/Powyżej: "ogonek" w skarbówce/
P60 to - w dużym uproszczeniu, odpowiednik naszego PIT-a, swego czasu już o tym pisałem. Ale w tym roku - po raz pierwszy dostałem go na e-maila, chociaż podobno od kilku lat to już tutaj standard. Wydrukowałem i zaniosłem. W sumie mogłem wysłać pocztą a pewnie i przez neta, no ale - fiskusa mam niedaleko siebie, a dobrych kilka lat własnej DG w III RP wyrobiły we mnie odruch Pawłowa, że PIT-a - podatnik przynosi /w zębach/... Pomimo 10 lat życia w Irlandii - już się tego chyba nie oduczę.
A tutaj - bez pieczątek, podpisów i stresu, że gdzieś tam za błąd 50 centów ktoś mnie weźmie za kołnierz i wytrzepie wszystko z kieszeni... Pomimo kolejki stałem nie dłużej niż 5 minut, a "wyłuszczałem" się z 30 sekund.
Da się? Da - jak mawiają Rosjanie. M.in. dlatego słychać tutaj języki z całego świata...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz