Strony

piątek, 10 czerwca 2016

Marek J. Chodakiewicz, Jolanta Mysiakowska-Muszyńska , Wojciech J.Muszyński: "Polska dla Polaków! Kim byli i są polscy narodowcy"

Wydana w ub. roku świetna książka, porządkująca wiedzę o polskim ruchu narodowym, od XIX w. i Ligi Polskiej do XXI w. i partii Ruch Narodowy. Ponad 500 stron ale przeczytałem w dwa wieczory - naprawdę wciąga!

Gdyby ktoś chciał skondensować ideologię ruchu narodowego w jednym zdaniu, to najlepiej pasuje do tego słynne stwierdzenie Romana Dmowskiego, który w 1903 roku w swoich "Myślach nowoczesnego Polaka" napisał: "Jestem Polakiem – więc mam obowiązki polskie: są one tym większe i tym silniej się do nich poczuwam, im wyższy przedstawiam typ człowieka."

Powtarzając to, co już napisałem przy okazji spotkania ze współautorem książki, prof. Markiem Chodakiewiczem,  historia doktryny polskiego nacjonalizmu była diametralnie odmienna od nacjonalizmu narodów ościennych. Dla polskich narodowców Polakiem był zawsze ten, który się za Polaka uważał, bez względu na swoje pochodzenie narodowe czy etniczne. Powtarzając za Wincentym Lutosławskim: "Do polskiego narodu należą spolszczeni Niemcy, Tatarzy, Ormianie, Żydzi, jeśli żyją dla wspólnego ideału Polski. (...) Murzyn lub czerwonoskóry może zostać prawdziwym Polakiem, jeśli przejmie dziedzictwo duchowe polskiego narodu, zawarte w jego literaturze, sztuce, polityce, obyczajach i jeśli ma niezłomną wolę przyczyniania się do rozwoju bytu narodowego Polaków". I, dalej cytując za "Polska dla Polaków...": "Jednocześnie odejście od tradycyjnego rozumienia polskości oznaczało - w oczach narodowców (konserwatystów i innych) - dobrowolne zrzeczenie się funkcji strażnika tradycji narodowej, a więc wyrzeczenie się prawa do miana Polaka, niezależnie od pochodzenia etnicznego. Dlatego nawet osoby z tradycyjnie polskich rodzin, o bogatej historii i zasługach dla Rzeczpospolitej, w momencie gdy występowały przeciwko Polsce, traciły w oczach narodowców prawo do nazywania się Polakami."

/Powyżej: mój egzemplarz książki wraz z dedykacją od Autora/

Polskie organizacje narodowe niezwykle prężnie działały przed wojną. Nawet Jaruzelski wspominał w jednym z wywiadów, że w szkole do której chodził działał Obóz Narodowo-Radykalny, a on sam nosił w klapie Mieczyk Chrobrego /chociaż oczywiście do żadnej z endeckich grup nie należał/. Niestety, bardzo wielu działaczy narodowych zginęło w walce z Niemcami i Rosjanami w czasie II Wojny Światowej, wielu zamordowali niemieccy naziści za pomoc Żydom oraz rosyjscy komuniści za odmowę uznania kolejnej rosyjskiej okupacji. Spora część musiała emigrować za granicę i już nie udało im się wrócić do Polski.

Bardzo ciekawy jest wątek dotyczący polskiego ruchu narodowego w latach 80-tych i 90-tych ub.w. Złą prasę od samego początku robiły im środowiska KOR-owskie, dla których - o zgrozo - polski ruch narodowy był bardziej niebezpieczny od... komunizmu! Ot, jeden z cytatów: "Antyendeckie fobie dominowały w myśleniu wielu działaczy opozycji demokratycznej, zwłaszcza środowiska korowskiego. Świadczy o tym chociażby fragment artykułu Jacka Kuronia, opublikowanego latem 1978 r. na łamach "Krytyki": - Jestem przekonany, że ideologia narodowa odrodzi się w naszym kraju tak w opozycji jak i w aparacie władzy. Komunizm jako ideologia w Polsce nie istnieje. Za głównego ideowego przeciwnika opozycji demokratycznej uważam więc totalitaryzm narodowców". Tak, proszę Państwa, dla tej różowej KOR-owskiej opozycji wrogiem nie byli bliscy im ideowo komuniści (z których zresztą spora część korowców się wywodziła), którzy mieli na rękach krew swoich Rodaków, ale mający się dopiero "odrodzić" narodowcy - i o tym pisali już w latach 70-tych...

Również w czasach pierwszej Solidarności narodowo myślący działacze zaczęli zyskiwać przewagę, ku niezadowoleniu zarówno ludzi z otoczenia Lecha Wałęsy, jak i będącego w opozycji do niego Andrzeja Gwiazdy. Stan wojenny nie tylko rozbił pierwsza Solidarność, ale przede wszystkim pozbawił wpływów narodowców, a pierwsze skrzypce znowu zaczęli grać przeróżne TW Bolki.

Lata 90-te rozpoczęły się szaleńczą oszczerczą kampanią Gazety Wyborczej i powiązanych z nią mediów, które wręcz promowały różnych wariatów przedstawiając ich jako spadkobierców ruchu narodowego. Jest to, jakby nie patrzeć, realizacja przytoczonego wcześniej postulatu Kuronia. Mam nadzieję że to czas przeszły, dokonany. Jest internet i są już niezależne publikacje naukowe które powoli przywracają prawdę o polskim ruchu narodowym.

W "Polska dla Polaków..." ważne jest też postscriptum, w którym autorzy kreślą swoisty program ideowy, polityczny i gospodarczy dla współczesnych narodowców

Na okładce książki czytamy: "Polski obóz narodowy nie stanowił jednolitej, zwartej struktury politycznej. Był to powstający żywiołowo we wszystkich zaborach potężny ruch społeczny – fenomen, którego analogią jest ruch „Solidarności” z lat 1980–1981. Tworzyły go organizacje społeczne, związki zawodowe, stowarzyszenia gospodarcze, kobiece i młodzieżowe oraz stronnictwa polityczne. Był to także skupiający elity intelektualne prąd kulturalny, literacki i naukowy. Miał charakter pozaklasowy, łączył ludzi wokół idei solidaryzmu narodowego i pracy dla Ojczyzny, niezależnie od ich pochodzenia oraz statusu majątkowego. Głównym celem polskiego obozu narodowego u jego zarania była walka o odbudowę niepodległej i zjednoczonej Rzeczypospolitej. Endecy odrzucali teorie o podziale narodu na klasy społeczne, co w ich przekonaniu prowadziło do rozerwania więzi narodowej. Podkreślali, że mimo zaborczych kordonów i rodzących się separatyzmów dzielnicowych wszystkie ziemie polskie stanowią całość, zaś zamieszkujący je Polacy są niepodzielnym organizmem narodowym."

Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz