I już z powrotem na Zielonej Wyspie.
Ryanair, Kraków - Cork. Odprawa przeszła gładko, po odprawie oczekiwanie przed bramką nr 2 w obowiązkowym ścisku. Za małe to krakowskie lotnisko... Później bezsensowne przetrzymywanie a rozgrzanym autobusie, aby po kilkunastu minutach wypuścić wszystkich na mróz. I jak tu ma się człowiek wyleczyć?...
Lot jak lot, Ryanair - czyli nieustający bazarek z wózka na kółkach, lądowanie, odprawa, odbiór bagażu, taksówka - i w końcu w domu :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz