Lata minęły od 3 części Mad Maxa. A dokładnie - lat 30. Z tym większą więc ciekawością obejrzałem kolejną część, chociaż już bez Mela Gibsona.
Ten film jest jak zdecydowana większość kontynuacji kultowych filmów z lat 80-tych: szybciej i głośniej, pytanie - czy lepiej? Pierwsze 3 części Mad Maxa miały swoisty klimat, część czwarta to świetne kino, ale główny bohater - w porównaniu z pierwowzorem - zdecydowanie nijaki, przytłoczony przez inne postacie a w szczególności przez Furiosę, którą brawurowo zagrała Charlize Theron. Feminizm zaczyna brać górę, nawet w filach akcji.
Niemniej - warto obejrzeć. Szczególnie w 3D ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz