Od co najmniej kilku miesięcy witryny okolicznych sklepów na Blackpool były oblepione kartkami z informacją, że mieszkańcy protestują przeciwko zamknięciu ich lokalnej poczty. Tydzień temu, w piątek, przed pocztą odbył się protest mieszkańców już "w realu", a nie tylko w "witrynowej" rzeczywistości. Były bojowe hasła, pieśni, tekturowa trumna a nawet lokalne radio.
/Powyżej: protest mieszkańców przed pocztą/
Jak było do przewidzenia, niewiele to dało. Poczta została zamknięta.
Ale oczywiście zgodnie z zasadą, że jak zamykają to znaczy że będą otwierać, okazało się, że poczta została nie tyle zamknięta, co przeniesiona o 200 metrów - do pobliskiego Blackpool Shopping Centre. W ślad zresztą za dwoma bankami i wypożyczalnią filmów. I właśnie takie re-lokacje są powodem do zmartwień przede wszystkim dla właścicieli mniejszych lokalnych biznesów, którzy obawiają się utraty "przepływu" klientów...
Koło nas niedawno zamknęli stację Gardy. Też było mnóstwo hałasu, zapisywanie na jakieś listy z apelacjami, tłumy protestujących... Efekt do przewidzenia. Czyli żaden.
OdpowiedzUsuń