/Powyżej: Alderman Reilly's Bridge/
Strony
▼
poniedziałek, 31 sierpnia 2015
Mosty w Cork: Alderman Reilly's Bridge
Jeden z najstarszych mostów w Cork, ciągle będący w użyciu. Pochodzi z 1770 roku, znajduje się na końcu North Mall.
niedziela, 30 sierpnia 2015
Paul Kelly gra na lirze korbowej
Wśród wielu muzyków grających na ulicach Cork, jest również Paul Kelly, członek znanego zespołu The Kelly Family - który wyróżnia się tym że gra na oryginalnych dawnych instrumentach muzycznych, pochodzących nawet z XVIII wieku. Tutaj - na lirze korbowej:
Poniżej - mój krótki filmik z jego gry:
/Powyżej: Paul Kelly na ulicy w Cork/
Poniżej - mój krótki filmik z jego gry:
sobota, 29 sierpnia 2015
96/1
Dzisiaj w Cork ma miejsce festiwal muzyczny "96/1". 96 zespołów będzie grało przez jedną noc, promując w ten sposób lokalną scenę muzyczną.
"Noc" to oczywiście, jak to w Irlandii, termin umowny bowiem pierwsze koncerty rozpoczęły się już o godz. 14:00, na scenie ustawionej przed Cork Opera House. Pozostałe zespoły zagrają w 28 lokalach w całym mieście.
"Noc" to oczywiście, jak to w Irlandii, termin umowny bowiem pierwsze koncerty rozpoczęły się już o godz. 14:00, na scenie ustawionej przed Cork Opera House. Pozostałe zespoły zagrają w 28 lokalach w całym mieście.
/Powyżej: koncert przed Cork Opera House/
czwartek, 27 sierpnia 2015
Lody z samochodu
Charakterystyczna, bardzo głośna melodyjka przyciąga dzieci z całego osiedla. Samochodowe lodziarnie są bardzo popularne w Irlandii. W latach 90-tych ub.w. podobne samochody często zajeżdżały na polskie osiedla, teraz jest ich zdecydowanie mniej.
W zeszłym roku przez Irlandię przetoczyła się fala dyskusji rozpoczęta przez jedną panią senator, która zarzuciła właścicielom takich biznesów "zbyt agresywne formy sprzedaży". Z kolei 15 lat temu zdarzyło się że grupka irlandzkiej złotej młodzieży spożywająca alkohol pod chmurką obrzucała butelkami policyjny samochód, przestali - gdy policja przez swój głośnik puściła melodyjkę znaną z "lodowych" samochodów. Zachowanie policji, wyraźnie nie radzącej sobie z małoletnimi bandytami i próbująca zyskać ich sympatię przez takie działania - spotkało się ze sporą krytyką.
/Powyżej: jeden z samochodów sprzedający lody w Cork/
niedziela, 23 sierpnia 2015
Duda. Prezydent z facebookiem
Emocje z wyborami prezydenckimi za nami, przed nami październikowe wybory parlamentarne a w tak zwanym międzyczasie festiwal kompromitacji Partii Miłości. Na szczęście wszystko wskazuje że jest wreszcie szansa na to, o czym od 40 lat śpiewa Jan Pietrzak: żeby Polska - była Polską.
Kiedyś mieliśmy wieszcza Adama Mickiewicza, teraz musimy zadowolić się Adamem Michnikiem. Naczelny wieszcz z Gazety Wyborczej ogłosił, że Komorowski "mógłby przegrać wybory tylko wtedy, gdyby pijany przejechał na pasach zakonnicę w ciąży". Wtórowało mu kolejne medialne cudowne dziecko transformacji ustrojowej, Tomasz Lis, który w lutym b.r., czyli na długo przed wyborami napisał na swoim portalu: "Jeszcze nigdy w politycznej historii tak wielkiego zainteresowania nie budziły wybory, których wyniki wszyscy znają. Wybory prezydenckie w roku 2015 wygrał Bronisław Komorowski. A teraz poekscytujmy się trochę kampanią wyborczą". Na szczęście Komorowski nie musiał nikogo przejeżdżać, pycha kroczy przed upadkiem a gdy Pan Bóg chce kogoś pokarać, to mu rozum odbiera. Polskę już wystarczająco zresztą pokarał takimi Michnikami, Lisami i sporą grupą obecnie "trzymającą władzę", która poznała się śpiąc na styropianie i pijąc wódkę na internowaniu. Co się tymi ludźmi porobiło to aż szkoda palców na klawiaturze zdzierać, tak czy owak opozycja ze styropianu i ich medialna usłużna awangarda oderwała się od rzeczywistości dokładnie tak, jak poprzednio towarzysze z PZPR. Historia kołem się toczy, na szczęście z powodów naturalnych na polityczne salony wkracza kolejne pokolenie. Pokolenie Andrzeja Dudy.
Ale warto zauważyć, że wcale tak być nie musiało. Już nie raz byliśmy w Polsce świadkami "cudu nad urną". Pierwszy taki cud mieliśmy w wyborach parlamentarnych w 1947 roku, to wtedy ukuto nawet powiedzenie: "urna wyborcza to magiczna szkatułka, wrzucasz Mikołajczyka, wychodzi Gomułka". Od tamtej pory nieustannie jesteśmy świadkami różnych wyborczych "cudów". Zresztą, pamiętacie Państwo wypowiedź Grzegorza Schetyny, który na gorąco pytany o różnicę głosów między Dudą a Komorowskim stwierdził: "Tak, to jest sporo. To są setki tysięcy głosów, to wygląda poważnie, pewnie trudno będzie to odwrócić, nawet licząc już dokładnie głosy w nocy". Jak to mawiał tow. Stalin: "nieważne, kto głosuje, ważne, kto liczy głosy", osobiście nie mam wątpliwości że gdyby ci towarzysze mogli, to przeliczyliby dokładnie tak jak sobie życzył Komorowski, który chciał "wygrać w pierwszej turze". Na szczęście po ostatnim psl-owskim "cudzie na urną" powstał Ruch Kontroli Wyborów, prawdziwe pospolite ruszenie którego przedstawiciele pilnowali prawidłowego liczenia głosów, jak również zwykłymi komórkami sfotografowali wszystkie protokoły i przesłali je przez internet. Ot, technologia w służbie obywatela, już nie tylko Wielki Brat patrzy ale i Wielkiemu Bratu można patrzeć na ręce.
Mamy wreszcie prezydenta który przynajmniej na pierwszy rzut oka robi dobre wrażenie. Na drugi zresztą też: młody a jednocześnie porządnie wykształcony, doświadczony - ale jeszcze w pełni sił. I co najważniejsze, to pierwszy polityk tej klasy który wreszcie nie ciągnie za sobą ogona umoczonego w komunie, czy to jej obalaniem czy popieraniem. I co warto zauważyć - za młody żeby służby mogły go trzymać w szachu jakimiś "teczkami", tak jak całą poprzednią opozycyjną generację która dorwała się do władzy. Nie da się go szantażować tak jak sporą część styropianowej opozycji, bo kiedy "Lechu skoczył przez płot i obalił komunę", to on jeszcze do podstawówki chodził. Chociaż na pewno już nad nim pracują ale jeżeli do tej pory nie znaleźli u niego skłonności do hazardu, gorzały czy sympatii do pań niezbyt ciężkiego prowadzenia się - co na pewno wyciągnęliby w kampanii wyborczej, to raczej ciężko będzie go "prowadzić", tak jak prowadzili poprzednich "umiłowanych przywódców" naszego Narodu. Chociaż oczywiście próbować będą, choćby uderzając w rodzinę bliższą lub dalszą. Poczekajmy, jak są hieny na pewno znajdzie się i padlina.
To pierwszy polski prezydent który aktywnie korzysta z "nowych mediów" tworząc własny kanał komunikacji. Gdzie i komu udzielił pierwszego wywiadu? Na facebooku, jego użytkownikom. A wywiad drugi? W TV Republika, na razie jeszcze dość niszowej stacji którą też spora część osób odbiera przez internet. Tym samym odebrał informacyjny monopol tzw. "wiodącym mediom", stając się nie tylko przedmiotem informacji ale i jej podmiotem, "twórcą i tworzywem" - jak objaśniał jeden z bohaterów "Rejsu". Już nie da się tak bezczelnie manipulować informacją jak to robiono np. w przypadku śp. Lecha Kaczyńskiego, bo teraz każdy może samodzielnie natychmiast sięgnąć do źródła i to zweryfikować. Inna rzecz, czy się komuś będzie chciało, ale przynajmniej taka możliwość istnieje. Wyboru zresztą obecny prezydent większego nie ma, bo w żadnym wypadku nie może liczyć na ochronny parasol, taki jaki nad Komorowskim otworzyły i przez całą kadencję trzymały usłużne prorządowe media, słusznie liczący na okruchy z pańskiego stołu.
Warto zauważyć, że Duda jest aktywny nie tylko na facebooku gdzie zgromadził już ok. 300 tysięcy "fanów" i ta liczba stale rośnie, ale także na twitterze, instagramie, itp. Dzięki facebookowi i jego nowej aplikacji "mentions" - poczynania prezydenta Dudy można śledzić na żywo. Diametralna zmiana, bo dla jego poprzednika największym wyzwaniem było w ogóle wychylenia nosa z pałacu, gdzie obrażony na cały świat - bo wbrew jego apelowi nie "rozstrzygnięto wyborów w pierwszej turze" - musiał spotykać się ludźmi którzy gremialnie radzili mu, żeby "zmienił pracę i wziął kredyt" czy też wyjechał "na Mazury macać kury" - o co najbardziej się pieklił dedykując całe swoje przemówienie, jak to określił "specjaliście od kur". Swoją drogą, cysorz to ma klawe życie, Komorowski chociaż wykopany przez Naród z posady, na mieszkanie kredytu brać nie musi, bo mieszkanie przymusowo nadal opłacają mu podatnicy. Jak to mawiał komuszy klasyk: "prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy". Żenada do kwadratu, ale jak pociesza się część Rodaków - to już ostatni szaber z jego strony. Miejmy nadzieję...
W październiku czekają nas wybory parlamentarne i solidne lanie spuszczone Partii Miłości. Chociaż nie ma co się bawić w naśladowanie Lisów i Michników i prorokowanie w jakim przypadku PiS mógłby przegrać wybory bo niestety, wyborcze decyzje moich Rodaków już od prawie dekady budzą we mnie zdziwienie. Jarosław Kaczyński podobno nie ma prawa jazdy, więc nikła jest szansa że kogoś przejedzie a tym bardziej na pasach, chociaż i tak wszyscy twierdzą że kieruje on z tylnego siedzenia. Może tak, może nie, jednak trzeba przypomnieć że w 2011 roku prezes PiS sam ogłosił, że jeżeli jego partia przegra ówczesne wybory parlamentarne /co się zresztą stało/, to on przekaże ster młodszym od siebie, co wydaje się właśnie robić. Trzeba przyznać, że wystawienie na kandydata Andrzeja Dudę było genialnym posunięciem. Młody, wykształcony, znający języki prawnik kontra nadęty "wujek z dubeltówką" robiący błędy ortograficzne, skaczący po krzesłach w parlamencie innego państwa czy też próbującego opowiadać dziwne dowcipy prezydentowi USA - to musiało się udać. Czy uda się również w październiku?
Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują że przestawiamy "wajchę w drugą stronę". Btw, kiedy niemal dwa lata temu w grudniu 2013 roku opublikowałem w MIRze felieton pod takim właśnie tytułem /można go też przeczytać na moim blogu/, to miejscowe lewactwo o mało nie dostało apopleksji. No i cóż towarzysze, minęło dwa lata i czyje na wierzchu? Żebym tak w totka potrafił obstawiać... Z drugiej jednak strony wyniki wyborów to trochę jak wróżenie z fusów, łaska wyborców na pstrym koniu jeździ a czasem wręcz na koniu czarnym, i taką czarną chabetą był cztery lata temu Ruch Palikota a teraz Ruch Kukiza. Jeden skończył marnie, drugiemu dobrze życzę chociaż widać że, jak to mawia młodzież, Kukiz tego "nie ogarnia" i raczej nic z tego nie będzie, para w gwizdek. Pożyjemy, zobaczymy.
Czy Duda nam się uda? Nie wiem, chociaż bardzo bym chciał, bo polska polityka wymaga radykalnej zmiany. Niemniej - początek ma świetny i zapowiada się że idzie Nowe. Duda dał nadzieję milionom ludzi do tej pory tłamszonym przez fałszywe styropianowe elity i łże media. Oczywiście, mieliśmy już w naszej najnowszej polskiej historii ludzi którzy zarówno byli "z nadziei" jak i z "nadzieji". Jeden skakał przez płot, drugi skakał po krześle, skutek taki sam - totalne rozczarowanie. Duda również może być takim rozczarowaniem. Może, ale nie musi. Dlaczego? Dlatego, że jak pisałem - to nowe pokolenie. Bez komuny, styropianu, okrągłego stołu i fatalnego zauroczenia pseudowieszczem Adamem M. Za to z gruntownym wykształceniem, znajomością "nowych mediów" i jednak, jakby nie patrzeć - sporą odwagą.
Trzeba trzymać kciuki bo Polska jest jedna - i najważniejsza. Niech w końcu się uda...
Kiedyś mieliśmy wieszcza Adama Mickiewicza, teraz musimy zadowolić się Adamem Michnikiem. Naczelny wieszcz z Gazety Wyborczej ogłosił, że Komorowski "mógłby przegrać wybory tylko wtedy, gdyby pijany przejechał na pasach zakonnicę w ciąży". Wtórowało mu kolejne medialne cudowne dziecko transformacji ustrojowej, Tomasz Lis, który w lutym b.r., czyli na długo przed wyborami napisał na swoim portalu: "Jeszcze nigdy w politycznej historii tak wielkiego zainteresowania nie budziły wybory, których wyniki wszyscy znają. Wybory prezydenckie w roku 2015 wygrał Bronisław Komorowski. A teraz poekscytujmy się trochę kampanią wyborczą". Na szczęście Komorowski nie musiał nikogo przejeżdżać, pycha kroczy przed upadkiem a gdy Pan Bóg chce kogoś pokarać, to mu rozum odbiera. Polskę już wystarczająco zresztą pokarał takimi Michnikami, Lisami i sporą grupą obecnie "trzymającą władzę", która poznała się śpiąc na styropianie i pijąc wódkę na internowaniu. Co się tymi ludźmi porobiło to aż szkoda palców na klawiaturze zdzierać, tak czy owak opozycja ze styropianu i ich medialna usłużna awangarda oderwała się od rzeczywistości dokładnie tak, jak poprzednio towarzysze z PZPR. Historia kołem się toczy, na szczęście z powodów naturalnych na polityczne salony wkracza kolejne pokolenie. Pokolenie Andrzeja Dudy.
Ale warto zauważyć, że wcale tak być nie musiało. Już nie raz byliśmy w Polsce świadkami "cudu nad urną". Pierwszy taki cud mieliśmy w wyborach parlamentarnych w 1947 roku, to wtedy ukuto nawet powiedzenie: "urna wyborcza to magiczna szkatułka, wrzucasz Mikołajczyka, wychodzi Gomułka". Od tamtej pory nieustannie jesteśmy świadkami różnych wyborczych "cudów". Zresztą, pamiętacie Państwo wypowiedź Grzegorza Schetyny, który na gorąco pytany o różnicę głosów między Dudą a Komorowskim stwierdził: "Tak, to jest sporo. To są setki tysięcy głosów, to wygląda poważnie, pewnie trudno będzie to odwrócić, nawet licząc już dokładnie głosy w nocy". Jak to mawiał tow. Stalin: "nieważne, kto głosuje, ważne, kto liczy głosy", osobiście nie mam wątpliwości że gdyby ci towarzysze mogli, to przeliczyliby dokładnie tak jak sobie życzył Komorowski, który chciał "wygrać w pierwszej turze". Na szczęście po ostatnim psl-owskim "cudzie na urną" powstał Ruch Kontroli Wyborów, prawdziwe pospolite ruszenie którego przedstawiciele pilnowali prawidłowego liczenia głosów, jak również zwykłymi komórkami sfotografowali wszystkie protokoły i przesłali je przez internet. Ot, technologia w służbie obywatela, już nie tylko Wielki Brat patrzy ale i Wielkiemu Bratu można patrzeć na ręce.
Mamy wreszcie prezydenta który przynajmniej na pierwszy rzut oka robi dobre wrażenie. Na drugi zresztą też: młody a jednocześnie porządnie wykształcony, doświadczony - ale jeszcze w pełni sił. I co najważniejsze, to pierwszy polityk tej klasy który wreszcie nie ciągnie za sobą ogona umoczonego w komunie, czy to jej obalaniem czy popieraniem. I co warto zauważyć - za młody żeby służby mogły go trzymać w szachu jakimiś "teczkami", tak jak całą poprzednią opozycyjną generację która dorwała się do władzy. Nie da się go szantażować tak jak sporą część styropianowej opozycji, bo kiedy "Lechu skoczył przez płot i obalił komunę", to on jeszcze do podstawówki chodził. Chociaż na pewno już nad nim pracują ale jeżeli do tej pory nie znaleźli u niego skłonności do hazardu, gorzały czy sympatii do pań niezbyt ciężkiego prowadzenia się - co na pewno wyciągnęliby w kampanii wyborczej, to raczej ciężko będzie go "prowadzić", tak jak prowadzili poprzednich "umiłowanych przywódców" naszego Narodu. Chociaż oczywiście próbować będą, choćby uderzając w rodzinę bliższą lub dalszą. Poczekajmy, jak są hieny na pewno znajdzie się i padlina.
To pierwszy polski prezydent który aktywnie korzysta z "nowych mediów" tworząc własny kanał komunikacji. Gdzie i komu udzielił pierwszego wywiadu? Na facebooku, jego użytkownikom. A wywiad drugi? W TV Republika, na razie jeszcze dość niszowej stacji którą też spora część osób odbiera przez internet. Tym samym odebrał informacyjny monopol tzw. "wiodącym mediom", stając się nie tylko przedmiotem informacji ale i jej podmiotem, "twórcą i tworzywem" - jak objaśniał jeden z bohaterów "Rejsu". Już nie da się tak bezczelnie manipulować informacją jak to robiono np. w przypadku śp. Lecha Kaczyńskiego, bo teraz każdy może samodzielnie natychmiast sięgnąć do źródła i to zweryfikować. Inna rzecz, czy się komuś będzie chciało, ale przynajmniej taka możliwość istnieje. Wyboru zresztą obecny prezydent większego nie ma, bo w żadnym wypadku nie może liczyć na ochronny parasol, taki jaki nad Komorowskim otworzyły i przez całą kadencję trzymały usłużne prorządowe media, słusznie liczący na okruchy z pańskiego stołu.
Warto zauważyć, że Duda jest aktywny nie tylko na facebooku gdzie zgromadził już ok. 300 tysięcy "fanów" i ta liczba stale rośnie, ale także na twitterze, instagramie, itp. Dzięki facebookowi i jego nowej aplikacji "mentions" - poczynania prezydenta Dudy można śledzić na żywo. Diametralna zmiana, bo dla jego poprzednika największym wyzwaniem było w ogóle wychylenia nosa z pałacu, gdzie obrażony na cały świat - bo wbrew jego apelowi nie "rozstrzygnięto wyborów w pierwszej turze" - musiał spotykać się ludźmi którzy gremialnie radzili mu, żeby "zmienił pracę i wziął kredyt" czy też wyjechał "na Mazury macać kury" - o co najbardziej się pieklił dedykując całe swoje przemówienie, jak to określił "specjaliście od kur". Swoją drogą, cysorz to ma klawe życie, Komorowski chociaż wykopany przez Naród z posady, na mieszkanie kredytu brać nie musi, bo mieszkanie przymusowo nadal opłacają mu podatnicy. Jak to mawiał komuszy klasyk: "prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy". Żenada do kwadratu, ale jak pociesza się część Rodaków - to już ostatni szaber z jego strony. Miejmy nadzieję...
W październiku czekają nas wybory parlamentarne i solidne lanie spuszczone Partii Miłości. Chociaż nie ma co się bawić w naśladowanie Lisów i Michników i prorokowanie w jakim przypadku PiS mógłby przegrać wybory bo niestety, wyborcze decyzje moich Rodaków już od prawie dekady budzą we mnie zdziwienie. Jarosław Kaczyński podobno nie ma prawa jazdy, więc nikła jest szansa że kogoś przejedzie a tym bardziej na pasach, chociaż i tak wszyscy twierdzą że kieruje on z tylnego siedzenia. Może tak, może nie, jednak trzeba przypomnieć że w 2011 roku prezes PiS sam ogłosił, że jeżeli jego partia przegra ówczesne wybory parlamentarne /co się zresztą stało/, to on przekaże ster młodszym od siebie, co wydaje się właśnie robić. Trzeba przyznać, że wystawienie na kandydata Andrzeja Dudę było genialnym posunięciem. Młody, wykształcony, znający języki prawnik kontra nadęty "wujek z dubeltówką" robiący błędy ortograficzne, skaczący po krzesłach w parlamencie innego państwa czy też próbującego opowiadać dziwne dowcipy prezydentowi USA - to musiało się udać. Czy uda się również w październiku?
Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują że przestawiamy "wajchę w drugą stronę". Btw, kiedy niemal dwa lata temu w grudniu 2013 roku opublikowałem w MIRze felieton pod takim właśnie tytułem /można go też przeczytać na moim blogu/, to miejscowe lewactwo o mało nie dostało apopleksji. No i cóż towarzysze, minęło dwa lata i czyje na wierzchu? Żebym tak w totka potrafił obstawiać... Z drugiej jednak strony wyniki wyborów to trochę jak wróżenie z fusów, łaska wyborców na pstrym koniu jeździ a czasem wręcz na koniu czarnym, i taką czarną chabetą był cztery lata temu Ruch Palikota a teraz Ruch Kukiza. Jeden skończył marnie, drugiemu dobrze życzę chociaż widać że, jak to mawia młodzież, Kukiz tego "nie ogarnia" i raczej nic z tego nie będzie, para w gwizdek. Pożyjemy, zobaczymy.
Czy Duda nam się uda? Nie wiem, chociaż bardzo bym chciał, bo polska polityka wymaga radykalnej zmiany. Niemniej - początek ma świetny i zapowiada się że idzie Nowe. Duda dał nadzieję milionom ludzi do tej pory tłamszonym przez fałszywe styropianowe elity i łże media. Oczywiście, mieliśmy już w naszej najnowszej polskiej historii ludzi którzy zarówno byli "z nadziei" jak i z "nadzieji". Jeden skakał przez płot, drugi skakał po krześle, skutek taki sam - totalne rozczarowanie. Duda również może być takim rozczarowaniem. Może, ale nie musi. Dlaczego? Dlatego, że jak pisałem - to nowe pokolenie. Bez komuny, styropianu, okrągłego stołu i fatalnego zauroczenia pseudowieszczem Adamem M. Za to z gruntownym wykształceniem, znajomością "nowych mediów" i jednak, jakby nie patrzeć - sporą odwagą.
Trzeba trzymać kciuki bo Polska jest jedna - i najważniejsza. Niech w końcu się uda...
czwartek, 20 sierpnia 2015
Mosty w Cork: St Vincent's Bridge
Most św. Wincentego bierze swoją nazwę od pobliskiego kościoła, St Vincent's Church. Most wybudowano w 1875 roku, zastąpił istniejącą wcześniej tymczasową drewnianą kładkę dla pieszych, którą położono w 1862 roku.
/Powyżej: St Vincent's Bridge/
środa, 19 sierpnia 2015
Figury Matki Boskiej w Cork (23)
Na skrzyżowaniu Blarney Street i Shanakiel Road w Cork znajduje się Kalwaria - oczywiście z figurą Matki Bożej.
Postawili ją okoliczni mieszkańcy w październiku 1961 r. na miejscu zwanym wówczas Wzgórzem Modlitwy. Dokładnie 50 lat później, w październiku 2011 roku, mieszkańcy i miejscowe firmy pokryli koszty jej renowacji a bp John Buckley ponownie ją poświęcił.
Postawili ją okoliczni mieszkańcy w październiku 1961 r. na miejscu zwanym wówczas Wzgórzem Modlitwy. Dokładnie 50 lat później, w październiku 2011 roku, mieszkańcy i miejscowe firmy pokryli koszty jej renowacji a bp John Buckley ponownie ją poświęcił.
/Powyżej: Kalwaria przy Blarney Street/
/Powyżej: figura Matki Bożej/
wtorek, 18 sierpnia 2015
Restauracje i bary w Cork: CoMix Bistro
Od lipca b.r. w centrum Cork działa drugi lokal restauracji CoMix: CoMix Bistro. Nowy lokal znajduje się przy Maylor Street, w miejscu dawnej, również prowadzonej przez naszych Rodaków, restauracji Continental.
Zajrzałem tam dzisiaj na chwilę, wziąłem placki ziemniaczane na wynos. Menu jest podobne jak w pierwszym lokalu, dużym plusem jest lokalizacja w centrum miasta. No i przede wszystkim - specjały polskiej kuchni ;-)
Zajrzałem tam dzisiaj na chwilę, wziąłem placki ziemniaczane na wynos. Menu jest podobne jak w pierwszym lokalu, dużym plusem jest lokalizacja w centrum miasta. No i przede wszystkim - specjały polskiej kuchni ;-)
/Powyzej: CoMix Bistro przy Maylor Street/
środa, 12 sierpnia 2015
Andrzej Nowak: Dzieje Polski. Tom 1 - do 1202. Skąd nasz ród
Pierwszy tom wielkiego dzieła prof. Andrzeja Nowaka: "Dzieje Polski". Fantastyczna lektura i świetne wydanie. I co ważne - wreszcie pisana z polskiej perspektywy, gdzie można poczuć dumę z bycia Polakiem. Mam nadzieję, że to właśnie z tego dzieła będą się uczyły historii Polski następne pokolenia Rodaków.
I tom to 380 stron z wieloma ilustracjami wydany na porządnym papierze i w twardej oprawie. Jest to historia Polski od czasów najdawniejszych do roku 1202, czyli do śmierci Mieszka Starego i zakończenia kroniki Wincentego Kadłubka.
Ogromna wiedza autora, wielowątkowy ale jednocześnie bardzo przystępny styl sprawia że czyta się niemal jak powieść sensacyjną, chociaż co trzeba podkreślić - autor korzysta z licznych źródeł historycznych, nie tylko polskich ale również niemieckich, czeskich i ruskich. Do tego wspaniałe ilustracje.
Następnie ukażą się:
Tom 2 Królestwo zwycięskiego orła (1202–1492)
Tom 3 Rzeczpospolita – wyzwania wolności (1492–1733)
Tom 4 Imperia i niepodległość (1733–1864)
Tom 5 Walka o II Rzeczpospolitą (1864–1945)
Tom 6 Zmęczenie i powstawanie (1945–2019)
Lektura absolutnie obowiązkowa!
Dopisek z 3.10.2015 r.: podczas spotkania z Panem prof. Andrzejem w Nowakiem w Dublinie, otrzymałem od Niego na powyższym egzemplarzu autograf :-)
/Powyżej: mój egzemplarz I tomu "Dziejów Polski"
Ogromna wiedza autora, wielowątkowy ale jednocześnie bardzo przystępny styl sprawia że czyta się niemal jak powieść sensacyjną, chociaż co trzeba podkreślić - autor korzysta z licznych źródeł historycznych, nie tylko polskich ale również niemieckich, czeskich i ruskich. Do tego wspaniałe ilustracje.
Następnie ukażą się:
Tom 2 Królestwo zwycięskiego orła (1202–1492)
Tom 3 Rzeczpospolita – wyzwania wolności (1492–1733)
Tom 4 Imperia i niepodległość (1733–1864)
Tom 5 Walka o II Rzeczpospolitą (1864–1945)
Tom 6 Zmęczenie i powstawanie (1945–2019)
Lektura absolutnie obowiązkowa!
Dopisek z 3.10.2015 r.: podczas spotkania z Panem prof. Andrzejem w Nowakiem w Dublinie, otrzymałem od Niego na powyższym egzemplarzu autograf :-)
/Powyżej: autograf prof. Andrzeja Nowaka/
wtorek, 11 sierpnia 2015
Irlandzcy komuniści w Cork
Przed Bishop Lucey Park w Cork młodzi komunistyczni agitatorzy próbują sprzedawać lewackie pisemka. To członkowie Connolly Youth Movement, de facto młodzieżowej przybudówki Komunistycznej Partii Irlandii. Oto - jak nazwał takich ludzi ich mentor, Józef Stalin - "pożyteczni idioci", którzy walcząc z najczęściej wydumanym "faszyzmem", "nacjonalizmem", "rasizmem", itp., sami promują komunizm, który ma na sumieniu najwięcej ofiar spośród wszystkich totalitarnych ustrojów...
CYM, czyli Connolly Youth Movement /Ruch Młodzieżowy im. Connolly - tak to chyba można przetłumaczyć/ bierze swoją nazwę od rewolucyjnego socjalisty Jamesa Connolly. Założono go w 1963, rozwiązano w 1991 roku gdy upadł Sowiecki Sojuz i gdy zapewne nie było już komu sponsorować tego typu organizacji. Odrodziła się w 2002 roku, wraz z dojściem Putina do władzy i odrodzeniem imperialistycznych ciągot Rosji. Jest połączona z szeregiem młodzieżowych organizacji komunistycznych na całym świecie. Działa w niej wielu studentów, którym lewackie bzdury musza sączyć do głowy ich uniwersyteccy nauczyciele...
Natomiast Komunistyczna Partia Irlandii, której CYM jest młodzieżową przybudówką, została założona w 1933 roku, chociaż jej korzenie sięgają jeszcze dalej, aż do roku 1921, kiedy to Socjalistyczna Partia Irlandii zmieniła nazwę właśnie na Komunistyczną Partię Irlandii, jednakże wówczas rozwiązała się w 1924 roku.
Jak piszą irlandzcy komuniści na swojej stronie: "naszym celem jest zdobycie poparcie większości Irlandczyków do zakończenia systemu kapitalistycznego i budowania socjalizmu, w którym środki produkcji, dystrybucja i wymiana są własnością publiczną i wykorzystywane dla dobra całego narodu".
/Powyżej: członkowie komunistycznej CYM sprzedają lewackie pisemka/
CYM, czyli Connolly Youth Movement /Ruch Młodzieżowy im. Connolly - tak to chyba można przetłumaczyć/ bierze swoją nazwę od rewolucyjnego socjalisty Jamesa Connolly. Założono go w 1963, rozwiązano w 1991 roku gdy upadł Sowiecki Sojuz i gdy zapewne nie było już komu sponsorować tego typu organizacji. Odrodziła się w 2002 roku, wraz z dojściem Putina do władzy i odrodzeniem imperialistycznych ciągot Rosji. Jest połączona z szeregiem młodzieżowych organizacji komunistycznych na całym świecie. Działa w niej wielu studentów, którym lewackie bzdury musza sączyć do głowy ich uniwersyteccy nauczyciele...
Natomiast Komunistyczna Partia Irlandii, której CYM jest młodzieżową przybudówką, została założona w 1933 roku, chociaż jej korzenie sięgają jeszcze dalej, aż do roku 1921, kiedy to Socjalistyczna Partia Irlandii zmieniła nazwę właśnie na Komunistyczną Partię Irlandii, jednakże wówczas rozwiązała się w 1924 roku.
Jak piszą irlandzcy komuniści na swojej stronie: "naszym celem jest zdobycie poparcie większości Irlandczyków do zakończenia systemu kapitalistycznego i budowania socjalizmu, w którym środki produkcji, dystrybucja i wymiana są własnością publiczną i wykorzystywane dla dobra całego narodu".
poniedziałek, 10 sierpnia 2015
Mosty w Cork: Clontarf Bridge
Clontarf Bridge zbudowano w tym samym czasie co Brian Boru Bridge, czyli w 1912 roku. Jest też bliźniaczo do niego podobny. Obecnie do końca sierpnia jest w remoncie, więc to unikalna okazja żeby zobaczyć go... "spakowanego" ;-)
Początkowo był to most kolejowy, w dodatku - można go było podnosić. W 1976 roku usunięto z niego urządzenia umożliwiającego jego podnoszenie i od tego czasu to most stały. W 1981 roku poddano go "rekonstrukcji" - cokolwiek to znaczy.
Początkowo był to most kolejowy, w dodatku - można go było podnosić. W 1976 roku usunięto z niego urządzenia umożliwiającego jego podnoszenie i od tego czasu to most stały. W 1981 roku poddano go "rekonstrukcji" - cokolwiek to znaczy.
/Powyżej: Clontarf Bridge w Cork/
niedziela, 9 sierpnia 2015
Vintage Family Day w Youghal
Dzisiaj w Youghal miał miejsce coroczny Vintage Family Day organizowany przez Youghal Vintage Club.
Była muzyka na żywo, mini zoo, pokaz starszych samochodów i traktorów, maszyny parowe, dmuchany zamek, itp. Można też było nauczyć się podstawowych technik ratowania życia, itp. Cały dochód z imprezy został przeznaczony na wsparcie dla Community First Responders.
Była muzyka na żywo, mini zoo, pokaz starszych samochodów i traktorów, maszyny parowe, dmuchany zamek, itp. Można też było nauczyć się podstawowych technik ratowania życia, itp. Cały dochód z imprezy został przeznaczony na wsparcie dla Community First Responders.
/Powyżej: Vintage Family Day w Youghal/
Więcej zdjęć znajduje się w galerii na moim fb: LINK, poniżej - filmik z tego wydarzenia:
sobota, 8 sierpnia 2015
Car Boot Sale w Cork
Pchli targ, tyle że w teorii z bagażnika samochodowego. W teorii, bo w praktyce z reguły ze stolika ustawionego przy samochodzie. Sprzedaje się wszystko co niepotrzebne, a czego żal wyrzucić. Organizuje się je praktycznie w każdej większej miejscowości w Irlandii /i nie tylko, rzecz jasna/.
/Powyżej: Car Boot Sale w Blackpool w Cork/
piątek, 7 sierpnia 2015
Cork Craft Month 2015
W hrabstwie Cork od 4 sierpnia do 5 sierpnia trwa Cork Craft Month 2015, organizowany przez Cork Craft &Design - wolontaryjną organizację promującą lokalne rękodzielnictwo.
Impreza odbywa się już po raz szósty, swoje prace prezentuje ponad stu rękodzielników, przeróżne eventy z tej okazji odbędą się w 21 miejscowościach hrabstwa, w tym i w samym Cork. M.in. w Douglas Village Shopping Centre znajduje się okolicznościowy Craft Shop, w którym można obejrzeć i zakupić prace członków Cork Craft & Design. Kilka zdjęć z tego miejsca znajduje się w mojej galerii na fb: LINK.
Impreza odbywa się już po raz szósty, swoje prace prezentuje ponad stu rękodzielników, przeróżne eventy z tej okazji odbędą się w 21 miejscowościach hrabstwa, w tym i w samym Cork. M.in. w Douglas Village Shopping Centre znajduje się okolicznościowy Craft Shop, w którym można obejrzeć i zakupić prace członków Cork Craft & Design. Kilka zdjęć z tego miejsca znajduje się w mojej galerii na fb: LINK.
/Powyżej: Craft Shop w Douglas Village Shopping Centre/
środa, 5 sierpnia 2015
Perła w Cork
Od jakiegoś czasu w sklepach w Cork dostępna jest w kilku odmianach "Perła" - piwo z Lublina, które pamiętam z w miarę wczesnej młodości. Tylko dlatego o nim wspominam, bo obecnie jest to piwo spółki, hm, cypryjsko-duńskiej.
Niemniej, możemy udawać że to polskie piwo, bo skoro "Polska istnieje tylko teoretycznie", to i może istnieć piwo - teoretycznie polskie. No cóż, czekam aż trafi do Irlandii naprawdę polskie piwo /albo dawne polskie marki zostaną repolonizowane/, bo na razie - takowego nie ma. Przynajmniej w Cork...
Niemniej, możemy udawać że to polskie piwo, bo skoro "Polska istnieje tylko teoretycznie", to i może istnieć piwo - teoretycznie polskie. No cóż, czekam aż trafi do Irlandii naprawdę polskie piwo /albo dawne polskie marki zostaną repolonizowane/, bo na razie - takowego nie ma. Przynajmniej w Cork...
/Powyżej: Perła w Cork/
wtorek, 4 sierpnia 2015
Inniscarra
Znajdują się tutaj malownicze ruiny St. Senan's Abbey.
Św. Senan, biskup irlandzki, jeden z "dwunastu apostołów Irlandii", urodził się ok. roku 488, zmarł w 544 roku. Zanim do tego doszło, najpierw zajmował się bydłem swojego ojca, później został żołnierzem a w końcu mnichem. Zasłynął z wielu cudów. Wg The Book of Lismore, św. Senan udal się do Rzymu a następnie do Tours, które było w tym czasie wielkim ośrodkiem monastycznym w Europie Zachodniej. Po powrocie do Irlandii św. Senan m.in. założył kościół i klasztor w Inniscarra. Zmarł 8 marca 544 r.
Św. Senan, biskup irlandzki, jeden z "dwunastu apostołów Irlandii", urodził się ok. roku 488, zmarł w 544 roku. Zanim do tego doszło, najpierw zajmował się bydłem swojego ojca, później został żołnierzem a w końcu mnichem. Zasłynął z wielu cudów. Wg The Book of Lismore, św. Senan udal się do Rzymu a następnie do Tours, które było w tym czasie wielkim ośrodkiem monastycznym w Europie Zachodniej. Po powrocie do Irlandii św. Senan m.in. założył kościół i klasztor w Inniscarra. Zmarł 8 marca 544 r.
/Powyżej: St. Senan's Abbey/
poniedziałek, 3 sierpnia 2015
Franciszek, kuglarz boży
Ekranizacja "Kwiatków świętego Franciszka". Czarno-biały obraz z 1950 r. w reżyserii Roberto Rosselliniego opowiada o życiu św. Franciszka z Asyżu.
W filmie zagrali aktorzy - amatorzy, w tym autentyczni Franciszkanie. Film mimo że już leciwy - jest ponadczasowy.
Być może dlatego 1995 r. z okazji 100-lecia kina film trafił na "watykańską listę 45 ważnych i wartościowych filmów fabularnych" ułożoną przez Papieską Radę ds. Środków Społecznego Przekazu.
Trzeba zobaczyć.
W filmie zagrali aktorzy - amatorzy, w tym autentyczni Franciszkanie. Film mimo że już leciwy - jest ponadczasowy.
Być może dlatego 1995 r. z okazji 100-lecia kina film trafił na "watykańską listę 45 ważnych i wartościowych filmów fabularnych" ułożoną przez Papieską Radę ds. Środków Społecznego Przekazu.
Trzeba zobaczyć.
sobota, 1 sierpnia 2015
Boolean Expressions: Contemporary art and mathematical data
Z okazji 200 rocznicy urodzin George'a Boole'a, pierwszego profesora matematyki na Queen College Cork (obecnie: UCC) w The Lewis Glucksman Gallery od 25 lipca do 8 listopada b.r. ma miejsce wystawa: "Boolean Expressions: Contemporary art and mathematical data".
Matematyka i sztuka współczesna? Dlaczego nie, wbrew pozorom to naprawdę świetne połączenie. Warto się wybrać - i zobaczyć.
Więcej zdjęć znajduje się w mojej galerii na fb: LINK. Poniżej - filmik z pracami Tatsuo Miyajima: Life, K.C.C. i Model:
Matematyka i sztuka współczesna? Dlaczego nie, wbrew pozorom to naprawdę świetne połączenie. Warto się wybrać - i zobaczyć.
/Powyżej: fragment wystawy "Boolean Expressions: Contemporary art and mathematical data"/
Więcej zdjęć znajduje się w mojej galerii na fb: LINK. Poniżej - filmik z pracami Tatsuo Miyajima: Life, K.C.C. i Model: