Strony
▼
poniedziałek, 30 maja 2011
XX wizyta w Polsce (6): obwarzanki z serem
Co się zmieniło w Krakowie od mojej ostatniej wizyty w październiku ub.r.? Pojawiły się obwarzanki z serem ;-)
Być może pojawiły się wcześniej, głowy sobie za to uciąć nie dam, ale na pewno nie na taką skalę. Teraz są wyraźnie widoczne w każdym wózku z obwarzankami, jakie stoją na rogach (i nie tylko) niemal każdej krakowskiej ulicy.
Kiedy zamieszkałem w Krakowie w 1994 r., wybór był prosty: obwarzanki były z solą albo z makiem. Później pojawiły się z sezamem. A teraz, proszę, z żółtym serem. I nie tylko, bo w wózku każdego sprzedawcy jest jeszcze większy wybór.
Ale, niestety, z roku na rok smakują coraz gorzej, za to kosztują coraz drożej. Ktoś kto zajada się nimi codziennie pewnie nie czuje różnicy, ale ja racząc się nimi raz na pół roku, przez ostatnich lat już siedem - odkąd wyjechałem do Irlandii - różnicę czuję wyraźną.
Szkoda, tym bardziej że 30 października ub.r. krakowski obwarzanek trafił na listę produktów chronionych Unii Europejskiej.
Jakby tak jakiś stragan spopularyzował, że sprzedaje NIEOBWARZANKI tradycyjne, zgodne z normami, ale takie domowe OBWARZANKI NIEUNIJNE BEZ SERA, z domowych receptur.
OdpowiedzUsuńNazwa "obwarzanek" jest już tak samo zastrzeżona dla urzędników jak i "oscypek"? Aż taki kociokwik tam?
Dokładnie to chodzi o nazwę "obwarzanek krakowski".
OdpowiedzUsuńProdukować każdy może co chce, ale żeby coś nazwać tak a nie inaczej, musi spełniać pewne normy. Nie mozna np. pedzić gorzały z kukurydzy i nazywac jej śliwowicą - bo to byłoby po prostu nie fair.
Nie bójmy się tej Unii, bo to trochę strachy na Lachy wykorzystywane przez polskich urzedasów żeby bardziej swoim Rodakom dokręcić śrubę.
Pewne normy muszą być, własnie po to żeby obwarzanek był obwarzankiem a śliwowica - sliwowicą.
Ale to, że piekarze sypią coraz więcej chemii do chleba, to nie nakazy unijne, tylko gorący oddech konkurencji na plecach, kto wyprodukuje taniej wyrób obwarzankopodobny. Bo ludzie, po prostu, mają coraz mniej pieniędzy...