Przez weekend zobaczyłem po raz któryś cały serial "Alternatywy 4". Obejrzany po latach, budzi nieco inne refleksje...
Każdy chyba zna przygody lokatorów z ulicy Alternatywy 4 /nie mylić z Ćwiartki 3/4 ;-)/ i upiornego ciecia, wróć, Gospodarza Domu Stanisława Anioła, więc streszczać nie ma powodu. Serial w reż. Stanisława Barei nakręcono w 1983 roku, ale był zbyt odważny jak na tamten okres, a słowo "Solidarność" przemycono chyba w każdym odcinku. Trzy lata przeleżał na półce, w końcu pokazano go /i tak po okrojeniu przez cenzurę/ w 1986 roku, czyli rok po tym gdy ówczesny wódz Sowieckiego Sojuza, Michaił Gorbaczow, ogłosił "pieriestrojkę'.
Wtedy towarzysze połapali się, że to już koniec PRL-u i zaczęli, wicie rozumicie, puszczać oko do ludu i poklepywać po plecach "demokratyczną" część opozycji, dzięki czemu w nowej rzeczywistości odnaleźli się całkiem dobrze urządzonymi i często ze sporą władzą. No ale - to już inna historia.
Gdyby serial emitowano w roku jego nakręcenia - byłby sensacją, trzy lata później później powoli wiał już wiatr zmian. Niemniej dialogi bawią do tej pory, a niektóre - są nawet aktualne ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz