/Powyżej: stoję przed Zamkiem w Niedzicy/
Za stroną zamek-w-niedzicy.pl: "Zamek w Niedzicy to zdecydowanie jeden z najciekawszych obiektów w polskiej części Spisza, a także jedna z największych atrakcji historycznych w polskich Karpatach. Zbudowany został na wapiennym wzniesieniu (556 m n.p.m.), około 80 metrów nad poziomem Dunajca. Obecnie ta część Dunajca to słynne sztuczne jezioro zaporowe – zalew czorsztyńsko – niedzicki. Dokładna data powstania zamku nie jest znana, jednak można ją podać w przybliżeniu. Zamek Niedzica prawdopodobnie powstał między rokiem 1320 a 1325 (...). Wcześniej była tam ziemno – wałowa budowla obronna. (...). Zamek jest znakomitym przykładem warowni górskiej. Zarówno ten, jak i zamek w Plawcu oraz Starej Lubowni był węgierską strażnicą i warownią na granicy Polski. Gdy zamek przestał spełniać funkcje obronne stał się rezydencją wiejską. (...) Od roku 1920 zamek w Niedzicy wraz z częścią Spisza znalazł się w granicach Polski. Po przejęciu warowni przez Skarb Państwa, zamkiem opiekowało się Stowarzyszenie Historyków Sztuki podejmując w nim liczne prace konserwatorskie.
W tym samym czasie, za sprawą znanego pisarza Jalu Kurka, wyszła na światło dziennie niesamowita wręcz historia związana z testamentem Inków. Źródeł tej nieprawdopodobnej historii należy doszukiwać się w połowie XVIII wieku, kiedy to Sebastian Berzeviczy, potomek rodu, który wybudował słynną węgierską warownię w Niedzicy, wyjechał do Ameryki Południowej. Tam poślubił Indiankę ze szlacheckiego rodu. Z tego związku przyszła na świat ich córka Umina. Około 1781 r. wybuchło powstanie Indian przeciwko Hiszpanom. Przywódcą powstania był Tupac Amaru. W tym czasie Umina wyszła za mąż za bratanka Tupac Amaru noszącego to samo imię. Powstanie odniosło klęskę, a jego przywódca został stracony. Bratanek wodza pozostał jedynym przedstawicielem, który mógł objąć tron Inków. Wraz z żoną Uminą, teściem Sebastianem oraz innymi wodzami indiańskimi, Tupac Amaru zabierają ze sobą część skarbów uciekł do Europy. Przez kilkanaście lat mieszkali w Wenecji we Włoszech. Tam w niewyjaśnionych okolicznościach Tupac Amaru został zamordowany.
Sebastian Berzeviczy by chronić życie córki i wnuka Antonia, wyjeżdża z nimi na Węgry. Schronienie znaleźli na zamku w Niedzicy. Ówczesnym właścicielem zamku była rodzina Horvathów z Poloscy, która wyraziła zgodę na zamieszkanie uchodźców w zamku. Nie mieszkali tu jednak długo, gdyż i tu znaleźli ich prześladowcy. Umina została zasztyletowana i pochowana w krypcie pod kaplicą zamkową. Chory Sebastian powierzył opiekę nad swoim wnukiem Antoniem swemu bratankowi Wacławowi Benesz – Berzeviczemu. Akt adopcji został spisany w roku 1797 na zamku w Niedzicy, w obecności „Rady Emisariuszy Inków”. W akcie była mowa o testamencie Inków i ich skarbach zatopionych w jeziorze Titicaca w Peru. Wacław zabrał małego Antonia i wyjechali na Morawy. Przed śmiercią przekazał jeszcze dokumenty oraz pamiątki rodzinne swemu synowi i nakazał mu, aby sprawami związanymi z ich pochodzeniem nie zajmował się, gdyż to ponoć przynosiło nieszczęście. W ten sposób znikła tradycja związków rodzinnych z Inkami.
W 1946 roku na zamku w Niedzicy pojawia się potomek Antonia – Andrzej Benesz z Bochni – i ponownie ujawnia się związek tego zamku z historią Inków. Według informacji znajdujących się w dokumentach, Andrzej Benesz, w obecności świadków wyciągnął ze schowka (znajdującego pod progiem zamku) ołowianą rurę. Znajdował się w niej bardzo zagadkowy dokument. Był to testament Inków spisany inkaskim pismem węzełkowym „Quipu”. Testament według przypuszczeń miał zawierać informację na temat skarbów Inków. Próbę odczytania pisma quipu podjął się prawnuk Antonia, Andrzej Benasz. Późniejsze losy quipu, jak również domniemanego skarbu Inków pozostają do dziś zagadką. Andrzej Benesz w 1975 r. ginie w wypadku samochodowym."
Kilka moich zdjęć z Zamku w Niedzicy jest tutaj: KLIK.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz