Przechodziłem przez dworzec autobusowy w Cork, licząc na zrobienie jakiejś fotki w związku ze strajkiem Bus Eireann. Strajk, który sparaliżował sporą część Irlandii, został co prawda właśnie zawieszony, ale myślałem że zrobię przynajmniej zdjęcie oflagowanego cork-owskiego "pks"-u. Nic z tych rzeczy, dworcowe życie toczy się jakby nigdy nic.
Aparat trzymałem w ręku, gdy zobaczyłem człowieka próbującego przejść przez ulicę. Czy też raczej - przeczołgać się, chociaż nie na brzuchu a wprost przeciwnie. Zdjęcie zrobiłem niemal machinalnie, następnie podszedłem do niego i zaoferowałem pomoc. Z bliska niedomagający jegomość okazał się modelowym przykładem mocno znietrzeźwionego irlandzkiego żula, no ale - człowiek to człowiek.
/Powyżej: człowiek który pragnął papierosa... (twarz rozmazałem)/
- Potrzebujesz pomocy? Pomóc ci wstać? - zapytałem
- Masz papierosa? - wychrypiał "czołgista"
- Pomóc ci wstać? - zapytałem raz jeszcze
- Masz papierosa?! - wychrypiał jeszcze głośniej tenże jegomość
Nie mam, nie palę. I dzięki Bogu, bo widać co to nikotynowy nałóg potrafi zrobić z człowieka: w hierarchii ważności papieros jest dla niego ważniejszy od przyjęcia postawy dwunożnej. Poszedłem w swoją stroną, on poczołgał w swoją...
Dobrze że są na świecie jeszcze ludzie tacy jak Ty. Podszedłeś i zaoferowałeś pomoc...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!