/Powyżej: blog w telewizorze ;-)/
To był klasyczny, brytyjski kineskopowy odbiornik Wharfedale, w dodatku ważył chyba z 20 kilo. Kupiło się go niedługo po przyjeździe na Wyspę i tak sobie grał przez te wszystkie lata. Znajomi z roku na rok mieli tv coraz większe za to cieńsze, a ten uparcie nadawał, nawet gdy przy przeprowadzce upuściłem go niechcący. No ale w końcu przyszedł i na niego czas. Coś strzeliło - i koniec. Dobrze że obyło się bez fajerwerków, jakie niegdyś obowiązkowo zapewniały kolorowe ruskie odbiorniki.
Ha, jak to technologia poszła naprzód: ten jest prawie dwa razy większy od poprzedniego, za to cztery razy lżejszy. No i smart, czyli tyle, co z internetem, dodatkowymi kanałami z mnóstwem filmów, grami, itp. - a przynajmniej na razie na tyle to rozkminiłem ;-) Wracając do wspomnianego na wstępie kawałka FNS, telewizor i radio /a także telefon i czytnik do książek/ mam już z wi-fi . Lodówkę - jeszcze nie, ale to pewnie tylko kwestia czasu.
Swoją drogą, nie sądziłem że będę mógł pisać bloga - przez telewizor ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz