/Powyżej: voucher od Ryanaira/
Zgodnie z przewidywaniami, lot opóźniony bo już od dwóch tygodni co rano w Krakowie zalega mgła. Oczywiście info o opóźnieniu pojawiło się gdy już byłem na lotnisku. Ba, Ryanair przysłał esesmana do mojej komórki z tą informacją gdy już wszyscy od 3 godzin karnie czekaliśmy na wóz lub przewóz.
W kocu, jak to pisał Stachura:
"Opadły mgły i miasto ze snu się budzi,
Górą czmycha już noc,
Ktoś tam cicho czeka, by ktoś powrócił;
Do gwiazd jest bliżej niż krok!"
Ba, do gwiazd jest może i bliżej, ale do Irlandii - dalej. Tak czy owak, pasażerów z części porannych lotów zapakowano do autokarów i wywieziono do Przyrzowic. Nam, parafrazując Wieszcza, jechać nie kazano. Za to kazano czekać na samolot z... tychże Pyrzowic. Miałem z sobą ciekawą książkę a później spotkałem koleżankę, więc czas szybko zleciał na czytaniu i gadaniu. W końcu - przyleciał i odleciał. Na szczęście - już z nami.
I tak oto okrągła 30 wizyta w kRAJu dobiegła końca ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz