W Ambasadzie RP w Dublinie trwa wymiana kadr. Wracają do Polski "dyplomaci", mianowani tam za poprzedniej, słusznie minionej władzy.
Co prawda PiS ustami swojego ministra zapewniał nie tak dawno, że "w Dublinie zmiany będą szybkie i głębokie", tymczasem zmiany są naturalne, zgodne z okresem kadencji, ale dobre i to. Przez ostatnie lata tutejsza ambasada była przez wiele osób postrzegana jako bastion lewactwa i KODziarstwa.
Cała ta komorowszczyzna, te, powtarzając za ich guru "profesorem" Bartoszewskim, dyplomatołki. Długo nie pamiętający o ważnych datach w historii naszego Narodu: 1 września, 17 września, 11 listopada, itp. Nie znajdujący czasu na udział w otwarciu wystawy "Prawda i Pamięć. Smoleńsk 2010", za to ściągający tutaj za pieniądze polskich podatników zaangażowanych politycznie funkcjonariuszy medialnych z antypolskiego radia, które w Dzień Niepodległości urządzało hucpy z czekoladowym orłem i różowymi balonikami. Pozwalający sobie na facebookowe uwagi o "wykopkach" - w kontekście Katastrofy Smoleńskiej. Odmawiający w sytuacji realnego zagrożenia pomocy dyplomatycznej Rodakom organizującym w Dublinie i w Cork spotkania z kandydatami na urząd Prezydenta RP. Itd., itp.
Na ich miejsce przychodzą nowi. Od czego powinni zacząć? Od tego samego co PiS po objęciu władzy: od audytu. Tylko przeprowadzonego rzetelnie, z wyciągnięciem odpowiednich wniosków - i konsekwencji.
Jak na razie, żadnemu z "dyplomatów" opuszczających Dublin nie dzieje się krzywda: mogą liczyć na kolejne intratne propozycje gdy tymczasem co najmniej kilku z nich, w mojej subiektywnej ocenie popartej jednak powyższymi faktami - powinno dostać wilczy bilet do pracy w jakiejkolwiek państwowej instytucji.
Oby w końcu i do Ambasady RP w Dublinie dotarła #dobrazmiana...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz