Imię i nazwisko autora, zresztą "dość znanego w wąskich kręgach" ;-) jest fikcyjne, od lat trwają domysły kto nim jest. Niewielka książeczka, tylko trzy rozdziały: "Georealizm", "Mitologia demokracji" i "My i Oni", ale skondensowana treść.
Autor nie pozostawia suchej nitki na realizowanych od 1989 roku przez kolejne polskie rządy koncepcji geopolitycznych. Jak pisze we wstępie: "Trzeba wielkiego zaślepienia, by po doświadczeniach zaborów, wojen i 50-letniej okupacji - nie dostrzec klęski podobnych koncepcji. Ich twórcy, nie tylko nie wierzą w potencjał Polaków i możliwość zbudowania silnej państwowości, ale porażeni własną niemocą, uczynili z naszego położenia geograficznego najtrwalsze kajdany. Bo jeśli nie „współpraca” z Rosją, to wizja ekonomicznej kolonii niemieckiej. Jeśli nie "zbliżenie" z Zachodem, to moskiewski jasyr. Przekleństwo georealizmu będzie nam ciążyć tak długo, jak długo dajemy wiarę, że Polska musi być proniemiecka bądź prorosyjska. Albo nie istnieć w ogóle."
Reasumując: polską racją stanu nie jest sojusz z Niemcami lub Rosją, wprost przeciwnie, w naszym interesie jest żeby te dwa państwa były słabe lub uległy rozbiciu. NATO jest obecnie klubem dyskusyjnym, więc realną wartością jest jedynie militarny sojusz z USA.
W kolejnym rozdziale autor analizuje nasze przekonanie o rzekomej demokracji "pookrągłostołowej", gdy tymczasem wiemy doskonale że zarówno dawna partyjna wierchuszka jak i szeregowi funkcjonariusze rzekomo minionego systemu doskonale umościli sobie miejsce w III RP a żadnemu z komunistycznych zbrodniarzy włos z głowy nie spadł. Ponieważ wmówiono nam że "4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm", więc tym samym postawy antykomunistyczne uznane są za anachronizm z minionej epoki. Skoro nie ma komunizmu, niepotrzebni są antykomuniści, a przeróżne resortowe dzieci bardzo dbają o to żebyśmy nawet nie pomyśleli że może być inaczej.
W ostatnim rozdziale, "My i Oni", autor wyraźnie stwierdza, że jeżeli chcemy zbudować silne, niepodległe, narodowe państwo, nie ma mowy o żadnym "porozumieniu narodowym", "zasypywaniu podziałów", etc. Musi istnieć wyraźny podział na "My" i "Oni". Kim są "Oni"? To "światli naprawiacze świata, tchórzliwi konformiści, bufoni, karierowicze i pospolite kanalie, stworzyli przestrzeń własnej miernoty, nieistniejące państwo Ketmana, w którym próbują dyktować fałszywą wersję zdarzeń, pisaną językiem łgarzy." Jak pisze Ścios: "Ten podział jest konieczny, by stworzyć nową Polskę".
Warto przeczytać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz