Strony

sobota, 14 maja 2011

Koniec ery multikulti?

Wielka Brytania, Francja i Niemcy ustami swoich przywódców ogłosiły fiasko polityki "multikulti". Czy Polska wyciągnie lekcję z ich doświadczeń, czy będziemy woleli sami popełnić błędy wcześniej poczynione przez te kraje?

"Multikulti" - to skrótowe określenie wielokulturowości, gdzie w ramach jednego państwa żyją ludzie o różnym pochodzeniu narodowym, etnicznym i religijnym, przy założeniu że wszystkie kultury i religie są równe i tak samo traktowane przez państwo. Niestety, pomimo wpompowania gigantycznych pieniędzy w realizację różnego rodzaju multikulti projektów, coraz wyraźniej widać że ta polityka się nie sprawdza i nie może się udać.

Powód jest prosty: trzeba mieć odwagę, skończyć z polityczną poprawnością i powiedzieć sobie jasno, że wszystkie ludzkie rasy są równe, ale kultury - już niekoniecznie. Nie można stawiać znaku równości pomiędzy kulturą który szczyci się prawami człowieka, wolności jednostki wraz z prawem do swobodnego wyboru religii - lub jej braku, a kulturą w której dopuszczane są "honorowe zabójstwa", przemoc domowa usankcjonowana "świętymi nakazami", itp. Niestety, większość zachodnich polityków przez dłuższy czas zamykała na to oczy udając że nie ma problemu, gdy tymczasem problem, wraz z napływem rodzin imigrantów, stawał się coraz większy.

Wszystko zaczęło się wraz z praktycznie niekontrolowanym napływem do krajów zachodnich imigrantów z zupełnie innego kręgu kulturowego. Bogate kraje zachodnie potrzebowały rąk do pracy. Nie mogąc sięgnąć po Europejczyków więzionych za Żelazną Kurtyną, sprowadzili robotników z innych krajów, a często i kontynentów. Ci mieli zrobić swoje, a później odejść, czyli wrócić do swoich krajów, przynajmniej tak miało się stać według wydumanych koncepcji polityków państw korzystających z tej taniej siły roboczej.

Stalo się jednak inaczej: imigranci zaczęli ściągać swoje rodziny, w nowym kraju zaczęły się rodzić ich dzieci, a kiedy ekonomia wyhamowała i zaczęto redukować miejsca pracy - skorzystali z nabytych uprawnień przechodząc na zasiłki. Czyli wyglądało to dokładnie tak, jak obecnie w przypadku Polaków m.in. w Irlandii czy Wielkiej Brytanii. Tyle tylko, że jest olbrzymia różnica pomiędzy emigrantem z Polski w Irlandii, gdzie jest to w rzeczywistości ten sam krąg kulturowy, a emigrantem z państwa leżącego poza Europą, gdzie różnice mogą być (i najczęściej bywają) dość znaczne. Polacy nie stanowią żadnego problemu np. dla państwa irlandzkiego. Integrujemy się niemal wzorcowo bowiem kształtowała nas ta sama europejska kultura. Nie domagamy się jakiś specjalnych praw dla siebie, budowy innych świątyń, itp. Nie wychodzimy protestować na ulicę, nie podpalamy samochodów, nie demolujemy sklepów. Oczywiście, zawsze się jakaś czarna owca trafi, ale to z reguły wyjątek potwierdzający regułę.

Niestety, gdy dochodzi do zderzenia dwóch różnych kultur - już nie jest tak różowo. Pół biedy, gdy imigranci przynajmniej starają się asymilować i uznawać prawa i obyczaje kraju który ich gości. Problemy zaczynają się wtedy, gdy te prawa są odrzucone, a w ich miejsce stosowane prawa obowiązujące gdzieś w ich rodzinnych wioskach w odległej części świata. Najgorzej zaś jest, kiedy te plemienne prawa stoją w jawnej opozycji wobec praw i obyczajów obowiązujących w Europie.

W Polsce ten problem nie jest jeszcze tak widoczny jak w Wielkiej Brytanii, Francji czy Niemczech, głównie ze względu na stosunkowo niewielki procent populacji osób z innego kręgu kulturowego obecnie żyjących w naszej ojczyźnie. Było to spowodowane najpierw przez oddzielającą nas od innych państw Żelazną Kurtynę, a obecnie - przez, co tu kryć, powszechną biedę maskowaną krzykliwymi neonami. Emigruje się do krajów bogatych, a nie biednych, w dodatku rządzonych przez dawną oligarchię komunistycznych bonzów.

Ale od kiedy Polska weszła do Unii Europejskiej, sytuacja nieco się zmieniła. Będąc obywatelem jednego z państw UE można bez trudu podróżować po całej Europie, granice praktycznie przestają istnieć. Toteż i nasz kraj stał się celem wyjazdu dla wielu osób. I wkrótce pojawiły się problemy, jak np. te w wielu ośrodkach dla uchodźców w Polsce, którzy to uchodźcy często za nic mają sobie prawa gościnności. Tak na marginesie trzeba wyraźnie zaznaczyć, że owi "uchodźcy" są najczęściej takimi tylko z nazwy. To są najczęściej osoby do których znacznie bardziej pasuje określenie "emigrantów zarobkowych", a nie rzeczywistych uchodźców prześladowanych w swoich krajach. A kiedy tubylcza polska ludność zaczyna się buntować przeciwko takiemu "sąsiedztwu", to polskojęzyczne media doczepiają im łatkę ksenofobów i rasistów...

Takie same łatki ksenofobów i rasistów otrzymują obecnie Słowacy, którzy ostatnio na potęgę stawiają mury oddzielające od nich ich romskich sąsiadów. Zaczęło się to w latach 90-tych ub.w., po podniesieniu larum przez lewackie media budowy wstrzymano. Teraz, w ciągu ostatnich kilku lat, wrócono do stawiania murów i to co najmniej ze zdwojoną siłą. Zanim jednak znowu potępimy Słowaków, zastanówmy się, dlaczego oni te mury stawiają? Może jednak mają ważne dla siebie powody - i wcale nie chodzi tutaj o żadną ksenofobię czy rasizm? Może oni wcale nie odgradzają od Romów, tylko od osób wychowanych w zupełnie innym kręgu kulturowym, które to osoby rządzą się swoimi prawami?

Ustalmy jeszcze raz: wszystkie ludzkie rasy są równe, ale nie wszystkie kultury mogą pokojowo współistnieć obok siebie, wbrew twierdzeniom lansowanym przez lewackie media czy niektóre organizacje działające za pieniądze podatników na rzecz pochodzących spoza Europy imigrantów. Eksperyment o nazwie "multikulti" się nie sprawdził, pomimo wpompowania w niego wielu miliardów euro zabranych z kieszeni Europejczyków. Nie ma w Europie miejsca na getta, natomiast jest miejsce na wspólne zgodne życie wielu grup imigrantów z całego świata zgodnie z prawami i zwyczajami kraju w którym zamieszkali. Nie ma w Europie miejsca na wrogą odmienność, chociaż jest mnóstwo miejsca na przyjazną różnorodność.

I im szybciej polscy politycy wyciągną wnioski z doświadczeń krajów, które fazę fascynacji "multikulti" boleśnie odczuły na sobie, tym lepiej dla Polski, Polaków - i coraz liczniej przybywających także do naszej Ojczyzny imigrantów.

6 komentarzy:

  1. Panie Piotrze
    Proszę o uzasadnienie tezy, którą zawarł Pan w pierwszym zdaniu. Kto ogłosił fiasko "multikulti", gdzie i kiedy? Być może nie śledzę wydarzeń tak dokładnie, a temat jest interesujący.
    Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  2. Sprawa nie jest "świeża", ma już ładnych parę miesięcy. Pisało o tym większość mediów. Tak na szybko: http://www.rp.pl/artykul/9102,612449_Kleska_integracji_w_Europie_.html czy też: http://wyborcza.pl/1,76842,9062188,Cameron__Muzulmanie_sie_nie_integruja__Awantura.html - i sporo innych, rzecz jasna.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Piotrze, świetnie napisane. Nie będę się rozpisywać, bo mam identyczny pogląd na tę sprawę.

    Mam też dość politycznej poprawności i naiwnej wiary niektórych ludzi, że "multikulti" nie niesie ze sobą żadnego ryzyka. Czasami mam ochotę zafundować takim osobnikom ekscytującą wycieczkę do "francuskiej" Marsylii. Może wizyta w - dajmy na to - La Canebiere zmieniłaby ich poglądy na pewne sprawy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam sie Piotrus. Slowo kultura natomiast zastapilbym slowem religia. To jest realny problem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za przytoczone artykuły, stuck ma trochę racji: chrześcijaństwo przegrywa z ekspansywnym islamem, pewnie już się pojawiła teoria o żydowskim spisku... Taki żart, hah
    Jednak zdanie o Polakach w Irlandii: "Integrujemy się niemal wzorcowo bowiem kształtowała nas ta sama europejska kultura." mnie zdumiało biorąc pod uwagę każdego z nas z osobna, jak i organizacje polonijne w Cork. Tu i tu daleko do wzorca integracji...

    OdpowiedzUsuń
  6. Wg mnie, integrujemy się jednak dobrze, a już na pewno drugie pokolenie Rodaków, urodzonych w Irlandii bądź przybyłych tutaj z rodzicami w wieku kilku lat, będzie zintegrowane praktycznie w 100%, w przeciwieństwie do drugiego pokolenia imigrantów spoza Europy w dajmy na to - Francji, Niemczech czy Wielkiej Brytanii.

    OdpowiedzUsuń