Kolejny mój kulinarny sukces: bakłażan nadziewany ryżem z warzywami ;-)
Bakłażana wydrążyłem i ugotowałem na parze, do tego ugotowałem ryż i przysmażyłem na patelni cebulkę, pieczarki i paprykę. Ryż zmieszałem z warzywami i wypełniłem nim bakłażana.
Palce lizać ;-)
środa, 27 kwietnia 2011
wtorek, 26 kwietnia 2011
Garryvoe Beach
Stosunkowo blisko Cork znajduje się wiele plaż. Jedną z nich jest Garryvoe Beach. To rozległa plaża, idealna na długie spacery ;-)
/Powyżej:Garryvoe Beach/
Wesołe miasteczko w Cork
Wybrałem się do wesołego miasteczka, które właśnie gości w Cork. Przede wszystkim chciałem się "przejechać" na Diabelskim Młynie ;-)
Wesołe miasteczko które przyjechało do Cork to Funderland, które reklamuje się jako największy podróżny park rozrywki w Europie. W Cork miasteczko rozłożyło się w Ballintemple. Ze znajdujących się tam atrakcji będzie można skorzystać od 15 kwietnia do 2 maja b.r.
Wesołe miasteczko które przyjechało do Cork to Funderland, które reklamuje się jako największy podróżny park rozrywki w Europie. W Cork miasteczko rozłożyło się w Ballintemple. Ze znajdujących się tam atrakcji będzie można skorzystać od 15 kwietnia do 2 maja b.r.
sobota, 23 kwietnia 2011
Święcenie pokarmów w Cork
Dzisiaj w St. Augustine's Church /czyli tzw. "polskim kościele"/ Polacy w Cork, jak co roku od sześciu już lat, mogli poświęcić wielkanocne pokarmy.
Poświęcenie pokarmów odbywało się co godzinę od 10:00 do 17:00. Po raz pierwszy "oficjalne" wielkanocne święcenie pokarmów przez polskiego księdza w Cork odbyło się 15 kwietnia 2006 roku, wcześniej /jak pisałem 6 lat temu TUTAJ/ - jedynie nieliczni święcili pokarmy, prosząc o tę posługę irlandzkich księży, dla których jest to zwyczaj raczej mało znany w praktyce, bowiem w Irlandii nie ma takiej tradycji.
Poświęcenie pokarmów odbywało się co godzinę od 10:00 do 17:00. Po raz pierwszy "oficjalne" wielkanocne święcenie pokarmów przez polskiego księdza w Cork odbyło się 15 kwietnia 2006 roku, wcześniej /jak pisałem 6 lat temu TUTAJ/ - jedynie nieliczni święcili pokarmy, prosząc o tę posługę irlandzkich księży, dla których jest to zwyczaj raczej mało znany w praktyce, bowiem w Irlandii nie ma takiej tradycji.
piątek, 22 kwietnia 2011
Ryszard Kapuściński: Imperium
Kilka dni temu przeczytałem "Imperium" Kapuścińskiego.
W "Imperium" Kapuściński dokumentuje rozpad ZSRR, jednocześnie zamieszczając mnóstwo niezwykle interesujących szczegółów z zakresu historii, zwyczajów, ale także architektury, itp. dotyczących państw i narodów wchodzących w skład byłego sowieckiego imperium. Autor już wtedy pokazał rodzące się zagrożenia, z którymi wkrótce przyszło się zmierzyć byłym republikom które odzyskały niepodległość.
A poza tym - to pasjonująca lektura.
W "Imperium" Kapuściński dokumentuje rozpad ZSRR, jednocześnie zamieszczając mnóstwo niezwykle interesujących szczegółów z zakresu historii, zwyczajów, ale także architektury, itp. dotyczących państw i narodów wchodzących w skład byłego sowieckiego imperium. Autor już wtedy pokazał rodzące się zagrożenia, z którymi wkrótce przyszło się zmierzyć byłym republikom które odzyskały niepodległość.
A poza tym - to pasjonująca lektura.
czwartek, 21 kwietnia 2011
Automat dla jaj ;-)
Dzisiaj kolejny ciekawy automat jaki niedawno pojawił się w Cork - tym razem do sprzedaży jaj ;-)
Natknąłem się na niego w centrum handlowym na Blackpool. Jaja są oznaczone jak "free range eggs", czyli w teorii pochodzące od kur mogących swobodnie poruszać się po gospodarstwie, a nie trzymanych w klatkach. W teorii, bo w praktyce - różnie to bywa.
Przy okazji przypomniał mi się eksperyment jaki swego czasu przeprowadzono w Polsce, oglądałem go bodajże w jednej z Kronik Filmowych: na ruchliwej ulicy w Warszawie ustawiono pojemnik z jajkami oraz drugi na pieniądze. Napisano, że jest to "eksperymentalna sprzedaż jaj" i że jedno jajko kosztuje ileś tam złotych czy groszy, nie pamiętam. Należało podnieć pokrywę pojemnika, wziąć dowolną ilość jajek i obok wrzucić pieniądze.
Był to oczywiście test na uczciwość, który, jak nietrudno się domyśleć, został przez naszych Rodaków oblany: co drugi który sięgnął po jaja oszukiwał, bądź to nie płacąc tyle ile trzeba, lub zgoła nie płacąc w ogóle...
Natknąłem się na niego w centrum handlowym na Blackpool. Jaja są oznaczone jak "free range eggs", czyli w teorii pochodzące od kur mogących swobodnie poruszać się po gospodarstwie, a nie trzymanych w klatkach. W teorii, bo w praktyce - różnie to bywa.
Przy okazji przypomniał mi się eksperyment jaki swego czasu przeprowadzono w Polsce, oglądałem go bodajże w jednej z Kronik Filmowych: na ruchliwej ulicy w Warszawie ustawiono pojemnik z jajkami oraz drugi na pieniądze. Napisano, że jest to "eksperymentalna sprzedaż jaj" i że jedno jajko kosztuje ileś tam złotych czy groszy, nie pamiętam. Należało podnieć pokrywę pojemnika, wziąć dowolną ilość jajek i obok wrzucić pieniądze.
Był to oczywiście test na uczciwość, który, jak nietrudno się domyśleć, został przez naszych Rodaków oblany: co drugi który sięgnął po jaja oszukiwał, bądź to nie płacąc tyle ile trzeba, lub zgoła nie płacąc w ogóle...
środa, 20 kwietnia 2011
Lot awionetką nad hrabstwem Cork
Dzisiaj zwiedzałem hrabstwo Cork - z lotu ptaka ;-)
Mój znajomy właśnie robi w Cork kurs pilota. W tym celu musi wylatać sporo godzin. A że może zabierać ze sobą pasażerów - nie mogłem przepuścić takiej okazji.
Przed podróżą otrzymałem żółtą kamizelkę i słuchawki z mikrofonem, które wytłumiały hałas panujący w kabinie oraz umożliwiały swobodne porozumiewanie się z pilotem. Lecieliśmy przez godzinę, średnio na wysokości 500 m, m.in. nad latarnią morską w Old Head w Kinsale, nad Cobh, Blarney - no i Cork oczywiście. Warto było, wrażenia niezapomniane ;-)
Poniżej zamieszczam kilka zdjęć z tej podróży a tutaj znajduje się filmik na YT: LINK.
Mój znajomy właśnie robi w Cork kurs pilota. W tym celu musi wylatać sporo godzin. A że może zabierać ze sobą pasażerów - nie mogłem przepuścić takiej okazji.
Przed podróżą otrzymałem żółtą kamizelkę i słuchawki z mikrofonem, które wytłumiały hałas panujący w kabinie oraz umożliwiały swobodne porozumiewanie się z pilotem. Lecieliśmy przez godzinę, średnio na wysokości 500 m, m.in. nad latarnią morską w Old Head w Kinsale, nad Cobh, Blarney - no i Cork oczywiście. Warto było, wrażenia niezapomniane ;-)
Poniżej zamieszczam kilka zdjęć z tej podróży a tutaj znajduje się filmik na YT: LINK.
sobota, 16 kwietnia 2011
Sushi
Zrobiłem pierwsze w życiu sushi. Oczywiście - wegetariańskie ;-)
Aż dziwne, że nie zrobiłem tego wcześniej, bo przygotowanie jest w sumie banalnie proste. Na YT obejrzałem instruktażowy filmik, w Tesco kupiłem bambusową matkę pomocną przy zwijaniu sushi, ryż oraz nori - czyli sprasowane wodorosty w które zawija się ryż z dodatkami. W środku - znalazł się kiszony ogórek ;-) Do tego sojowy sos - i palce lizać. Następnym razem pomyślę też o wasabi i imbirze, na pierwszy raz chciałem spróbować czy w ogóle mi się uda.
I - udało się, chociaż może trochę niezbyt dobrze wygląda, ale - to pierwszy raz. Swoją drogą - placki ziemniaczane są bardziej skomplikowane ;-)
Aż dziwne, że nie zrobiłem tego wcześniej, bo przygotowanie jest w sumie banalnie proste. Na YT obejrzałem instruktażowy filmik, w Tesco kupiłem bambusową matkę pomocną przy zwijaniu sushi, ryż oraz nori - czyli sprasowane wodorosty w które zawija się ryż z dodatkami. W środku - znalazł się kiszony ogórek ;-) Do tego sojowy sos - i palce lizać. Następnym razem pomyślę też o wasabi i imbirze, na pierwszy raz chciałem spróbować czy w ogóle mi się uda.
I - udało się, chociaż może trochę niezbyt dobrze wygląda, ale - to pierwszy raz. Swoją drogą - placki ziemniaczane są bardziej skomplikowane ;-)
piątek, 15 kwietnia 2011
W co się bawić, w co się bawić...
W czasie deszczu dzieci się nudzą - śpiewał Kabaret Starszych Panów. W Irlandii pada stosunkowo często (a przynajmniej taka panuje obiegowa opinia), więc dzieci, często zresztą już dawno pełnoletnie, wynajdują sobie różne rozrywki.
Jedną z nich jest np. palenie samochodów. Trzeba przyznać, że płoną głównie auta starsze, co najmniej 10-letnie, chociaż od każdej reguły jak wiadomo są wyjątki.
Inną ulubioną zabawą części cork-owskiej młodzieży jest wrzucanie do przepływającej przez miasto rzeki Lee m.in. sklepowych wózków. Z powodu bliskości Morza Celtyckiego, w rzece widoczne są dość spore przypływy i odpływy. W czasie odpływu - można tam dojrzeć m.in. takie rzeczy jak na zdjęciu poniżej.
W takiej sytuacji nie pozostaje nic innego, niż zadedykować im piosenkę Wojciecha Młynarskiego "W co się bawić"...
Jedną z nich jest np. palenie samochodów. Trzeba przyznać, że płoną głównie auta starsze, co najmniej 10-letnie, chociaż od każdej reguły jak wiadomo są wyjątki.
Inną ulubioną zabawą części cork-owskiej młodzieży jest wrzucanie do przepływającej przez miasto rzeki Lee m.in. sklepowych wózków. Z powodu bliskości Morza Celtyckiego, w rzece widoczne są dość spore przypływy i odpływy. W czasie odpływu - można tam dojrzeć m.in. takie rzeczy jak na zdjęciu poniżej.
W takiej sytuacji nie pozostaje nic innego, niż zadedykować im piosenkę Wojciecha Młynarskiego "W co się bawić"...
środa, 13 kwietnia 2011
A Journey: Layers and Readings
W Cork Vision Centre trwa obecnie wystawa "A Journey: Layers and Readings", na której swoje prace prezentuje Tunde Toth, pochodząca z Węgier artystka.
Tunde Toth urodziła się na Węgrzech, w Irlandii praktykuje od 1998 r. W swoich pracach posługuje się posługuje się m.in. papierem, tkaniną, grafiką jak i tzw. drukiem suchą igła. Wystawę "A Journey: Layers and Readings" otworzył ambasador Węgier. Prace artystki można oglądać od 2 do 25 kwietnia b.r.
Tunde Toth urodziła się na Węgrzech, w Irlandii praktykuje od 1998 r. W swoich pracach posługuje się posługuje się m.in. papierem, tkaniną, grafiką jak i tzw. drukiem suchą igła. Wystawę "A Journey: Layers and Readings" otworzył ambasador Węgier. Prace artystki można oglądać od 2 do 25 kwietnia b.r.
niedziela, 10 kwietnia 2011
Uroczysta Msza Św. w Cork w I rocznicę Katastrofy Smoleńskiej
W I rocznicę Katastrofy Smoleńskiej w St. Augustine's Church w Cork ks. Piotr Galus odprawił uroczystą Mszę Św. Po mszy kościelna schola zaprezentowała program artystyczny złożony z patriotycznych pieśni. Krótki film z tego wydarzenia można zobaczyć na moim YT: LINK.
/Powyżej: schola w trakcie części artystycznej/
sobota, 9 kwietnia 2011
Solidarni 2010 i Krzyż
Jutro będzie pierwsza rocznica Katastrofy Smoleńskiej. W tym szczególnym dniu polecam dwa filmy: "Solidarni 2010" i jego kontynuację: "Krzyż". Obydwa filmy to głośne dokumenty Ewy Stankiewicz i Jana Pospieszalskiego.
W "Solidarni 2010" zarejestrowano wypowiedzi wielu ludzi którzy przyszli pod Pałac Prezydencki w Warszawie, żeby uczcić pamięć osób które zginęły w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem.
"Krzyż", będący kontynuacją poprzedniego filmu, wywarł na mnie znacznie większe wrażenie - przedstawia wydarzenia pod znanym Krzyżem na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, ustawionym przez harcerzy ku czci ofiar Katastrofy Smoleńskiej. To niezwykły, momentami wstrząsający dokument, pokazujący starcie dwóch światów. Są tam sceny których próżno by szukać w "oficjalnych" relacjach które przekazywały nam główne polskojęzyczne media z Polski, jak choćby atakowanie w nocy przez pijaną tłuszczę - przy kompletnej bierności policji - starszych ludzi spokojnie modlących się pod Krzyżem , sceny profanacji symboli i wydarzeń ważnych dla chrześcijan, itp. Jeżeli ci młodzi ludzie urządzający "radosne happeningi" pod Krzyżem to są właśnie ci "młodzi, wykształceni, z dużych miast" którzy wkrótce mają stanowić elitę RP, to jest to dla mnie szokujące...
Niektóre polskojęzyczne media oceniły te dokumenty jako "propagandowe". Ale ja polecam te filmy (a zwłaszcza "Krzyż") przede wszystkim dlatego, że znajdują się tam sceny których nie pokazały najpopularniejsze stacje telewizyjne w Polsce, nie pisały o nich największe portale, jak również najbardziej znane dzienniki prasowe. To przemilczenie niektórych faktów w mojej opinii jednoznacznie świadczy o dziennikarskiej rzetelności tych mediów.
Kilka słów refleksji: nigdy nie byłem zwolennikiem śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego jak i jego macierzystego PiS. Rzekłbym wręcz - wprost przeciwnie. Co oczywiście nie znaczy, że kiedykolwiek opowiedziałem się za PO. Prawdę pisząc, po 1989 r. nie było jeszcze żadnego Prezydenta RP z którym mógłbym się identyfikować, o którym mógłbym powiedzieć: "to jest mój Prezydent".
Niemniej dla mnie 10.04.2010 jest datą szczególną. Zginęło wtedy wiele osób które na trwałe zapisały się w historii RP. Jedne pozytywnie, inne - wprost przeciwnie. Ale dla mnie osobiście ten dzień z całą mocą uświadomił mi, jak ogromne pokłady manipulacji tkwią w polskojęzycznych mediach w Polsce. Wtedy zrozumiałem, chociaż przeczuwałem to od dawna, że polskojęzyczne media w Polsce nie mają za zadanie tego, do czego media są powołane - czyli rzetelnego przekazywania informacji społeczeństwu, ale wprost przeciwnie - są to PR-owe firmy realizują zadania wyznaczone im przez polityczną wierchuszkę. Polskojęzyczne media w Polsce - to w rzeczywistości propagandowe tuby tej czy innej partii politycznej. Do tego oczywiście dochodzą interesy ich właścicieli, czyli wydawców których główne siedziby znajdują się poza granicami RP.
W tym kontekście pisanie jakiś bzdur o "wolnych, niezależnych i obiektywnych mediach w Polsce" - zakrawa na ponury żart...
W "Solidarni 2010" zarejestrowano wypowiedzi wielu ludzi którzy przyszli pod Pałac Prezydencki w Warszawie, żeby uczcić pamięć osób które zginęły w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem.
"Krzyż", będący kontynuacją poprzedniego filmu, wywarł na mnie znacznie większe wrażenie - przedstawia wydarzenia pod znanym Krzyżem na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, ustawionym przez harcerzy ku czci ofiar Katastrofy Smoleńskiej. To niezwykły, momentami wstrząsający dokument, pokazujący starcie dwóch światów. Są tam sceny których próżno by szukać w "oficjalnych" relacjach które przekazywały nam główne polskojęzyczne media z Polski, jak choćby atakowanie w nocy przez pijaną tłuszczę - przy kompletnej bierności policji - starszych ludzi spokojnie modlących się pod Krzyżem , sceny profanacji symboli i wydarzeń ważnych dla chrześcijan, itp. Jeżeli ci młodzi ludzie urządzający "radosne happeningi" pod Krzyżem to są właśnie ci "młodzi, wykształceni, z dużych miast" którzy wkrótce mają stanowić elitę RP, to jest to dla mnie szokujące...
Niektóre polskojęzyczne media oceniły te dokumenty jako "propagandowe". Ale ja polecam te filmy (a zwłaszcza "Krzyż") przede wszystkim dlatego, że znajdują się tam sceny których nie pokazały najpopularniejsze stacje telewizyjne w Polsce, nie pisały o nich największe portale, jak również najbardziej znane dzienniki prasowe. To przemilczenie niektórych faktów w mojej opinii jednoznacznie świadczy o dziennikarskiej rzetelności tych mediów.
Kilka słów refleksji: nigdy nie byłem zwolennikiem śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego jak i jego macierzystego PiS. Rzekłbym wręcz - wprost przeciwnie. Co oczywiście nie znaczy, że kiedykolwiek opowiedziałem się za PO. Prawdę pisząc, po 1989 r. nie było jeszcze żadnego Prezydenta RP z którym mógłbym się identyfikować, o którym mógłbym powiedzieć: "to jest mój Prezydent".
Niemniej dla mnie 10.04.2010 jest datą szczególną. Zginęło wtedy wiele osób które na trwałe zapisały się w historii RP. Jedne pozytywnie, inne - wprost przeciwnie. Ale dla mnie osobiście ten dzień z całą mocą uświadomił mi, jak ogromne pokłady manipulacji tkwią w polskojęzycznych mediach w Polsce. Wtedy zrozumiałem, chociaż przeczuwałem to od dawna, że polskojęzyczne media w Polsce nie mają za zadanie tego, do czego media są powołane - czyli rzetelnego przekazywania informacji społeczeństwu, ale wprost przeciwnie - są to PR-owe firmy realizują zadania wyznaczone im przez polityczną wierchuszkę. Polskojęzyczne media w Polsce - to w rzeczywistości propagandowe tuby tej czy innej partii politycznej. Do tego oczywiście dochodzą interesy ich właścicieli, czyli wydawców których główne siedziby znajdują się poza granicami RP.
W tym kontekście pisanie jakiś bzdur o "wolnych, niezależnych i obiektywnych mediach w Polsce" - zakrawa na ponury żart...
piątek, 8 kwietnia 2011
FirmawIrlandii.pl
Od 2010 r. działa nowy portal www.firmawirlandii.pl adresowany do Polonii w Irlandii, którego głównym zadaniem jest publikowanie wszelkich informacji niezbędnych do założenia i prowadzenia własnej firmy na Zielonej Wyspie.
Jak pisze właściciel portalu p. Tomasz Gregorczyk: "Ideą portalu jest zebranie w jednym miejscu wszystkich najważniejszych informacji potrzebnych do prowadzenia własnej firmy w Irlandii oraz pokazanie Polaków, którzy nie bali się zaryzykować i postawili na swoim otwierając własne biznesy. Dowiesz się tutaj jak załatwić wszelkie formalności podczas zakładania firmy, jak i gdzie starać się o dotacje oraz różnego rodzaju pomoc niezbędną przy prowadzeniu swojej firmy na wyspie."
Wszyscy chętni do współpracy przy tworzeniu portalu są mile widziani.
Jak pisze właściciel portalu p. Tomasz Gregorczyk: "Ideą portalu jest zebranie w jednym miejscu wszystkich najważniejszych informacji potrzebnych do prowadzenia własnej firmy w Irlandii oraz pokazanie Polaków, którzy nie bali się zaryzykować i postawili na swoim otwierając własne biznesy. Dowiesz się tutaj jak załatwić wszelkie formalności podczas zakładania firmy, jak i gdzie starać się o dotacje oraz różnego rodzaju pomoc niezbędną przy prowadzeniu swojej firmy na wyspie."
Wszyscy chętni do współpracy przy tworzeniu portalu są mile widziani.
środa, 6 kwietnia 2011
Derek Garvey: A Century Of Irish Ads
W bibliotece w Cork natknąłem się na kolejną perełkę: "A Century Of Irish Ads" - czyli omówienie irlandzkich reklam jakie ukazywały się w XX w.
W solidnie wydanej książce z 2000 r. autor omawia setki reklam jakie ukazały się w irlandzkiej prasie i telewizji w ciągu całego ub.w. Oczywiście najważniejsze są ilustracje z reprodukcjami reklam - od 1905 r. po ostatni tydzień XX wieku.
Dobrze pokazuje to m.in. zmianę obyczajów: np. reklamy papierosów w latach 60 i 70-tych i nawoływanie do niepalenia w latach 80-tych ub.w. Ale nie tylko, rzecz jasna. Świetną rzeczą jest to że możemy zobaczyć jakie reklamy oglądali Irlandczycy poprzez kolejne dekady XX wieku.
W solidnie wydanej książce z 2000 r. autor omawia setki reklam jakie ukazały się w irlandzkiej prasie i telewizji w ciągu całego ub.w. Oczywiście najważniejsze są ilustracje z reprodukcjami reklam - od 1905 r. po ostatni tydzień XX wieku.
Dobrze pokazuje to m.in. zmianę obyczajów: np. reklamy papierosów w latach 60 i 70-tych i nawoływanie do niepalenia w latach 80-tych ub.w. Ale nie tylko, rzecz jasna. Świetną rzeczą jest to że możemy zobaczyć jakie reklamy oglądali Irlandczycy poprzez kolejne dekady XX wieku.
wtorek, 5 kwietnia 2011
Marsz Wyzwolicieli
"Marsz Wyzwolicieli" w reż. Grzegorza Brauna to interesujący dokument o byłym ZSRR. W filmie występuje m.in. Wiktor Suworow, historyk i były oficer GRU, który dokumentuje tezę że to Stalin przygotowywał się do napaści na Niemcy, został jednak przez nich wyprzedzony.
Dotychczas obowiązująca wersja historii, a przynajmniej taka jaką mnie uczono w szkole, była taka że Niemcy, realizując plan "Barbarossa", 22 czerwca 1941 r. zdradziecko napadły na swojego sojusznika z którym zawarły pakt o nieagresji i z którym wcześniej z kolei wspólnie napadły na Polskę we wrześniu 1939 r. Sowieci nie byli do wojny gotowi, zostali zaskoczeni, nie posiadali odpowiedniego uzbrojenia, itp. Jednak Suworow stawia i umiejętnie dokumentuje inną tezę: Sowiecki Sojuz był całkowicie przygotowany do wojny, tyle - że do wojny zaczepnej prowadzonej na terytorium innych państw, a nie do obrony na terenie swojego kraju - i to było powodem początkowych klęsk Sowietów.
Inaczej prowadzi się działania wojenne gdy jest się agresorem a inaczej - gdy jest się obrońcą. Inaczej szkoli się żołnierzy do ataku, inaczej - do obrony. Innego sprzętu używa się do ataku - innego do obrony. Itd., itp. Plan Stalina, wg Suworowa, był prosty: najpierw pozwolić się wykrwawić w wojnie państwom europejskim, a następnie "wyzwolić" je wszystkie zaprowadzając jednocześnie komunizm. Co zresztą, w dużej części, mu się udało...
Jak twierdzi Wiktor Suworow - ZSRR już od wczesnych lat 30-tych ub.w. szkolił swoich obywateli do wojny zaczepnej, chociaż oczywiście sowiecka propaganda twierdziła że chodzi wyłącznie o obronę. Propaganda, która odcisnęła głębokie piętno na idących w bój sołdatach a które to piętno noszą do dzisiaj uczestnicy tamtych wydarzeń, jak choćby jeden z dziadków - kombatantów który w jednej scenie przyznaje że we wrześniu 1939 r. jechał w czołgu "na polskie miasto Przemyśl", aby w kolejnej scenie energicznie zaprzeczyć że Sowieci napadli na Polskę... Zresztą, pomimo że ZSRR formalnie już nie ma od 20 lat, sowiecka propaganda trwa nadal, o czym możemy się przekonać choćby wysłuchując współczesnej lekcji historii jaką pobierają rosyjskie dzieci.
Dobry film, sporo archiwalnych materiałów. Polecam.
Dotychczas obowiązująca wersja historii, a przynajmniej taka jaką mnie uczono w szkole, była taka że Niemcy, realizując plan "Barbarossa", 22 czerwca 1941 r. zdradziecko napadły na swojego sojusznika z którym zawarły pakt o nieagresji i z którym wcześniej z kolei wspólnie napadły na Polskę we wrześniu 1939 r. Sowieci nie byli do wojny gotowi, zostali zaskoczeni, nie posiadali odpowiedniego uzbrojenia, itp. Jednak Suworow stawia i umiejętnie dokumentuje inną tezę: Sowiecki Sojuz był całkowicie przygotowany do wojny, tyle - że do wojny zaczepnej prowadzonej na terytorium innych państw, a nie do obrony na terenie swojego kraju - i to było powodem początkowych klęsk Sowietów.
Inaczej prowadzi się działania wojenne gdy jest się agresorem a inaczej - gdy jest się obrońcą. Inaczej szkoli się żołnierzy do ataku, inaczej - do obrony. Innego sprzętu używa się do ataku - innego do obrony. Itd., itp. Plan Stalina, wg Suworowa, był prosty: najpierw pozwolić się wykrwawić w wojnie państwom europejskim, a następnie "wyzwolić" je wszystkie zaprowadzając jednocześnie komunizm. Co zresztą, w dużej części, mu się udało...
Jak twierdzi Wiktor Suworow - ZSRR już od wczesnych lat 30-tych ub.w. szkolił swoich obywateli do wojny zaczepnej, chociaż oczywiście sowiecka propaganda twierdziła że chodzi wyłącznie o obronę. Propaganda, która odcisnęła głębokie piętno na idących w bój sołdatach a które to piętno noszą do dzisiaj uczestnicy tamtych wydarzeń, jak choćby jeden z dziadków - kombatantów który w jednej scenie przyznaje że we wrześniu 1939 r. jechał w czołgu "na polskie miasto Przemyśl", aby w kolejnej scenie energicznie zaprzeczyć że Sowieci napadli na Polskę... Zresztą, pomimo że ZSRR formalnie już nie ma od 20 lat, sowiecka propaganda trwa nadal, o czym możemy się przekonać choćby wysłuchując współczesnej lekcji historii jaką pobierają rosyjskie dzieci.
Dobry film, sporo archiwalnych materiałów. Polecam.
niedziela, 3 kwietnia 2011
Spotkanie członków grupy fotograficznej F/16
Dzisiaj członkowie Polonijnej Grupy Fotograficznej F/16 spotkali się w pubie Franciscan Well Brewery w Cork, aby przedstawić i przedyskutować plan swoich działań na najbliższe miesiące.
W trakcie spotkania lider F/16 Vito Werner przedstawił m.in. plan zorganizowania wystawy fotograficznej w związku ze zbliżającą się rocznicą powstania grupy (o założeniu grupy pisałem TUTAJ). Członkowie grupy mają zaprezentować na niej swoje najlepsze prace. Wystawa będzie miała miejsce najprawdopodobniej w październiku b.r.
Zaplanowano także rodzinne plenery fotograficzne, w których będą mogli wziąć udział członkowie F/16 wraz z rodzinami. Najbliższy taki zorganizowany plener ma odbyć się w czerwcu b.r. w Waterford, podczas Waterford Tall Ships Festival, kiedy będzie miał miejsce zlot żaglowców.
Zaplanowano również organizowanie cyklicznego wyboru "Zdjęcia Miesiąca" spośród prac członków grupy, i tak dla przykładu w kwietniu tematem realizowanych prac ma być "Wiosna", w czerwcu - "Młodość", w sierpniu - "Mokro, mokro, mokro", w październiku - "Czas", a w grudniu - "Cicha Noc", w pozostałe miesiące tematyka prac jest dowolna.
Kolejne spotkanie członków grupy jest zaplanowane na niedzielę, 8 maja b.r. o godz. 19.00 w pubie Franciscan Well Brewery. Tematem rozmowy na spotkaniu będą m.in. prawne aspekty publikacji zdjęć.
Wszystkie osoby które mają przynajmniej podstawowe pojęcie o fotografii są zaproszone do przystąpienia do F/16. Strona www F16 znajduje się tutaj: www.f16cork.org.
W trakcie spotkania lider F/16 Vito Werner przedstawił m.in. plan zorganizowania wystawy fotograficznej w związku ze zbliżającą się rocznicą powstania grupy (o założeniu grupy pisałem TUTAJ). Członkowie grupy mają zaprezentować na niej swoje najlepsze prace. Wystawa będzie miała miejsce najprawdopodobniej w październiku b.r.
Zaplanowano także rodzinne plenery fotograficzne, w których będą mogli wziąć udział członkowie F/16 wraz z rodzinami. Najbliższy taki zorganizowany plener ma odbyć się w czerwcu b.r. w Waterford, podczas Waterford Tall Ships Festival, kiedy będzie miał miejsce zlot żaglowców.
Zaplanowano również organizowanie cyklicznego wyboru "Zdjęcia Miesiąca" spośród prac członków grupy, i tak dla przykładu w kwietniu tematem realizowanych prac ma być "Wiosna", w czerwcu - "Młodość", w sierpniu - "Mokro, mokro, mokro", w październiku - "Czas", a w grudniu - "Cicha Noc", w pozostałe miesiące tematyka prac jest dowolna.
Kolejne spotkanie członków grupy jest zaplanowane na niedzielę, 8 maja b.r. o godz. 19.00 w pubie Franciscan Well Brewery. Tematem rozmowy na spotkaniu będą m.in. prawne aspekty publikacji zdjęć.
Wszystkie osoby które mają przynajmniej podstawowe pojęcie o fotografii są zaproszone do przystąpienia do F/16. Strona www F16 znajduje się tutaj: www.f16cork.org.
piątek, 1 kwietnia 2011
Grindhouse: Planet Terror i Death Proof
Wczoraj obejrzałem gratkę dla miłośników starego dobrego kina klasy B: dwa współczesne filmy stylizowane na lata 60-te ub.w. Plus film, który miał być tylko fikcyjnym trailerem pomiędzy nimi.
Jak pisałem w notce "Kino klasy B", w USA w połowie ub.w. bardzo popularne były podwójne seanse filmowe, gdzie za cenę jednego biletu można było obejrzeć dwa filmy. W 2007 r. Quentin Tarantino i Robert Rodríguez w swoistym hołdzie produkcjom klasy B zrealizowali projekt "Grindhouse", czyli nakręcili filmową dylogię składającą się z "Planet Terror" (reż. Robert Rodríguez) i "Death Proof" (reż. Quentin Tarantino). Dodatkowo, projekcję obydwu filmów przedzielały trailery zapowiadające inne - fikcyjne - obrazy, również utrzymane w tym klimacie, tj.: Machete, Werewolf Women Of The SS, Don't i Thanksgiving, a pomiędzy tymi trailerami rzekomych filmów - umieszczono nawet reklamę fikcyjnej restauracji ;-)
Niestety, tak było tylko w kinach amerykańskich, w pozostałych - w tym i w Polsce, "Planet Terror" i "Death Proof" wyświetlono jako dwa oddzielne obrazy (w dodatku - w odwrotnej kolejności) rujnując tym samym zamysł twórców projektu "Grindhouse". Taką decyzję podjęto rzekomo z tego powodu, że poza USA widzowie nie przyzwyczajeni są do podwójnych seansów kinowych, ale inni twierdzą że lepiej jest sprzedać dwa bilety do kina - niż jeden...
Z ciekawostek: fikcyjny początkowo trailer filmu "Machete" tak się spodobał reżyserowi (ponownie Robert Rodríguez), że postanowił jednak go zrealizować w całości. "Machete" (polski tytuł: "Maczeta") to opowieść o meksykańskim emigrancie w USA, byłym policjancie, który wszedł w konflikt z senatorem oraz z szefem mafii narkotykowej i jak łatwo się domyśleć, swoje problemy rozwiąże tytułową maczetą.
"Planet Terror" to kolejna, ale udana wariacja na temat zombie a "Death Proof" to opowieść o kaskaderze - psychopacie mordującym swoje ofiary za pomocą odpowiednio wzmocnionego auta. Akcja obydwu filmów składających się na cykl "Grindhouse" dzieje się współcześnie, ale zostały stylizowane tak, żeby przypominały filmy wyświetlane w kinie w latach 60-tych ub.w. Mamy więc pozory skaczącego czasami obrazu, zarysowania i zabrudzenia filmowej taśmy a nawet zerwania rolki z filmem (oczywiście - w scenie seksu ;-). I mnóstwo odwołań do innych amerykańskich filmów z połowy ub.w.
Wg mnie - "Grindhouse" to projekt bardzo udany, zrealizowany przez utalentowanych reżyserów i aktorów, a dla fanów kina klasy B - to wręcz lektura obowiązkowa ;-)
Jak pisałem w notce "Kino klasy B", w USA w połowie ub.w. bardzo popularne były podwójne seanse filmowe, gdzie za cenę jednego biletu można było obejrzeć dwa filmy. W 2007 r. Quentin Tarantino i Robert Rodríguez w swoistym hołdzie produkcjom klasy B zrealizowali projekt "Grindhouse", czyli nakręcili filmową dylogię składającą się z "Planet Terror" (reż. Robert Rodríguez) i "Death Proof" (reż. Quentin Tarantino). Dodatkowo, projekcję obydwu filmów przedzielały trailery zapowiadające inne - fikcyjne - obrazy, również utrzymane w tym klimacie, tj.: Machete, Werewolf Women Of The SS, Don't i Thanksgiving, a pomiędzy tymi trailerami rzekomych filmów - umieszczono nawet reklamę fikcyjnej restauracji ;-)
Niestety, tak było tylko w kinach amerykańskich, w pozostałych - w tym i w Polsce, "Planet Terror" i "Death Proof" wyświetlono jako dwa oddzielne obrazy (w dodatku - w odwrotnej kolejności) rujnując tym samym zamysł twórców projektu "Grindhouse". Taką decyzję podjęto rzekomo z tego powodu, że poza USA widzowie nie przyzwyczajeni są do podwójnych seansów kinowych, ale inni twierdzą że lepiej jest sprzedać dwa bilety do kina - niż jeden...
Z ciekawostek: fikcyjny początkowo trailer filmu "Machete" tak się spodobał reżyserowi (ponownie Robert Rodríguez), że postanowił jednak go zrealizować w całości. "Machete" (polski tytuł: "Maczeta") to opowieść o meksykańskim emigrancie w USA, byłym policjancie, który wszedł w konflikt z senatorem oraz z szefem mafii narkotykowej i jak łatwo się domyśleć, swoje problemy rozwiąże tytułową maczetą.
"Planet Terror" to kolejna, ale udana wariacja na temat zombie a "Death Proof" to opowieść o kaskaderze - psychopacie mordującym swoje ofiary za pomocą odpowiednio wzmocnionego auta. Akcja obydwu filmów składających się na cykl "Grindhouse" dzieje się współcześnie, ale zostały stylizowane tak, żeby przypominały filmy wyświetlane w kinie w latach 60-tych ub.w. Mamy więc pozory skaczącego czasami obrazu, zarysowania i zabrudzenia filmowej taśmy a nawet zerwania rolki z filmem (oczywiście - w scenie seksu ;-). I mnóstwo odwołań do innych amerykańskich filmów z połowy ub.w.
Wg mnie - "Grindhouse" to projekt bardzo udany, zrealizowany przez utalentowanych reżyserów i aktorów, a dla fanów kina klasy B - to wręcz lektura obowiązkowa ;-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)