Gdzieś w 2004/2005 r. kupiłem jakąś irlandzką gazetę z dołączonym do niej filmem: "Little Shop of Horrors". Film trafił do kolejki do obejrzenia, później do pudełka na do zobaczenia w drugiej kolejności i... tak minęło 8 lat. Aż w końcu dzisiaj - trafił do nieco już zakurzonego odtwarzacza dvd.
Film jest z 1960 r., czarno biały (nie wiem jak to jest do końca - ja mam wersję b&w, ale na YT znalazłem fragment w kolorze). Czarna komedyjka sprzed 50-lat: młody pracownik kwiaciarni wyhodował mięsożerną roślinę, z którą się zaprzyjaźnia, bo to ponadto inteligentna i gadająca roślina jest. Początkowo żywił ją własną krwią, ale roślina szybko nabiera apetytu na soczyste mięso, w dodatku ludzkie. Tak więc - ludzie zaczynają znikać, a sama roślina - wprost przeciwnie, znacząco powiększa gabaryty.
Z ciekawostek: w filmie wystąpił młody Jack Nicholson - w parominutowej scenie zagrał pacjenta któremu na własną prośbę dentysta wyrywa co drugiego zęba, ale na okładce wyeksponowano to tak, jakby grał główną rolę. No cóż, magia nazwiska. Film nakręcono raptem w 2 dni kosztem 30 tysięcy dolarów, a w 1986 roku na podstawie tegoż filmu nakręcono z kolei musical.
Filmik jak filmik, podobno powoli staje się kultową pozycją kina klasy b. Tak czy owak, w rzeczonym na wstępie pudełku odnalazłem również ze 30 innych, zapomnianych perełek takiegoż kina, więc - będzie o czym pisać ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz