Królowa Elżbieta II przybyła do Irlandii na zaproszenie prezydent Mary McAleese. Z tego co widziałem w tv, po wyjściu z samolotu ubrana była "na zielono", oddając tym samym cześć Zielonej Wyspie. Podobnie było również przy wejściu do samolotu już w Cork. W Cork królowa odwiedziła English Market i Tyndall National Institute.
Początkowo miałem zamiar nie wychylać nosa z domu w trakcie wizyty królowej, obawiając się kompletnego paraliżu miasta. Ale jednak, pod pozorem pustej lodówki ;-), wybrałem się do sklepu, przy okazji przechodząc przez główną ulicę w Cork, Patrick Street, na której ustawiono telebimy aby publiczność mogła na bieżąco śledzić przebieg wizyty, która miała miejsce kilkadziesiąt metrów dalej (przynajmniej w przypadku English Market) ;-)
/Powyżej: telebim z relacją z wizyty królowej Elżbiety II w Cork/
Dostać się bezpośrednio w pobliże miejsce gdzie będzie królowa, było niestety niemożliwe. Garda, jak widać, pilnowała ;-)
/Powyżej: zamknięta przez policję jedna z ulic w bezpośrednim sąsiedztwie English Market/
W mieście panowała atmosfera pikniku, w przeciwieństwie do Dublina nie było żadnych "zadym", wprost przeciwnie - było mnóstwo ludzi w przyjaznych nastrojach. No cóż, Cork ciągle jest znany jako "Rebel City", ale to już śpiew zamierzchłej przeszłości. Czas przekazać tę sztafetową pałeczkę Dublinowi.
Z tego co słyszałem, niektórzy chcąc być jak najbliżej, przybyli pod barierki już wcześnie rano. Ludzi było naprawdę sporo, a jak widać na załączonym obrazku - chcąc lepiej widzieć zajęto nawet słupki przy chodniku. Jak udało im się tak długo utrzymać równowagę - nie wiem ;-)
/Powyżej: ludzie stojący na słupkach/
Piknikową atmosferę podtrzymywały zespoły grające irlandzką /i nie tylko/ muzykę.
/Powyżej: muzycy grający tradycyjną muzykę irlandzką przy Patrick Street/
W Cork z okazji wizyty królowej oczywiście poczyniono przygotowania, chociaż nigdzie nie zauważyłem tzw. "malowania trawy na zielono", jak to ma miejsce w Polsce podczas wizyty tego czy innego I sekretarza (nazewnictwo się nieco zmieniło po 1989 r., ale nawyki te same). Miasto jest, jakie było. Jedyne co, to powieszono w English Market kilka zdjęć przedstawiających jego wnętrze sprzed dobrych kilkudziesięciu lat.
Chociaż kilka zmian wychwycić można: pojawiły się plakaty wyrażające sprzeciw wobec wizyty królowej (wiadomo, zaszłości historyczne), tyle że sygnowane przez socjalistów i anarchistów, czyli polityczny plankton.
/Powyżej: plakaty nawołujące do spotkań w związku ze sprzeciwem wobec wizyty w Cork Królowej Elżbiety II/
Ze względów bezpieczeństwa, bezpośrednio w okolicy w której przebywała królowa Elżbieta II, zaplombowano wszelkiego rodzaju włazy i studzienki kanalizacyjne, jak również wnęki w ulicznych słupach i latarniach, w które można by było wcisnąć niewielki choćby pakunek.
/Powyżej: zaplombowane włazy w najbliżej okolicy English Market w Cork/
/Powyżej: zaplombowane wnęki w ulicznych słupach i latarniach w najbliżej okolicy English Market w Cork/
Już we wtorek pojawiło się też w miejscach, które w Cork miała wizytować królowa, sporo panów w ciemnych garniturach, co do profesji których raczej nie ma wątpliwości.
Zanim królowa Elżbieta II przybyła do Cork, była m.in. w Dublinie, gdzie we wtorek 17 maja b.r. złożyła kwiaty w Garden of Remembrance, czyli Ogrodzie Pamięci poświęconemu pamięci tych, którzy oddali swoje życie w walce o niepodległość Irlandii, oraz udała się do Trinity College, uczelni założonej w 1592 przez Elżbietę I, aby obejrzeć słynną Book of Kells (Księgę z Kells). W środę, 18 maja, królowa Elżbieta II m.in. zwiedziła Guinness Storehouse oraz stadion Croke Park, w którym w listopadzie 1920 r. brytyjscy żołnierze zastrzelili 14 cywilów - w odwecie za zabicie dzień wcześniej 14 brytyjskich szpiegów. Ze względów bezpieczeństwa - trybuny pozostały puste. Wzięła także udział w uroczystym bankiecie w Dublin Castle.
W chwili gdy pisze tę notkę, kątem oka rzucam na telewizor, gdzie właśnie pokazują pożegnanie królowej Elżbiety II na lotnisku w Cork - i jej odlot.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz