Oczywiście nie obyło się bez przykładów irlandzkiego poczucia czasu i organizacji. Bilet kupiłem online, z Cork do Knock i z powrotem, wydrukowałem potwierdzenie. W autobusie w Cork kierowca wyraźnie nieszczęśliwy z tego powodu, próbował wydrukować mi bilet ze swojej maszynki na podstawie mojego wydruku. Udało mu się za 10-tym razem. Autobus był relacji Cork - Galway, ale w Limerick kazano nam się przesiąść na inny, szybszy, bo tamten jechał dookoła. Co kraj, to obyczaj. Po pół godzinie czekania podjechał ten "szybszy". W Galway autobus miał odjechać ze stanowiska nr 6 /co potwierdziła panienka w informacji/, odjechał inny ze stanowiska nr 3, chociaż ten z 6 też odjechał i też przez Knock, tylko że ten jechał dalej, a tamten bliżej. Nie rozumiem tych niuansów, nie dyskutuję, w ostatniej chwili zmieniam stanowisko i zdążam. Powrotny autobus z Knock do Galway odjechał 15 minut przed czasem. Przed, a nie po. Zdążyłem. Żeby się wyrównało, to z kolei ten z Galway przyjechał do Limerick opóźniony o 15 minut, przez co nie zdążyłbym na autobus do Cork, gdyby ten z kolei nie odjechał z opóźnieniem.
Grunt, że warto było ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz