Powtarzając za K.I. Gałczyńskim, "Pytanie to, w tytule, postawione tak śmiało, choćby z największym bólem rozwiązać by należało." A rozwiązanie - wcale prostym nie jest...
Od razu na wstępie odrzućmy truizmy, że w Polsce rządzi jakiś prezydent czy rząd, że o (p)osłach nie wspomnę. Prezydent RP Bronisław Maria Komorowski, w niektórych kręgach zwany też "Hrabią", nie ma żadnej mocy decyzyjnej. Gdyby chociaż był ładną blondynką mógłby "robić za paprotkę", a tak pozostaje mu jedynie równie pasjonujące zajęcie, jakim jest "stanie pod żyrandolem". Rząd na czele z Donaldem Franciszkiem Tuskiem, w niektórych kręgach zwanym też "Słońcem Peru", po
10 kwietnia 2010 roku oddając w ręce Rosjan całkowicie i bez cienia wahania śledztwo w sprawie Katastrofy Smoleńskiej - utracił dla sporej części Polaków jakikolwiek autorytet i pozbawił ich złudzeń, że o czymkolwiek decyduje. Jak to się stało, że po tym wszystkim POpuliści ponownie wygrali wybory, także wśród Polonii w Irlandii (chociaż już nie w USA) - nie potrafię pojąć. Jest to jedna z rzeczy, o których się filozofom nie śniło. Fizjologom zresztą też. No cóż, pokolenie JP (nie mylić z JPII), wybierające Barabasza...
Kiedy przyglądam się co niektórym wydarzeniom jakie miały i mają miejsce w Polsce, dochodzę do wniosku że Polską od dawna rządzi mafia, która w dodatku ulokowała się na wszystkich szczeblach, od samorządowych po te pozornie rządowe. Pozornie, bo to, że ktoś dysponuje zewnętrznymi znamionami władzy (gabinet, sekretarki, służbowe auto i chłopcy na posyłki) nie znaczy jeszcze, że jakąkolwiek realną władzę posiada.
Czym jest mafia? Najprościej i wg definicji rzecz ujmując - jest to "zorganizowana grupa przestępcza". Pierwsze skojarzenie większość z nas ma oczywiście a napakowanymi sterydami jegomościami, o zachowaniu i inteligencji troglodyty. Skojarzenie tyleż stereotypowe, co błędne. Współczesna mafia to nie tylko ponure typki, to coraz częściej tzw. "białe kołnierzyki" które np. zamiast demolować komuś restaurację za odmowę płacenia "za ochronę", wolą wykończyć konkurencję przy pomocy państwowych instytucji, nasyłając np. kontrolę z urzędu skarbowego. A urzędy skarbowe w Polsce, to jak wiadomo, wierni uczniowie Feliksa Dzierżyńskiego ściśle realizujący jego maksymę: "Dajcie mi człowieka a znajdę na niego paragraf!".
Jako grupa przestępcza z oczywistych powodów działa poza prawem, chociaż niejednokrotnie sprawia wrażenie, że jej działania są jak najbardziej zgodne z obowiązującym porządkiem prawnym. Dlatego mafia od zawsze zabiegała o wpływy wśród polityków. Tak się dzieje na całym świecie, więc i Polska nie jest żadnym wyjątkiem. Skoro na świecie, nawet w bogatych demokratycznych krajach mafijni przestępcy korumpują polityków, a nawet opłacając kampanie wyborcze lokują u władzy "swoich" ludzi, co znacznie ułatwia im prowadzenie mafijnych operacji, to co musi dziać się w Polsce, kRAJu ciągle biednym, z którego ludzie na potęgę emigrują i w którym demokracja jest coraz bardziej fikcyjna?
Na porządku dziennym są wyborcze fałszerstwa czy wręcz kupowanie głosów. Oczywiście na jaw wychodzi tylko wierzchołek góry przekrętów robionych przez mafijnych polityków, tak jak to się stało np. w kwietniu ub.r. kiedy to sąd uznał że wybory w Wałbrzychu należy powtórzyć właśnie dlatego, ponieważ członkowie PO płacili tam za głosy wyborców. Sprawa ta wyszła na jaw dzięki zdecydowanej postawie jednego z kandydatów, i to dopiero w kolejnej rozprawie nakazanej przez sąd apelacyjny, bo wcześniej protest wyborczy został oczywiście przez sąd oddalony.
To i tak nic w porównaniu z ujawnionymi procedurami kupowania całych ustaw przez zainteresowane firmy, które za pomocą swoich "lobbystów" skutecznie zmiękczają posłów zachęcając ich do głosowania zgodnego z interesem zleceniodawcy. Można się oczywiście domyśleć, że posłowie, chociaż zdecydowana większość z nich miała do szkoły pod górkę, gdy idzie o tego typu sprawy nie są w ciemię bici i nie robią tego za zwykłe "Bóg zapłać". Kiedy w 2002 roku Rywin przyszedł do Michnika żeby w imieniu "grupy trzymającej władzę" zaproponować mu wprowadzenie ustawy medialnej w formie dogodnej dla Agory, padła kwota 17,5 miliona dolarów. Tyle wiemy, pytanie - ile nie wiemy?
Afera goni aferę, a sprawa "Zbycha, Rycha i Mira" z niesławnej "afery hazardowej", kiedy to urzędnicy państwowi próbowali wpływać na kształt nowej ustawy o grach losowych w taki sposób, żeby była korzystna dla ich kolegów - biznesmenów z branży hazardowej, wyraźnie pokazuje że przez całą ostatnią dekadę, od czasu "afery Rywina" z 2002 roku, praktycznie nic się w Polsce nie zmieniło. I na żadne zmiany się nie zanosi...
Mafia potrzebuje środków na swoją działalność. Nie może zabrać wszystkich wpływów z podatków, bo wtedy przestaną już zupełnie funkcjonować ledwie dyszące szkoły czy szpitale, co może w końcu doprowadzić do rozruchów społecznych i próby odsunięcia od koryta mafijnych popleczników obecnie dzierżących ciepłe posadki w parlamencie, ministerstwach, radach nadzorczych, itp. Toteż oprócz sprzedawania ustaw, polscy mafiozi w białych kołnierzykach łupią polskich przedsiębiorców. To proceder w miarę bezpieczny, bo Polacy wychowani na "Janosiku" nie widzą nic złego w zabieraniu bogatym. Tyle, że zrabowane środki wcale nie trafiają później do biednych. Tutaj symbolem jest sprawa Romana Kluski, byłego prezesa spółki Optimus SA, którego w 2002 r. aresztowano pod wyssanymi z palca zarzutami. Oprócz zajęcia mu posiadłości, próbowano także w majestacie prawa ukraść m.in. także jego samochody (przypomnę: zrobiła to Wojskowa Komenda Uzupełnień powołując się na "świadczenia na rzecz obronności państwa"). Trafiło na bogatego, więc Kluska po wpłaceniu 8 mln złotych kaucji wydostał się na wolność i wykorzystując swoje wpływy - zdołał się oczyścić z bzdurnych zarzutów. Ba, w 2003 roku został nawet laureatem Nagrody Kisiela za "walkę z bezprawiem aparatu państwowego". Jemu się udało, ale ilu innych poległo, woląc zapłacić haracz za tzw. "święty spokój"?
Kolejna sprawa: nagle wydana wojna sklepom z "dopalaczami", które wcześniej przez długi czas spokojnie sobie sprzedawały "produkty kolekcjonerskie". Oczywiście - narkotyki w każdej postaci zwalczać trzeba (nie zapominając jednak, że alkohol jest również bardzo silnym narkotykiem, którego zażywanie ma opłakane skutki społeczne), ale jak wieść gminna niesie, walkę z dopalaczami podjęto wtedy, gdy narkotykowi bossowie zaobserwowali rażący spadek swojej klienteli, która przeniosła się do - wówczas jeszcze legalnie działających - sklepów. Może to kolejna teoria spiskowa, a może coś jednak jest na rzeczy, jeżeli weźmie się pod uwagę że po skończeniu całej akcji z dopalaczami - rząd jakoś wcale nie ma ochoty pójść za ciosem i dobrać się do skóry tym, którzy sprzedają podobnie działające substancje "w drugim obiegu".
Pół biedy, gdyby chodziło tylko o sprawy gospodarcze. Problem w tym, że polska mafia mająca poparcie na zbyt wysokich szczeblach władzy nie waha się dokonać zbrodni najcięższej: zabójstwa. Cały świat oburzył się kiedy w Rosji w 2006 r. zamordowano dziennikarkę Annę Politkowską. Ale czy ktokolwiek, oprócz dziennikarzy, kiwnął chociaż palcem, gdy w Polsce, w III RP, w 1992 r. porwano i zamordowano równie dociekliwego dziennikarza śledczego, Jarosława Ziętarę? Czy ktokolwiek z prokuratorów czy policjantów nieudolnie prowadzących śledztwo w tej sprawie dostał chociaż naganę? I dlaczego nie?
Dodajmy do tego sprawy-symbole: porwanie Krzysztofa Olewnika, syna płockiego przedsiębiorcy, w którą najprawdopodobniej były zamieszane osoby powiązane z prokuraturą i policją, zabójstwo Komendanta Głównego Policji Marka Papały, "samobójstwo" Andrzeja Leppera, itd., itd.
Przypomniane przeze mnie wydarzenia - symbole mafijnej działalności III RP to, podkreślę raz jeszcze, tylko wierzchołek góry lodowej. To są sprawy które wyszły na jaw, bo coś poszło nie tak, albo ich ujawnienie leżało w mafijnym interesie jednej ze stron, żeby wykończyć konkurencję czy też odsunąć niewygodne osoby. Pytanie: o ilu rzeczach dziejących się np. na szczeblach samorządów w Polsce nie mamy zielonego pojęcia? I kto wie, może dobrze że nie wiemy? Przecież ignorancja podobno jest błogosławieństwem...
Dlaczego jest jak jest? Wg mnie, wszystko się wzięło z grzechu pierworodnego III RP, która doprowadziła do uwłaszczenia nomenklatury i zaniechała lustracji. Tym samym, grupa trzymająca władzę w późnym PRL - a przypomnę, że nie byli to wcale ideowi komuniści, bo ci w naturalny sposób odeszli w latach 60-tych ub.w., ustępując miejsca zwykłym bandziorom - zachowała tę władzę i w III RP, przekazując sukcesje swoim następcom. Chociaż - może się mylę, może przyczyny tkwią w nas samych? W końcu Józef Piłsudski, Naczelnik Państwa, niemal wiek temu mówił o sytuacji politycznej w kRAJu: "
Rzeczpospolita to wielki burdel, konstytucja to prostytutka, a posłowie to k...!" Trzy pokolenia później możemy znowu, niestety, zgodzić się z Marszałkiem...