Strony

poniedziałek, 17 lutego 2014

Sławomir Cenckiewicz: "Wałęsa. Człowiek z teczki"

Czego innego się po tej książce spodziewałem, a co innego otrzymałem. Niemniej, to "co innego" jest również interesujące, ale - z innego powodu.

W nocie od wydawcy czytamy: "Tak demaskatorskiej książki o Lechu Wałęsie jeszcze nie było! Ostry, odkrywczy i nowatorski publicystyczno-historyczny pamflet będący odpowiedzią na zalew kłamstwa o „naszej ikonie”. Kontrapunkt do filmu Andrzeja Wajdy!"

I tu właśnie tkwi problem, obawiam się, że momentami to faktycznie bardziej pamflet niż rzetelna historyczna publikacja, że momentami Cenckiewicz za bardzo kluczy zostawiając zbyt duże pole do "domniemywań", zamiast wyciągnąć kwity na stół. Co jednak nie umniejsza wartości książki, bowiem niejako "przy okazji" dowiadujemy się sporo o funkcjonowaniu SB - jak i infiltrowanej przez nią opozycji, a także poznajemy historyczny kontekst tych wydarzeń.

Czego oczekiwałem po lekturze tej książki? Jasnego dowodu: panie i panowie, Lech Wałęsa to "Bolek", a tutaj są kwity. No i w zasadzie - to dostałem, ale... spodziewałem się więcej, znacznie więcej. Bowiem to, że Wałęsa w grudniu 1970 "coś tam podpisał" - przyznaje nawet on sam. To, że na komendzie milicji "rozpoznawał na zdjęciach /z Wydarzeń Grudniowych/ swoich kolegów" - to też swego czasu sam wyznał przy świadkach. To, że brał za to /i być może za inne rzeczy/ pieniądze od SB, też raczej nie budzi wątpliwości, po ustaleniach poczynionych przez historyków. To są fakty już powszechnie znane i nie ma nad czym deliberować.

Spodziewałem się jednak, że Sławomir Cenckiewicz pociągnie sprawę niejako dalej, że dostarczy mocnych dowodów na dalsze agenturalne działania "Bolka" po 1976 roku, kiedy Wałęsa oficjalnie został wyrejestrowany z sb-ckiej kartoteki. Autor oczywiście stawia taką tezę, ale - w mojej subiektywnej ocenie - nie potrafi jej udowodnić. Być może nie ma na to /jeszcze/ wystarczająco mocnych dowodów, a przynajmniej nie zostały zawarte w tej książce. Są za to jakieś mgliste przypuszczenia, np. że Wałęsa brał udział w pałowaniu studentów w 1968 roku, itp., itd. Być może, jako "aktyw robotniczy" - brał, tylko póki co, dowodu na to nie ma, więc jaka wartość ma takie gdybanie?

Mało tego, Cenckiewicz, w moim przekonaniu, niejednokrotnie dementuje to, co o Wałęsie mówi się od dawna. I tak np. autor w toku swoich badań potwierdza - lub też czyni to, wskutek zeznań wiarygodnych świadków bardzo prawdopodobnym - że Wałęsa jednak "przez płot przeskoczył", co tym samym obala mit o motorówce, którą miał podobno być dostarczony na strajk w Stoczni, a takie pytanie stawiała Wałęsie m.in. Anna Walentynowicz. Dalej - potwierdza że Wałęsa już jako prezydent RP walczył o wyprowadzenie wojsk sowieckich z Polski, godząc się nawet na pewne obietnice wobec Rosjan, których /jak już wtedy mówił/ nie ma zamiaru dotrzymać. Takich rzeczy, pozytywnych o Wałęsie jest w książce sporo. Ponadto, część wydarzeń można interpretować w różny sposób, bo historia nie jest nauką ścisłą.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że "teczka Bolka" została starannie wyczyszczona. Wiemy, że swoją teczkę wypożyczał Lech Wałęsa za czasów swojej prezydentury - i że zwrócił ją niekompletną. Niemniej, jak sam autor przyznaje, zachowało się jednak wiele materiałów które stopniowo są przez historyków ujawniane. Mam nadzieję, że do odkrycia prawdy jest bliżej, niż dalej, i że wiele materiałów tamtej epoki jeszcze się odnajdzie, i to nie koniecznie w moskiewskich archiwach /bo tam, zapewne, jest komplet/.

Kim w rzeczywistości jest Lech Wałęsa? Wg mnie jest facetem, który faktycznie przez pewien czas współpracował z SB, później próbował "prowadzić z nimi misterną grę", co jest jakąś farsą, bo tam były większe cwaniaki od niego. Niemniej - na pewno nie chciał obalać ustroju, tak jak i chyba zdecydowana większość robotników w tym czasie, czyli w latach 1970-1980 /o czym świadczą zachowane materiały - podziemne wydawnictwa, jak "Robotnik Wybrzeża" czy filmy, jak "Robotnicy 80"/. Wałęsa jest człowiekiem, którego SB-cja wykorzystała do legitymizacji zmiany ustroju, w wyniku czego dawni aktywni działacze partyjni zachowali swoje wpływy i majątki. Lech Wałęsa to prosty robotnik z wielkimi ambicjami, którego Los Historii wyniósł bardzo wysoko, i który, chociaż dla wielu stal się symbolem, w końcu zaprzeczył ideałom o które walczył. A na końcu, nie mając wokół siebie rozgarniętych doradców, stał się zwykłym chamowatym bufonem, który na swoim blogu /ha, oprócz chamstwa i bufonowatości - mamy też coś innego wspólnego ;-)/ skupia się głównie na obrażaniu dawnych swoich zwolenników, którzy odwrócili się od niego. Smutny koniec, niestety, i nie pomogą temu nawet propagandowe filmy kręcone przez różnych Wajdów.

Lech Wałęsa nie "obalił komuny". To raczej komuna "obaliła się sama" /nie miała zresztą wyjścia po  gorbaczowskiej "pierestrojce"/, a do legitymizowania tego obalenia /w wyniku którego ekonomicznie spadła na cztery łapy a większość "towarzyszy" już wkrótce powróciło do czynnej władzy/ użyła takich Wałęsów, Kuroniów i Michników, którym się wydawało, że mogą toczyć jakieś swoje "misterne gry" z sb-cją. Chociaż w ich przypadku to akurat zadziałało - w końcu jeden został prezydentem, drugi - ministrem, a trzeci - naczelnym gazety, w której od ćwierć wieku pisze własną wersje historii i, niestety, na której "wychował" całe pokolenie młodych Polaków /a i wielu starszych uległo jej ukąszeniu/.

Tak czy owak - książkę warto przeczytać dla samego tła historycznego. Polecam.

5 komentarzy:

  1. Książki nie czytałem, ale ten opis obala twierdzenia zwolenników PISu o Wałęsie jako zdrajcy, który w czasie strajków sierpniowych został podrzucony przez SB aby prowadzić ukartowaną grę. W PIS też jest wielu dawnych PZPRowców, którzy obalać komuny nie planowali gdyż czerpali z niej konfitury.
    Niestety życie nie jest czarno białe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwolenników PIS-u? A innych środowisk patriotycznych to już nie? Jakaś fobia z tym PiS-em?

      Usuń
  2. Dodam jeszcze, że kliku biskupów było TW o czym pisał również Cenckiewicz. TW Zefir tzn. abp. Michalik rządzi w kościele i nikt z prawicy go nie potępia. Nawet Sakiewicz o tym nie pisze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja książkę czytałem i ewidentnie jest to, iż Wałęsa był (a jak był to i jest nadal) szpiclem i zdrajcą. Anonimowy piszesz, że książki nie czytałeś ale opinię czerpiesz z opisu. Do ciekawych wniosków dochodzisz człowieku! Ten opis nie obala a potwierdza, to co wyżej napisałem o Wałęsie. Myślę, że celowo piszesz to co piszesz i to pozostawię bez komentarza. Czas pożytecznych idiotów jeszcze nie przeminął, niestety....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Anonimowego z 19.02; 11:26
      Napisz coś o agentach wśród biskupów i zakonników, którzy donosili nawet na JPII w Watykanie. Będziesz wtedy bardziej wiarygodny. Mało mnie obchodzi Wałęsa, Kaczyński i Macierewicz, którzy wg Korwina Mikke powinni gnić w kiciu razem z Rydzykiem i Tuskiem oczywiście. Takie mamy "elity" jakie mamy. Nie pisz więc o pożytecznach idiotach zanim nie spojrzysz w lustro.

      Usuń