Strony

środa, 30 listopada 2016

Dotacje z Ambasady RP w Dublinie dla projektów i organizacji polonijnych w Irlandii

Od niedawna na stronie internetowej Ambasady RP w Dublinie są dostępne rozliczenia dotyczące kwot przekazanych poszczególnym organizacjom lub osobom na realizację zgłoszonych przez nich projektów. 

Niestety, rozliczenia te obejmują jedynie okres 2011-2015, w dodatku podane są w sposób dość chaotyczny, w niezbyt dobrym do tego celu formacie. Dane podano chronologicznie w plikach pdf, chcąc więc np. wyselekcjonować jakie wsparcie dostał konkretny projekt realizowany przez kilka podmiotów w dłuższym okresie czasu, albo ile w danym przedziale czasowym otrzymała konkretna organizacja - trzeba już niestety wykonać mrówczą pracę. W dodatku łatwo o błędy, zważywszy na fakt że nawet nazwa organizacji lub projektu może być różnie zapisana, być może dlatego że dokumenty były, jak sądzę, spisywane przez różne osoby. Dodatkowo niektóre wpisy są dość niejasne, ot np. można natknąć się na taki: "zakup książek i płyt dla szkół polonijnych" - ale dla których konkretnie szkół, informacji brak. Niemniej, jest to bardzo interesująca lektura. Najlepiej przejrzeć je samemu, są dostępne pod tymi linkami: 2011, 2012, 2013, 2014, 2015. Btw, skądinąd podejrzewam, że rok bieżący, 2016, będzie wyjątkowo interesujący...

Ale jeszcze bardziej interesująca byłaby lista projektów odrzuconych przez ambasadę - szczególnie w porównaniu z tymi zatwierdzonymi. Kto wie, do jakich wniosków by doprowadziła?

Sam z ciekawości zwróciłem uwagę na kilka danych, które dla własnych potrzeb wyselekcjonowałem i poniżej zamieszczam, a w miarę wolnego czasu będę je uzupełniał o inne podmioty. Mogą w nich być błędy bo mimo starań mogłem jakiś wpis przeoczyć, z tymże jeżeli jest błąd to będzie on dotyczył zaniżonej, a nie zawyżonej kwoty. Dodam też, że w przypadku organizacji polonijnych dotacje z Ambasady RP są często tylko jednym ze źródeł dofinansowania, dochodzą też granty od innych polskich fundacji, instytucji irlandzkich czy od prywatnych sponsorów i osób.

I tak na koniec, osobista refleksja: w czasie kiedy ja udzielałem się na poważnie w organizacji polonijnej którą był MyCork, czyli był to okres 20082010, nie tylko nie otrzymywaliśmy żadnych dotacji, ale jako stowarzyszenie płaciliśmy jeszcze podatki dokładając się do irlandzkiego budżetu, co nie przeszkadzało nam zrealizować rekordowej ilości projektów. Nikomu też nie przyszłoby wtedy do głowy ubiegać się o dotację na organizowanie WOŚP.  Ale to było dawno, teraz są inne czasy i jak widać - trudno realizować własnymi siłami projekty a nawet działalność w pewnym stopniu biznesową, gdy "konkurencja" podłącza się do rządowej kroplówki.

Tak czy owak, poniżej kilka zebranych przeze mnie danych dostępnych w ww. rozliczeniach, do których mam osobisty komentarz. Uwaga techniczna: żeby powiększyć, proszę kliknąć na obrazek.

Na początek PolskaEire Festival. Mam do niego stosunek dość, hm, ambiwalentny. Osobiście bardziej wolę oddolne niż odgórne inicjatywy. Tymczasem na pomysł tego festiwalu wpadł Aodhán Ó Ríordáin, irlandzki minister ds. mniejszości narodowych, kultury i równości. Gerard Keown, ambasador Irlandii w Polsce, napisał w Gazecie Wyborczej: "Aby pokazać pozytywny wkład, który polska społeczność wnosi w życie wyspy, rząd Irlandii organizuje tygodniowy festiwal Polska Éire 2015." Wszystko fajnie, ale Polacy w Irlandii sami, oddolnie, organizowali szereg wydarzeń kulturalnych które zostały teraz "podciągnięte" pod ten festiwal. Zapewne decydują o tym właśnie granty.

O ile pierwszy festiwal, którego dotyczy poniższe zestawienie przeszedł bez większych ekscesów /bardzo ładnie zaprezentował się na nim bez żadnych grantów na ten cel promujący Polskę MyCork/, o tyle na drugim, który miał miejsce w tym roku, doszło w moim przekonaniu do skandalu. Wystąpił na nim mieszkający w Polsce Irlandczyk, Peadar de Burca, który jest m.in. felietonistą Gazety Wyborczej. W jednym ze swoich tekstów pt.: "Polska dla Polaków. Irlandczyk pyta: Kiedy zaczną analizować czystość rasową mojej córeczki?" napisał m.in.: "Ile czasu jeszcze upłynie, zanim kraj, który wybrał na najwyższy urząd rewizjonistę Holokaustu, zacznie analizować czystość rasową mojej córeczki?" Demokratycznie wybrany Prezydent RP Andrzej Duda jest "rewizjonistą Holokaustu"?  Polacy, tak okrutnie doświadczeni przez nazizm i komunizm chcieliby "analizować czystość rasową"? Takie słowa powinny wykluczać wypowiadającego je człowieka z życia publicznego. Szczególnie w Polsce, kraju który w przeciwieństwie do Irlandii w czasie II Wojny Światowej spłynął krwią swoich obywateli, w tym żydowskiego pochodzenia. Takiemu człowiekowi nikt, kto ma chociaż odrobinę szacunku do siebie, nie powinien podawać ręki.

Tymczasem co zrobili organizatorzy PolskaEire Festival? Zaprosili tego człowieka i opłacili jego przyjazd pieniędzmi polskiego podatnika - i to jest najbardziej bulwersujące. Jedyny plus jest taki, że na jego występy, z tego co wiem, przyszli tylko organizatorzy ze znajomymi tudzież rodzina pana de Burca. Dlatego bardzo uważnie przyjrzę się wydatkom na PolskaEire Festival w bieżącym roku. Może być ciekawie. Oczywiście - o ile zostaną opublikowane.


Idąc dalej: WOŚP w Irlandii. Z ciekawostek: widzę że największą kwotą jest tutaj 2800 euro na WOŚP-owy kalendarz przygotowany w 2014 roku przez sztab w Dublinie. Sam przesłałem zdjęcie do tego kalendarza. Oczywiście udostępniłem je za darmo a za egzemplarz kalendarza dla mnie /który musiałem ściągać z Dublina przez koleżankę, bo w Cork go nie było/ również zapłaciłem pełną cenę. To tylko tak dla odnotowania, żeby nie było. Btw, myślę że gdyby przemnożyć ilość Ambasad RP przez przyznane kwoty dotacji na WOŚP, wyszłoby... dużo. A to chyba nie tak powinno być...


Dalej: akcja promocyjna na 10-lecie Polski w Unii Europejskiej "Thank You Ireland 2004-2014". Pamiętam ją dlatego, że wówczas udział polskiej grupy na Paradzie w Dniu św. Patryka w Cork koordynowała Agnieszka i pamiętam że temat "Thank You Ireland 2004-2014" został MyCork-owi praktycznie narzucony z góry przez ambasadę, która obiecała finansowe wsparcie na pokrycie kosztów tej fanaberii. Jak widać - w tym przypadku wobec MyCork się z tego zobowiązania nie wywiązała i pamiętam jakieś mgliste tłumaczenia że to "MSZ zawalił". Chyba nie do końca tak było, skoro jak widać innym podmiotom groszem sypnięto obficie, a MyCork musiał dokładać z tego co sam zarobił. Pamiętam to wydarzenie również ze względu na wystawę w Dublinie, na którą się wybrałem i na której prezentowano m.in. zdjęcia o tematyce LGBT (jednym z organizatorów konkursu fotograficznego którego owocem była ta wystawa, był członek zarówno Forum Polonia jak i zarządu irlandzkiego National LGBT Federation, ale to pewnie rzecz bez znaczenia...), gdzie pod jednym z tych zdjęć np. dwóch panów opowiadało jak to im było źle w Polsce i dlatego - Thank You Ireland . Za taką to "promocję" Polski zapłacił polski podatnik.


Następnie Forum Polonia. Kiedyś udzielałem się w nim jeszcze gdy istniało jako Forum Aktywnych Polaków, jeździłem na pierwsze zjazdy do Dublina (I, II i III), etc. Później poszło to w inną stronę niż mi odpowiadało, z podprogową promocją LGBT włącznie. Szkoda. Aha - za te zjazdy w których brałem udział nikt nie płacił, a teraz w Forum Polonia są już praktycznie zupełnie inne osoby niż były na początku.


Czas na samą Ambasadę RP w Dublinie. Jak widać, ktoś z tamtejszej wierchuszki jest miłośnikiem radiowej "Trujki" /tak, to od trucia/ i na koszt polskiego podatnika zapraszał tutaj ich dziennikarzy. Czyżby tak spodobała się akcja "Orzeł może" z czekoladowym mrówkojadem udającym rzeczonego orła i różowymi baloniki zamiast flag biało-czerwonych? To może dla równowagi i pluralizmu zaprosicie towarzysze również kogoś z Radia Maryja? Niby dlaczego nie? Widzę również takie pozycje jak: "opieka nad miejscami pamięci narodowej" i "wizyta na grobach zasłużonych Polaków". To pierwsze wyceniono na 335 euro w 2012 a to drugie na 243 euro w 2014. Dwa miesiące temu w ramach grupy "Idź Pod Prąd" uporządkowaliśmy i zapaliliśmy znicze na grobach polskich marynarzy w Ardmore. Koszt - 0 euro z kieszeni polskiego podatnika. Można tak, można inaczej. Swoją drogą - po co im te kamizelki ratunkowe? ;-)


Na koniec - chwilowy "rekordzista" w tym moim zestawie, czyli Centrum Together-Razem z Cork. Pamiętam czasy gdy był to jeszcze projekt MyCork, później z MyCork wyprowadzony, czy też, ładniej: "wyodrębniony". Jak widać, prowadzenie organizacji polonijnej wymaga sporych nakładów.


Więcej zestawień można zobaczyć na moim fb.

wtorek, 29 listopada 2016

Jacek Pałkiewicz: "Dubaj. Prawdziwe oblicze"

Autor to legendarny polski reporter, eksplorator i odkrywca, członek rzeczywisty brytyjskiego Królewskiego Towarzystwa Geograficznego. Tym razem Jacek Pałkiewicz zaprasza czytelników - i swoją żonę - na turystyczną podróż do Dubaju, miasta pełnego kontrastów.

Jeszcze 50 lat temu była to niewielka zagubiona w pustynnych piaskach mieścina. Ojcowie dzisiejszej kasty panującej byli zwykłymi niepiśmiennymi poganiaczami wielbłądów. Wystarczyło jedno pokolenie i wizja jednego człowieka, by uczynić z Dubaju miasto bijące wszelkie rekordy Guinnessa. Jak pisze Pałkiewicz: "telefon dotarł tutaj szybciej niż woda pitna, samolot przed pociągiem czy raczej metrem, a komputera używano wcześniej niż widelca".

Ma to też swoje konsekwencje: Dubaj z jednej strony oszałamia, ale z drugiej autor pokazuje nam miasto sztucznie wykreowane, bez własnego ducha, bez tożsamości i tradycji, zbudowane dzięki pracującym za głodowe stawki robotnikom z Indii, Pakistanu, Bangladeszu, itp. Rdzennej ludności jest tam ledwie 10%, pozostałe 90% to zagraniczni pracownicy, bez szans na naturalizację i obywatelstwo. A wspomniana rdzenna ludność, potomkowie Beduinów opływający obecnie w luksusy niedostępne innym, zachowuje wyraźny wyniosły dystans wobec przyjezdnych, czy to pracowników czy turystów. Co w sumie, przynajmniej po lekturze tej książki, wydaje się dość komiczne, podobnie jak w przypadku PRL-owskich partyjnych kacyków z awansu społecznego czy rodowitych mieszkańców Zielonej Wyspy, którzy dzięki celtyckiemu tygrysowi znacząco podnieśli swój status ekonomiczny w ciągu niespełna dwóch dekad. Dlaczego wygląda to komicznie? Bo, jak głosi przysłowie, frak leży dobrze dopiero w trzecim pokoleniu.

Pełen przepychu Dubaj, o najwyższych na świecie budynkach i największych centrach handlowych jest zbudowany na kredyt. W przeciwieństwie do sąsiednich emiratów ropy jest tutaj niewiele, dlatego postawiono na międzynarodowy handel, zaawansowane technologie i turystykę. Pomimo że jest to miasto muzułmańskie, zasady szariatu nie są zbyt rygorystycznie przestrzegane co pozwala działać klubom nocnym, sklepom z alkoholem jak i nie krępuje plażowiczów.

poniedziałek, 28 listopada 2016

5 rocznica Spotkań z Katechizmem Kościoła Katolickiego

Wczoraj obchodziliśmy piątą rocznicę "Spotkań z Katechizmem Kościoła Katolickiego". Jest to grupa osób skupionych wokół o. Bartłomieja Parysa, werbisty, która wspólnie poznaje katechizm korzystając z obszernych wyjaśnień i pomocy o. Bartłomieja.  Pierwsze spotkanie odbyło się we wtorek, 29 listopada 2011 roku.

/Powyżej: świętujemy 5 rocznicę Spotkań z KKK/

Jestem w tej grupie praktycznie od samego początku, a dokładnie - od drugiego spotkania. W tym czasie na Zielonej Wyspie powstało kilka innych grup "katechizmowych" prowadzonych przez o. Bartłomieja, niemniej grupa z Cork - jest najstarsza ;-) Początkowo spotkania miały miejsce w kaplicy przy kościele Holy Trinity Church w Cork, po pewnym czasie katechezy zaczęły odbywać się w prywatnych domach. Jak już pisałem, o. Bartłomiej powiedział wówczas półżartem: "spotykamy się po domach jak pierwsi chrześcijanie" :-)

/Powyżej: o. Bartłomiej Parys z okolicznościowym tortem i pamiątkową świecą/

Oprócz poznawania katechizmu m.in. oglądaliśmy filmy: "Pasję" i "Moje pięć minut", jak również uczestniczyliśmy w bardzo, nazwijmy to, "kameralnych" Mszach Św. które o. Bartłomiej odprawił dla uczestników tych domowych katechez w Ballyhooly, Knockadoon i w Galbally.

Z okazji 5 rocznicy naszych spotkań - na wczorajszym spotkaniu mieliśmy okazję m.in. skosztować tortu przygotowanego przez Agnieszkę:

/Powyżej: tort na 5 rocznicę Spotkań z KKK/

niedziela, 27 listopada 2016

Świąteczny kiermasz na Grand Parade 2016

Jak co roku, na Grand Parade w Cork stanął świąteczny kiermasz. Co weekend można tam kupić m.in. artystyczne i rzemieślnicze wyroby, świąteczne przysmaki i ozdoby choinkowe. Również - te pochodzące z Polski. Dodatkową atrakcją jest diabelski młyn ;-)

/Powyżej: kiermasz na Grand Parade/

/Powyżej: bombki z Polski na jednym ze stoisk/

sobota, 26 listopada 2016

City Hall Crafts & Design Fair 2016

W tym roku urząd miasta w Cork organizuje po raz 25-ty kiermasz na którym swoje wyroby prezentują lokalni artyści, rękodzielnicy i producenci żywności.

Pierwsze targi odbyły się w 1991 roku i od tego czasu co roku, jak piszą organizatorzy: "są zapowiedzią nadchodzącego Bożego Narodzenia i stwarzają możliwość zrobienia świątecznych zakupów jednego dnia, pod jednych dachem". 50 wystawców na 61 stoiskach prezentuje całą gamę swoich wyrobów. Targi odbywają się od 24 do 27 listopada b.r., wejście: 5 euro. Kilka zdjęć można zobaczyć w galerii na moim fb: LINK.

/Powyżej: City Hall Crafts & Design Fair/

piątek, 25 listopada 2016

Resident Artists Exhibition

Od 18.11 do 02.12. b.r. w Camden Palace ma miejsce wystawa tworzących tutaj artystów. Różna tematyka i środki wyrazu. Zdjęcia z wystawy można zobaczyć w galerii na moim fb: LINK.

/Powyżej: fragment wystawy w Camden Palace/

czwartek, 24 listopada 2016

Homo-czekolady

Sklep ze słodyczami w centrum Cork reklamuje "czekolady LGBT". Czym się różni czekolada dla osób homoseksualnych od tej dla osób heteroseksualnych? Pojęcia nie mam, ale pewnie jakaś różnica jest, co burzy mit o "równości". Co następne? Makaron, pizza, kanapki z serem?

Z ciekawostek: w sklepiku oprócz tych "czekolad LGBT" gdzie na opakowaniach widnieją homoseksualne pary, są też inne, z różnymi sentencjami, ale czekolad na których widniałyby pary heteroseksualne - brak. Tak w praktyce wygląda "równość" w wydaniu LGBT: wszyscy są równi, ale ci homoseksualni - są równiejsi...

Poniżej - reklama "czekolad LGBT" i same czekolady na sklepowej półce:



środa, 23 listopada 2016

Irlandzkie bożonarodzeniowe znaczki pocztowe (3)

Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, więc - żeby później nie tracić czasu na stanie w kolejce, poszedłem na pocztę po znaczki. Dwa lata temu były z motywami bożonarodzeniowymi, rok temu - już nie, teraz są dwa rodzaje, religijne i świeckie.

Kupuję oczywiście tylko te prawdziwie świąteczne, tym razem ze Świętą Rodziną i Trzema Królami. Aha - kartek świątecznych z motywami religijnymi w większych sklepach jak nie było, tak nie ma. Są z choinkami, bałwankami, nawet pingwinkami (wtf?), ale to tyle. Żeby kupić normalną świąteczną kartkę trzeba szukać w sklepach z artykułami religijnymi albo w tzw. charity shop'ach, z reguły mających powiązania z tą czy inną katolicką organizacją dobroczynną.

Poniżej - tegoroczne irlandzkie znaczki bożonarodzeniowe:


wtorek, 22 listopada 2016

Made in Cork: The Arts and Crafts Movement 1880 - 1920

W Crawford Art Gallery od 18.11. b.r. do 25.02. przyszłego roku ma miejsce wystawa "Made in Cork: The Arts and Crafts Movement 1880 - 1920".

W 1894 roku zostało założone Arts and Crafts Society of Ireland, irlandzkie towarzystwo sztuki i rzemiosła. Jego twórcy propagowali w Irlandii zainteresowanie artystycznym rzemiosłem poprzez szereg wystaw, wykładów i publikacji, dodatkowo kładąc nacisk na oryginalne wzornictwo.

Na wystawie można zobaczyć przykłady prac z lat 1880 - 1920 powstałych w Cork i w okolicy, od koronkowych sukni po ogromne lustra do dekoracji wnętrz. Kilka zdjęć z wystawy znajduje się w galerii na moim fb: LINK.

/Powyżej: fragment wystawy/

poniedziałek, 21 listopada 2016

Światowy Dzień Wcześniaka 2016

17 listopada obchodzono Światowy Dzień Wcześniaka. Z tej okazji w minioną niedzielę w Brú Columbanus miało miejsce spotkanie rodzin w których przyszły na świat takie dzieci. Każda rodzina przyniosła domowe ciasto a spotkanie uświetnił miejscowy chór.

/Powyżej: Światowy Dzień Wcześniaka w Brú Columbanus/

Poniżej - występ chóru w Brú Columbanus:

niedziela, 20 listopada 2016

56 i 57 Warsztaty z My Little Craft World: polskie tradycje bożonarodzeniowe oraz świąteczne wypieki i ozdoby

W niedzielę 20 listopada b.r. miały miejsce kolejne zajęcia z My Little Craft World: tj. specjalne Warsztaty Świąteczne oraz kolejne zajęcia z cyklu "Mały Cukiernik".

Na Warsztatach Świątecznych dzieci przygotowały bożonarodzeniowe kartki wykonane metodą scrapbooking oraz ozdobiły drewnianego aniołka. Mali artyści poznali również polskie świąteczne tradycje i zwyczaje oraz skosztowali tradycyjnego polskiego makowca i piernika. Z kolei na zajęciach z cyklu: "Mały Cukiernik" jego uczestnicy przygotowali świąteczne słodkości: tj domek z piernika oraz lizaki z ciasta.

Zdjęcia z tych zajęć można zobaczyć w galerii My Little Craft World na fb: 56 i 57.

/Powyżej: mali artyści na Warsztatach Świątecznych/

/Powyżej: mali cukiernicy na zajęciach "Mały Cukiernik"/

sobota, 19 listopada 2016

Świąteczne chóry już w listopadzie

Chociaż jest ledwie druga dekada listopada, na ulicach Cork stoją już choinki, na sklepowych witrynach rozsiadły się czerwone krasnoludy które udają św. Mikołaje a na głównej ulicy rozpoczęły koncerty świąteczne chóry, które kwestują na rzecz tej czy innej organizacji dobroczynnej. W tym przypadku - na rzecz masońskiego Cork Lions Club. Widoczny na zdjęciu i filmie drobny miejscowy pijaczek, jakich coraz więcej tutaj, również stanowi nieodłączny element irlandzkiego miejskiego krajobrazu.

/Powyżej: koncert chóru na St Patrick Street/

Poniżej - krótki filmik:

piątek, 18 listopada 2016

Praca zbiorowa: "Wygaszanie Polski 1989-2015"

Audyt PO-PSL tak naprawdę został przeprowadzony i opublikowany jeszcze w czasie ich rządów. Prezydentem był nadal pilnujący żyrandola Komorowski i nic nie wskazywało na to że coś się zmieni. Chociaż nie, pod dyktando Niemiec padły już jasne deklaracje że: "Polska przyjmie każdą ilość uchodźców", ze wszystkimi tego konsekwencjami. Właśnie wtedy opublikowano "Wygaszanie Polski 1989-2015".

Dwudziestu jeden wybitnych autorów na 232 stronach dokonuje gruntownej analizy stanu naszej Ojczyzny. W trzech głównych działach: społeczeństwo, gospodarka i obronność/państwowość opisują postępującą degrengoladę państwa, od roku 1989 - w którym w wyniku umowy komunistów ze współpracującą z nimi koncesjonowaną opozycją podzielono łupy jednocześnie urządzając dla Narodu farsę w postaci okrągłego stołu, po przełomowy rok 2015, w którym - o czym Autorzy jeszcze nie wiedzieli - wbrew wszelkim prognozom, sondażom i wytężonej propagandy lewackich mediów Prezydentem RP został Andrzej Duda a kilka miesięcy później - w wyborach parlamentarnych władzę praktycznie niepodzielnie przejął PiS. Oczywiście samorządy są nadal w rękach PO, Trybunał Konstytucyjny - o którym rok temu prawie nikt nie słyszał - dzierżą w garści kodziarze, ale zmiany, krok za krokiem, stają się coraz bardziej widoczne.

Ale zanim doszło do wyborów w 2015 roku i, miejmy nadzieję, #dobrejzmiany, przez ćwierć wieku trwało prawdziwe "wygaszanie" naszego państwa, w trakcie którego niszczono nie tylko narodową gospodarkę ale również, co jest jeszcze groźniejsze, zabijano w naszym Narodzie jego ducha i poczucie dumy z bycia Polakiem.

Dla porządku i dla zachęty lista autorów: Adam Bujak, Bogdan Chazan, Piotr Gliński, Marek Gróbarczyk, Andrzej Jaworski, Janusz Kawecki, Jerzy Kłosiński, Grzegorz Kwaśniak, Antoni Macierewicz, Krzysztof Masłoń, Piotr Naimski, Andrzej Nowak, ks. Dariusz Oko, Wojciech Reszczyński, Marek Sitarz, Leszek Sosnowski, Temida Stankiewicz-Podhorecka, Krzysztof Szczerski, Janusz Szewczak, Jan Szyszko i Artur Śliwiński.

Warto przeczytać.

czwartek, 17 listopada 2016

Pass it On

Od 11 listopada do 2 grudnia b.r. w CIT Wandesford Quay Gallery ma miejsce wystawa "Pass it On", na której swoje prace prezentuje dziesięciu artystów z pięciu krajów: z Irlandii, Holandii, Chin, Francji i Wielkiej Brytanii. Kilka zdjęć z wystawy: LINK.

/Powyżej jedna z prac na wystawie, Áine Kelly: Light Folds/

środa, 16 listopada 2016

W zwisie na drążku

Na St Patrick Street w Cork można zarobić 100 euro w 100 sekund. Wystarczy najpierw wpłacić 10 euro a później wytrzymać w zwisie na drążku rzeczone 100 sekund. Pozornie banalnie proste, w praktyce - chyba bardzo niewielu się ta sztuka udaje. Przy mnie próbowało trzech, zarobił jedynie organizator ;-)

/Powyżej: jedna z prób/

poniedziałek, 14 listopada 2016

Metallica akustycznie

Utwory Metalliki na dwie gitary akustyczne? Rewelacja! Do posłuchania na St Patrick Street w Cork ;-)

/Powyżej: nowy świetny muzyczny duet w Cork/

Poniżej - krótki filmik:

niedziela, 13 listopada 2016

54 i 55 Warsztaty z My Little Craft World: Poznajemy Polskę i Tańcowała igła z nitką

W niedzielę 13 listopada b.r. miały miejsce kolejne zajęcia z My Little Craft World: "Poznajemy Polskę" - prowadzone przez Agnieszkę Chwaję i pierwsze zajęcia z cyklu "Tańcowała igła z nitką" które poprowadziła Anna Szwarc.

Na zajęciach z cyklu "Poznajemy Polskę" z okazji Narodowego Święta Niepodległości dzieci zrobiły kokardy narodowe. Następnie "odwiedziły" "Bukowinę Tatrzańską i każdy z małych artystów przygotował własny obraz z górskim krajobrazem wykonany na desce metodą decoupage. Każde dziecko otrzymało również książeczkę" "Album z Naklejkami - Polska", który przybliża młodym czytelnikom polskie miasta i ich zabytki jak również polską przyrodę.

Z kolei na inauguracyjnych zajęciach z nowego cyklu "Tańcowała igła z nitką" dzieci własnoręcznie uszyły z filcu własną maskotkę: jeża lub sowę.

Zdjęcia z tych zajęć można zobaczyć w galerii My Little Craft World na fb, tj: 54 i 55.

/Powyżej: mali artyści ze swoimi obrazami i kokardami/

/Powyżej: przyszli mistrzowie igły i nitki wraz z uszytymi przez siebie maskotkami/

sobota, 12 listopada 2016

Kiermasz Bożonarodzeniowy w St Peter's Cork, 2016

Od dzisiaj w każdą sobotę St Peter's Cork w Cork jest organizowany kiermasz na którym swoje produkty oferują lokalni artyści i rzemieślnicy: od dzieł sztuki poprzez kosmetyki po domowe ciastka. Warto korzystać z takich miejsc i wspierać lokalne przedsięwzięcia.

/Powyżej: kiermasz w St Peter's Cork/

piątek, 11 listopada 2016

Irexit?

Czy Irlandczycy, którzy w 1973 roku wstąpili do UE (właściwie: do ówczesnej Wspólnoty Europejskiej) i - jak sami wielokrotnie podkreślali - czerpali z niej pełnymi garściami, zaczęli mieć dość eurokratów i nakładanych przez nich coraz większych ciężarów? 

Wygląda na to, że przynajmniej część z nich wzorem Brytyjczyków myśli już o wyjściu z UE. Na St Patrick's Street po raz pierwszy natknąłem się na stolik irlandzkich eurosceptyków którzy - o czym piszą w kolportowanych ulotkach - chcą bronić suwerenności swojego kraju, nie chcą ratować banków i waluty euro, żądają cofnięcia restrykcji na limity rybołówstwa, itd.

/Powyżej: stolik irlandzkich eurosceptyków/

czwartek, 10 listopada 2016

Googlowskie kursy internetowe

Kiedyś można się było dokształcać przez cykle wykładów w radiu czy tv, teraz - przez internet.

W ostatnim tygodniu, w sumie bardziej dla zabawy niż z jakiejś potrzeby, przerobiłem kurs marketingu internetowego oferowany przez Google w ramach projektu "Internetowe Rewolucje". 23 moduły, 89 tematycznych wykładów online, po każdym sprawdzian i końcowy egzamin. A na koniec - dostałem taki oto certyfikat ;-)


środa, 9 listopada 2016

God Bless America

Donald Trump 45-tym prezydentem USA. Co z tego wyjdzie dla Polski - zobaczymy, niemniej, wg mnie, lepsza jest wygrana chrześcijańskiego konserwatywnego biznesmena niż tęczowego lewactwa - i tak też uznali sami Amerykanie. Ale przy okazji amerykańskich wyborów wyraźne widać analogie do sytuacji w Polsce.

Podobnie jak wcześniej wygrana Andrzeja Dudy tak teraz wygrana Donalda Trumpa jasno wskazuje na zakłamanie sondażowni i lewackich mediów, których dziennikarze już dawno porzucili jakiekolwiek maski bezstronności. Jeszcze kilkanaście godzin temu kodziarskie media jak Gazeta Wyborcza czy TVN aż zachłystywały się informacjami że "Hillary ma 90% szans na zwycięstwo". No cóż, taka sama prawda jak pozostałe informacje tych gadzinowych, kompletnie oderwanych od rzeczywistości mediów.

Warto przypomnieć sobie przy okazji wyborów prezydenckich w Polsce wypowiedzi Michnika i Lisa, przedstawicieli czołowych lewackich mediów w Ojczyźnie: jeden z właściwym sobie nadęciem rozdmuchanego ego jasno stwierdził że "Komorowski mógłby przegrać gdyby po pijanemu przejechał na pasach zakonnicę w ciąży", a ten drugi wprost ogłaszał że "kto zostanie prezydentem - wiadomo, to Bronisław Komorowski". I tacy ludzie nadal kierują dużymi mediami robiącymi ludziom wodę z mózgu.

Kolejna analogia, chociaż może bardziej osobista: dla mnie dwukrotne zwycięstwo Obamy to takie same nieporozumienie jak dwukrotne zwycięstwo u nas Partii Oszustów. Raz, o.k., zmasowana goebbelsowska lewacka propaganda we wszystkich większych gazetach i telewizjach, ale drugi raz? Na szczęście najpierw w Polsce a później w USA ludzie się otrząsnęli i przejrzeli na oczy.

Zobaczymy czy tych analogii będzie więcej, czy w USA powstanie, tak jak w Polsce, legalnie działająca KODziarska targowica szkodząca własnej Ojczyźnie, bo lewactwo raz uchwyconych przyczółków łatwo nie odda, ale jednak rzecz pocieszająca: widać że wbrew mediom, sondażom i krzykliwej grupie lewaków świat powoli zaczyna wracać do normalności...

Dzięki Panu Bogu, bo to już najwyższy czas...

wtorek, 8 listopada 2016

Sierp i młot w centrum Cork

W zasadzie powtarzam się po raz kolejny ale to głównie sobie samemu do sztambucha: natknąłem się na kolejne niechlujne graffiti z sierpem i młotem wymalowane przez tutejszych komunistów, tym razem praktycznie w centrum Cork.

Tak odradza się komunizm na tzw. Zachodzie. Chociaż zastanawiam się, co trzeba mieć w głowie żeby nie zważając na tragedie i zniewolenie jakie dotknęły narody żyjące w komunistycznych krajach, nadal promować ten zbrodniczy ustrój?

/Powyżej sierp i młot na ścianie jednego z budynków w Cork/

poniedziałek, 7 listopada 2016

Komunia św. na klęcząco - w Cork

Wczorajsza wieczorna Msza Św. w języku polskim w St. Augustine's Church w Cork. Wierni przyjmują komunię świętą do ust i na klęcząco. Tylko jedna osoba, zapewne Irlandczyk, przyjmuje na stojąco i na rękę - kontrast ogromny. "Takich rzeczy" nie było w irlandzkich kościołach pewnie od dobrych 20-30 lat... Dobrze że wracają - dzięki Polakom i ich kapłanom.

Poniżej - fragment "polskiej" Mszy Św. w St. Augustine's Church w Cork:

niedziela, 6 listopada 2016

Kilbeggan

W Kilbeggan znajduje się podobno najstarsza destylarnia whiskey na świecie, działająca od 1757 roku. Niestety, w 1957 roku została zamknięta. Na szczęście nastąpił kolejny zwrot akcji i w 2007 znowu zaczęto warzyć tam whiskey. Zdjęcia z destylarni można zobaczyć w galerii na moim fb: LINK.

/Powyżej: destylarnia w Kilbeggan/

Destylarnia składa się z dwóch części, tej dawnej, dla turystów i tej gdzie znowu powstaje whiskey. Do wyboru jest kilka możliwości zwiedzania, prawdopodobnie można zwiedzać również tę działającą część, my jednak zdecydowaliśmy się na opcję rzadko dostępną w takich obiektach - to jest samodzielnego zwiedzania, bez przewodnika, za to w swoim tempie i bez osób z grupy uporczywie wchodzących w kadr. Na koniec zwiedzania - degustacja tamtejszej whiskey wliczona w cenę biletu + kieliszek na pamiątkę.

Z tym zwiedzaniem "bez przewodnika" to nie tak do końca - przewodniki dostajemy, papierowe, nawet po polsku. Jego fragmenty przytaczam poniżej - w oryginale jest znacznie bardziej obszerny i punkt po punkcie prowadzi przez całą destylarnię.

POCZĄTKI
Destylarnia Locke'a znajdująca się w Kilbeggan w hrabstwie Westmeath uważane jest za najstarszą licencjonowaną destylarnię na świecie. Lock uzyskał licencję w 1757 roku, kiedy to jeszcze destylarnia prowadzona była przez Matthew MacManus'a, niemniej jednak whiskey produkowana tam była prawdopodobnie dużo wcześniej.

RODZINA LOCKE'ÓW
Pierwszy John Locke przejął interes w 1843 a następnie trzy pokolenia Johnów Locke'ów zajmowały się prowadzeniem destylarni. W trzecim pokoleniu, John Edward Locke oraz James Harvey Locke  przeprowadzili reorganizację finansów firmy, całkowicie unowocześnili urządzenia oraz maszyny dostawiając przy tym nowe budynki. Stali na czele firmy od późnych lat siedemdziesiątych XIX wiek aż do momentu śmierci w połowie lat dwudziestych XX wieku. Większość maszyn, które przetrwały do dnia dzisiejszego pochodzi właśnie z tego okresu. Podjęta praca była konieczna, aby móc konkurować w procesie modernizacji oraz zwiększania efektywności podjętym przez inne gorzelnie. Dwie córki John'a Locke, Florence Eccles i Mary Hope Johnson, posiadające przydomki Flo i Sweet (Słodka), odziedziczyły destylarnię oraz zostały jej kierowniczkami i głównymi akcjonariuszkami aż do momentu, gdy zaniechano produkcji w 1954 oraz zamknięto zakład w 1957.

DLACZEGO PRODUKOWANO ALKOHOL WAŚNIE TUTAJ?
Trzy surowce pochodzenia naturalnego stanowiły świetną bazę do produkcji alkoholu: gotowy torf uzyskiwany z torfowiska, lokalnie hodowane zboże oraz woda z rzeki Brusna. Mówi się, że woda zawiera minerały pochodzące z terenów wapiennych oraz torfowisk, które nadały jej specyficzny smak. W dodatku, odnoga Wielkiego Kanału doprowadzona do Kilbeggan oraz stacje kolejowe w Horseleap, Tullamore i Clara stanowiły doskonałe punkty dostawy oraz dystrybucji.

PRACA W GORZELNI LOCKE'A
Rodzina Locke zawsze była uważana za dobrych pracodawców. Wiele domów w mieście to miejsca produkcji alkoholu, które pracownicy wynajęli bądź stopniowo odkupywali od destylarni. Za destylarnią znajdował się rodzaj łąki zwanej „parkiem krów i cieląt"; była ona użytkowana przez pracowników, którzy nie posiadali swoich własnych gruntów. Mogli tam paść swoje krowy wraz z cielętami za roczną opłatą w wysokości pięciu funtów. Każdego wieczoru przyprowadzali swoje zwierzęta z powrotem do domu oraz wracali z nimi na łąkę następnego ranka. Do innych korzyści płynących z faktu pracowania dla Locke'ów należała możliwość dowozu pełnego ładunku węgla na początku zimy, przy czym opłata była potrącana z wynagrodzenia w nadchodzącym roku. W restauracji za recepcją znajduje się tabliczka ofiarowana Johnowi Locke od mieszkańców miasta z datą 1866. Pewnego razu wybuchnął kocioł a brakowało środków finansowych, aby wymienić go od razu na nowy. John Locke był zdesperowany, gdyż kocioł stanowił kluczową część destylarni. Z racji, że jego rodzina tak dobrze traktowała swoich pracowników, mieszkańcy Kilbeggan ofiarowali mu w prezencie nowy kocioł.

NA SPOTKANIE XX WIEKU
Ogólny obraz wytwarzania whiskey w Irlandii między 1900 r. i 1954 r. przedstawia powolny upadek złagodzony nieco przez dwie Wojny Światowe, kiedy to zwiększony eksport ożywił tymczasowo sprzedaż. Ilość destylarni w Irlandii zmniejszyła się z 26 w 1924 r. do zaledwie 5 w 1937 r. co oznaczało poważny, międzywojenny trend.

DLACZEGO GORZENIA LOCKE'A ZOSTAŁA ZAMKNIĘTA?
Pod koniec XIX wieku zakład Locke'a produkował 863,740 litrów whiskey rocznie. Mimo to, od tego czasu zakład nigdy nie został zmodernizowany. W przeciwieństwie do pozostałych destylarni, które zastosowały nowoczesne technologie, metodologia wytwarzania whiskey u Locke'a przekazywana była z pokolenia na pokolenie bez wprowadzania naukowych udoskonaleń. Produkt firmy postrzegany był jako napój kierowany do robotnika, wobec czego wymagane było, aby posiadał tradycyjny smak oraz siłę. Wysokie opodatkowanie oraz siły rynku przyśpieszyły upadek gorzelnictwa. Depresja gospodarcza zredukowała popyt na whiskey w Irlandii w latach dwudziestych i trzydziestych, podczas gdy tańsze piwo zyskiwało na popularności. Destylarnie położone bardziej w centrum kraju nie mogły sobie pozwolić na odpowiednie konkurowanie z tymi położonymi na wybrzeżu ze względu wysokie koszty transportu. Tylko te w Kilbeggan i Tullamore, Co. Offaly przetrwały kryzys w wytwórstwie whiskey w centralnych częściach kraju po I Wojnie Światowej. Whiskey szkocka mieszana stała się bardziej popularna na rynkach brytyjskim i amerykańskim, ale wytwórcy pot-still whiskey nie zareagowali na zwiększony popyt. Irlandzkie destylarnie próbowały wejść na rynek w latach pięćdziesiątych XX wieku, ale napotkały ogromne trudności próbując konkurować z uznaną już szkocką.

(Whiskey mieszana jest mieszanką różnych gatunków whiskey, często zawierającą pot still oraz patent whiskey. Patent whiskey jest tańsza w produkcji, gdyż podczas jednego destylowania, w aparacie do produkcji ciągłej można było wyprodukować spirytus o zawartości 86% i 96% alkoholu).

PROHIBICJA W STANACH ZJEDNOCZONYCH
Rynek amerykański był zamknięty między 1920 i 1933 r. ze względu na prohibicję. W Ameryce nie wolno było sprzedawać legalnie żadnego alkoholu. Pewne ilości nielegalnej whiskey kiepskiej jakości, zwanej "bootleg", sprzedawano z etykietą Locke'a, mimo, iż nigdy nie została ona dostarczona z Irlandii! Kiedy prohibicja została zakończona, Locke podjął próbę eksportowania whiskey do Ameryki, ale przemytnicy alkoholu wyrobili jej złą markę. Produkcja w Kilbeggan trwała do 1954 r. W 1957 r. destylarnia została ostatecznie zamknięta oraz popadała w stopniową ruinę. Większość tego, co znajduje się dzisiaj w Muzeum Destylarni Locke'a przedstawia obraz budynku oraz w jaki sposób funkcjonował w XIX wieku.

I NA KONIEC...
Whiskey produkowana w Kilbeggan leżakowała przez co najmniej 5 lat — minimalny okres czasu przewidywany wedle prawa, ale Locke zazwyczaj przechowywał swoją whiskey pozwalając jej dojrzewać przez około 12-15 lat. W tym czasie whiskey dojrzewała wchłaniając aromaty drewna, a z kolei drewno wchłaniało nieczystości. Blisko 7-10% whiskey ulatniało się a zapach unoszący się w magazynach nazywany jest "działką aniołów" (angel's share). Whiskey sprzedawana była według beczki lub w ceramicznych słoikach. Dopiero wiele lat później butelkowanie whiskey stało się normą. Aż do przełomu wieku XX, pracownicy dostawali dwie porcje whiskey w formie dziennego dodatku. Gdy zakończono wydawać pracownikom alkohol, ci którzy lubili sobie wypić musieli poszukać innych alternatyw. Pewną popularną metodą stało się trzymanie butelki na kawałku sznurka zwanym szubienicą. Gdy pojawiała się odpowiednia okazja, butelka była spuszczana do beczki i napełniana alkoholem. Niektórzy pili bez umiaru i stąd pojawiło się powiedzenie często powtarzane w mieście, że "zrujnowało to najlepszych ludzi".

sobota, 5 listopada 2016

Athlone

Najstarszy w Irlandii /a być może i na świecie/ pub znajduje w Athlone. 

Pub nazywa się Sean's Bar a jego historia sięga AD 900, czyli już dobre 1100 lat. U nas rządził legendarny Piast gdy w tej tawernie nad rzeką Shannon już raczono się piwem. Jakim - nie bardzo wiadomo, ale obecnie w Sean's Bar można skosztować m.in. lokalnego piwa o nazwie 900 AD ;-)

Obecnie pub wygląda bardzo przeciętnie, niemniej w środku na ścianie znajduje się certyfikat potwierdzający wpis do Księgi Rekordów Guinnessa a także fragment wiekowej ściany, być może pierwszego budynku, którą odkryto podczas remontu. Ukłonem w stronę dawnych czasów są trociny symbolicznie rozsypane na podłodze, tak - jak było kiedyś.

Poniżej - rzeczony pub, certyfikat i fragment ściany:




piątek, 4 listopada 2016

Na skrzypcach i na linie

Takie czasy, że aby przykuć uwagę przechodniów nie wystarczy już tylko grać na skrzypcach czy chodzić po linie. Teraz trzeba grać na skrzypcach chodząc po linie...

/Powyżej: skrzypek i linoskoczek na jednej z ulic Cork/

Poniżej - krótki filmik:

czwartek, 3 listopada 2016

Cork City Ballet - wystawa

Na lotnisku w Cork ma miejsce nowa wystawa, która upamiętnia 25 działalności Cork City Ballet, obecnie najdłużej działającej grupy baletowej w Irlandii.

/Powyżej: wystawa Cork City Ballet/

środa, 2 listopada 2016

Tullamore: Saints and Scholars

Nieopodal  Tullamore w irlandzkim hrabstwie Offaly znajduje się zespół czterech ponad 7-metrowych stalowych figur nazwane "Saints and Scholars" (Święci i Uczeni), których autorem jest Maurice Harron. 

Urodzony w Derry w 1946 roku Maurice Harron studiował rzeźbę na Ulster College of Art and Design w Belfaście. Dużą część jego twórczości stanowią rzeźby ustawione w przestrzeni publicznej i są zlokalizowane w Irlandii Północnej i Republice Irlandii.

Poniżej - Saints and Scholars, zdjęcia są również w galerii na moim fb: LINK.



wtorek, 1 listopada 2016

45

1 listopada, dzień Wszystkich Świętych, moje urodziny. Dziękuję wszystkim za życzenia, telefoniczne, sms-owe, mejlowe i facebookowe. A Agnieszce - za urodzinowy tort ;-)