dotarła a co druga dociera uszkodzona. Również w drugą stronę niektóre przesyłki i listy wysłane przeze mnie - były otwierane. Nawet ostatnio np. z jednej z wysłanych przeze mnie świątecznych kartek zniknął... opłatek. Nie wiem czy pocztowy złodziejaszek zapomniał był nabyć takowego przed Wigilią, czy raczej patrząc na irlandzką pieczątkę na znaczku liczył że ukryłem tam jakiś banknocik? Jedynie przesyłki rejestrowane docierają, odpukać, bez problemów...
Na szczęście tym razem sama książka dotarła w całości, chociaż, jak widać, z "przygodami". Biorę się za czytanie i wkrótce o niej napiszę :-)
Książka gruba - może ktoś myślał, że to plik banknotów? Albo nawet dwa pliki :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Kloss na okładce. Było się kogo bać :)
Pozdrawiam
To nie żaden zamach tylko fatalnie zapakowana przesyłka. Książka powinna być w kopercie bąbelkowej ewentualnie brzegi koperty można okleić taśmą klejącą...
OdpowiedzUsuńSpiskowe teorie...
;)
Kamila