
Autorka zasłynęła ze skandalu obyczajowego na początku lat 90-tych ub.w., kiedy będąc dziennikarką z akredytacją od Le Figaro, pod fałszywą tożsamością zabawiała się z (p)osłami ze wszystkich chyba ugrupowań w polskim parlamencie. Następnie podyktowała opowieść o tym Jerzemu Skoczylasowi.
Opisy tych zabaw pominę, można się domyśleć i bez czytania, ale najzabawniejsze jest to, że większość tych facetów nadal siedzi w polityce. Tak czy siak, autorytet praktycznie każdego z nich /no może poza komplementowanym Leszkiem Millerem/ mocno ucierpiał. Chociaż z drugiej strony, może nie tak do końca, bo np. taki Kwaśniewski niewiele później został prezydentem.
Jak jest w Sejmie teraz? Na pewno nie inaczej, chociaż podjęto pewne środki bezpieczeństwa, i np. dziennikarzom nie wolno już szwendać się po hotelu poselskim. Ponieważ od tamtych wydarzeń upłynęły już dwie dekady, to z pewnością niejednemu opisanemu w książce, z męskich rzeczy pozostało już tylko golenie, jak to mawiał ex-prezydent. Z kolei o drugim ex-prezydencie już w 1992 roku "Anastazja" pisała, że tenże cierpi na "chorobę filipińską", chociaż wtedy to się inaczej nazywało...
Kilka lat temu pojawiły się informacje, że Domaros w rzeczywistości zbierała dane o życiu intymnym polityków na zlecenie Urzędu Ochrony Państwa, z tymże - o kontaktach z UOP sama zdradza w tejże książce.
Anastazja P. czyli Marzena Domaros była gwiazdką jednego sezonu. Próbowała jeszcze później zaistnieć, ale bez rezultatu. Niemniej, jej opis sejmowych sex-balang wybrańców narodu powinien dać wyborcom do myślenia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz