Siedem lat, jak ten czas leci ;-) Jakoś mnie tam nie ciągnęło, bo znajomi opowiadali mi, że praktycznie nie ma po co wchodzić do środka, bo jest tam to samo co na zewnątrz, czyli - same mury. A ja, człowiek generalnie naiwny i ufający ludziom - uwierzyłem. Oczywiście, to jest tylko pół prawdy, a wiadomo jak to z półprawdami bywa. Tak więc nie tylko warto wejść do środka, ale wręcz trzeba. Oglądanie z zewnątrz nie oddaje nawet w części tego piękna, jakie jest w tym miejscu.
/Powyżej: Rock of Cashel/
Podobnie jak w Clonmacnoise, tak i tutaj byliśmy z Wycieczką z MyCork i z naszym przewodnikiem o. Bartłomiejem Parysem. Obejrzeliśmy film dokumentalny o Rock of Cashel a następnie o. Bartłomiej bardzo interesująco opowiedział nam o historii tego miejsca, sięgającego co najmniej IV wieku n.e. a może i znacznie dalej.
Wg powszechnie znanej legendy, skała na której stanął zamek miała zostać upuszczona przez Szatana na widok św. Patryka ;-) To tutaj św. Patryk miał zerwać koniczynę, obecnie nieoficjalny symbol Irlandii, by na jej przykładzie wytłumaczyć ideę Trójcy Świętej. To również tutaj św. Patryk miał ochrzcić króla Munsteru i tym samym rozpocząć ekspansję chrześcijaństwa na Zieloną Wyspę. To w końcu tutaj na początku XII w. król Brian Boru koronował się na króla Irlandii, a król Cormac wybudował swoją kaplicę, najstarszy przykład architektury romańskiej Irlandii. Fantastyczne, pełne historii monumentalne miejsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz