
Edward Gierek był komunistą z krwi i kości podporządkowanym Sowieckiemu Sojuzowi, ale trzeba mu przyznać, że przynajmniej starał się żeby "Polska rosła w siłę a ludziom żyło się dostatniej", co przez jakieś kilka lat, dzięki kredytom z Zachodu, nawet mu się udawało. Btw, za wikipedią: "W 1980 /czyli w roku odsunięcia Gierka od władzy - dop. mój P.S.) zadłużenie zagraniczne w walutach wymienialnych osiągnęło poziom 24,1 mld USD" i dalej: "Kredyty zostały ostatecznie spłacone 29 października 2012 ostatnią ratą dla Klubu Londyńskiego w wysokości 297 milionów dolarów. Obecnie Polska spłaca długi zaciągnięte w późniejszym okresie, a także w latach transformacji ustrojowej do czasów obecnych".
W książce Edward Gierek opowiada swoje życie - od najmłodszych lat, poprzez emigrację, działalność komunistyczną, powrót do Polski /pod sam koniec życia powiedział, że żałuje tego powrotu do kRAJu/ i wspinanie się po kolejnych szczebelkach partyjnej kariery. Sporo uwagi poświęca własnej "gierkowskiej" dekadzie, opisuje też swoje internowanie /jak twierdzi, partyjna wierchuszka była internowana w gorszych warunkach niż prominentni działacze "Solidarności"/ oraz szykany i czarną propagandę jaka rozpętał przeciwko niemu Jaruzelski i inni "towarzysze". Odsunięty od władzy Gierek został pozbawiony wszystkich przywilejów, do końca życia utrzymywał się z wypracowanej na emigracji emerytury belgijskiej i renty francuskiej, jeździł "maluchem".
W tej swoistej "spowiedzi" Gierek stawia interesujące tezy /potwierdzane później przez wielu niepodległościowych działaczy/, jak np. ta, że praktycznie wszystkie większe strajki czy przesilenia były - na polecenie tej czy innej partyjnej koterii - spowodowane działaniami sb-ckiej agentury, którą wielkoprzemysłowe zakłady były nasiąknięte, że już w 1980 roku miał uzyskać zapewnienie od sb-cji, że "Lech Wałęsa to nasz człowiek" - z tymże sam Gierek w 1990 roku twierdzi, że "teraz wiemy że to absurd", itd., itp.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz