I już z powrotem w Cork. Lot trywialny, nawet udało mi się trochę zdrzemnąć.
Jak się okazało, w Cork była powódź, część miasta było podtopione. Ale, na szczęście, już po wszystkim. Zresztą powódź w Cork to nic nadzwyczajnego, ostatnia, dość spora, miała miejsce w 2009 roku: KLIK. Wtedy też musiałem przeżyć 10 dni bez wody: KLIK.
Czas wracać do zaCORKowanej rzeczywistości...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz